Trwa konkurs na dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. L. Perzyny w Kaliszu. Komisja przystępuje do oceniania kandydatów. Tymczasem związki zawodowe pracowników okrąglaka wystosowały list otwarty do Marszałka, domagając się wstrzymania konkursu.
Daria Kubiak
Podpisani pod listem szefowie związków lekarzy, pielęgniarek i położnych, pracowników diagnostyki medycznej i fizjoterapeutów domagają się wstrzymania procedury konkursowej oraz apelują do Marszałka Marka Woźniaka o zdiagnozowanie problemów finansowych i innych kaliskiego okrąglaka oraz zawrócenie go z równi pochyłej.
Autorzy listu otwartego podkreślają, że szpital jest miejscem ratowania zdrowia i życia mieszkańców całej południowej Wielkopolski, a zarazem największym pracodawcą w regionie. Pracownicy okrąglaka, zwracając się do Marszałka o wstrzymanie konkursu, powołują się na jego słowa, mówiące o tym, że kaliskiemu szpitalowi potrzebny jest doskonały menadżer, który zagwarantuje efektywne kierowanie tak dużą jednostką, mającą szereg różnych kłopotów finansowych.
Rujnujące ,,oszczędności”
Związkowcy przedstawiają tarapaty, w jakie popadł szpital kaliski w ciągu ostatnich kilkunastu lat, dowodząc, że ich sprawcą jest także sam.... Zarząd Województwa Wielkopolskiego. – Kłopoty finansowe okrąglaka zostały spowodowane – czytamy w liście – decyzjami zarządu o połączeniu Szpitala Matki i Dziecka przy ul. Toruńskiej z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym przy ul. Poznańskiej. Budynki szpitala przy ul. Toruńskiej są przestarzałe, wymagają kosztownego i w związku z tym nieopłacalnego remontu, a szpital przy ul. Poznańskiej ma niewykorzystane przestrzenie i łóżka. Przeniesie się oddział z ul. Toruńskiej na ul. Poznańską, działkę z budynkami sprzeda, spłaci za to długi WSZ i wyprowadzi szpital na prostą – przypominają związkowcy argumenty, jakich użyto, aby uzyskać ich przyzwolenie na fuzję szpitali i dodają, że zostali brutalnie oszukani. Na ul. Poznańską przeniesiono tylko część oddziałów, budynek przy Toruńskiej zaczęto remontować, a na działce, która miała być sprzedana, powstał kaliski Ośrodek Radioterapii – filia WCO.
– Połączenie szpitali wytworzyło mnóstwo dodatkowych kosztów funkcjonowania. Najlepszym tego przykładem jest transport wewnątrzszpitalny pacjentów, który kiedyś odbywał się zwyczajnie na wózkach i łóżkach, a musiał być zastąpiony transportem samochodowym, blokującym tabor, multiplikującym etaty obsługi i wydłużającym czas pomocy chorym. Podobnie ma się sprawa apteki, laboratorium i badań diagnostycznych. Utrzymywanie dwóch bloków operacyjnych i dwóch zespołów anestezjologicznych też kłóci się ze zdrowym rozsądkiem i zasadami ekonomiki – dowodzą autorzy listu.
Podobne ,,oszczędności” dostrzegają we włączeniu w struktury szpitala Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Kaliszu, co oznaczało wchłonięcie jej długów.
Oddział z kartongipsu
Związki zawodowe uważają, że kolejnym problemem, stworzonym przez Zarząd Województwa Wielkopolskiego, był remont Izby Przyjęć Kaliskiego Szpitala i przemianowanie jej na SOR, co pochłonęło 10 mln zł.
– (…) Za tak ogromne pieniądze zbudowano oddział z kartongipsu, z pogwałceniem podstawowych reguł obowiązujących w tego rodzaju oddziałach. Zaopatrzono go w sprzęt za setki tysięcy złotych, który w części okazał się kompletnie niepotrzebny. Problem polega dodatkowo na tym, że sprzętu owego nie wolno używać na innych oddziałach WSZ, gdzie byłby wykorzystywany, gdyż jest zakupiony ze środków unijnych (z przeznaczeniem na SOR – przyp. red.) – czytamy w liście.
Kolejne nietrafione decyzje to włączenie do szpitala Izby Wytrzeźwień z jej problemami, co – zdaniem autorów listu- przysporzyło problemów sanitarno-epidemiologicznych na SOR, gdzie trafiają (cyt.) ,,skrajnie zanieczyszczeni, upojeni pacjenci”.
Dialog jak zło konieczne
Autorzy listu otwartego do marszałka Marka Woźniaka przypominają, że w sprawie opisanych problemów związki zawodowe wielokrotnie alarmowały na posiedzeniach Rady Społecznej przy WSZ. Ich uwagi przeszły jednak bez echa. W tym kontekście związkowcy odnoszą się z niepokojem do pojawiających się w mediach nazwisk kandydatów na nowego szefa okrąglaka, m.in. Radosława Kołacińskiego, byłego przewodniczącego Rady Społecznej.
Związkowcy mają także zastrzeżenia do składu powołanej przez Marszałka 19 grudnia ub. r. komisji konkursowej, którą stanowią osoby nie znające problemów ani specyfiki kaliskiej lecznicy. – (…) Nie chodzi o wyłonienie dobrego menadżera, tylko o utrzymanie status quo, a my się na to stanowczo nie zgadzamy! Nie ujmując żadnej z osób powołanych do komisji konkursowej, pytamy o klucz ich dobierania. Nie ma tam np. praktycznie żadnego przedstawicielstwa szpitala. Znów ważą się losy naszego szpitala bez udziału tych, których to bezpośrednio dotyczy. Swoje przedstawicielstwo ma nawet uczelnia kaliska, korzystająca z kadry i pomieszczeń WSZ, a nie ma takiego przedstawicielstwa załoga szpitala, na barkach której opiera się jego funkcjonowanie – piszą oburzeni pracownicy.
Związkowcy odnoszą się także do słów Marszałka o potrzebie dialogu pomiędzy dyrektorem a lekarzami, pielęgniarkami, całym personelem szpitalnym. Twierdzą, że od ponad 12 lat w szpitalu nie było takich rozmów. Z praktyki szpitalnej zniknęły comiesięczne narady z ordynatorami oddziałów szpitalnych oraz spotkania ze związkami zawodowymi, które - zdaniem autorów listu - traktowane były jak zło konieczne.
Więcej w Życiu Kalisza