Prawie tyle zaplanowano w przyszłorocznym budżecie na administrację publiczną. To 6,4 proc. wszystkich wydatków z miejskiej kasy
Ten wskaźnik procentowy jest porównywalny ze swoimi odpowiednikami z lat poprzednich. Rosną tylko kwoty. Na wydatki administracyjne składają się nie tylko płace urzędników (ok. 2,5 tys. zł brutto to średnia płaca w kaliskim Urzędzie Miejskim) i diety radnych, ale także prowadzenie rejestru wyborców, działalność komisji poborowych, koszty utrzymania siedzib itp. Sama działalność Rady Miejskiej w 2008 r. kosztować ma 620 tys. zł. Rosną wydatki na promocję miasta (czemu należało będzie przyjrzeć się bliżej). Tym razem sięgnąć mają prawie miliona złotych, do czego doliczyć należy 120 tys. zł na współpracę Kalisza z zagranicą i 50 tys. zł na wydawanie miesięcznika „Kalisia”. Nieznacznie więcej pieniędzy jest również na utrzymanie siedzib rad osiedlowych, wynagrodzenia dla ich przewodniczących i sołtysów. W sumie przewidziano na te cele 136 tys. zł plus 134 tys. zł na działalność merytoryczną osiedlowców. Mówimy tu jednak o kwotach drobnych w porównaniu z tymi największymi, czyli kosztami utrzymania siedzib Urzędu Miejskiego oraz wynagrodzeniami wraz z pochodnymi dla pracowników administracji. Miejsc pracy w ratuszu i jednostkach mu podległych wciąż przybywa. Dziś ich liczba zbliża się już do pół tysiąca – wobec około setki na przełomie lat 80. i 90. Tak jest zresztą w całej Polsce.
(kord)
Komentarze opinie