Reklama

Aleją w stronę więzienia – marsz!

05/05/2024 06:00

Piotr Sobolewski

 Krzątanina na polanie przed bazyliką motywuje przy okazji do rozważań jak onegdaj wyglądał teren, którego główną obecnie osią jest aleja zwana Aleją Walecznych. To jeden z wcześniej (w 1826 r.) „anektowanych” przez – tworzony od początków XIX w. – nasz stary park fragmentów terenów leżących „na zapleczu” bazyliki (wcześniej: kolegiaty). To wreszcie  fragment leżących przed murami obronnymi dawnych łęgów tynieckich. 
Rozbiórka murów dawnego pałacu biskupiego w 1783 r. stała się przyczyną zawalenia się części kolegiaty. Świątynię rychło odbudowano wydłużając ją i nadając nowej części styl wówczas obowiązujący – barokowy. Pozostała jednak wolna przestrzeń częściowo tylko zabudowana ćwierć wieku później pałacem gubernatorów. I wtedy też dokonało się tam wspomniane powiększenie  obszaru parku.
Po powodzi z 1828 r. teren oczyszczono z resztek gruzu pozostałego z rozbiórki muru obronnego. Posadzono  młode drzewka i zbudowano most „Maryi Panny”, pojawiły się nowe ławki. Dotychczasowy drzewostan parkowy uzupełniły setki krzewów, dwa lata później dosadzono kolejne drzewa, ustawiono ławki i wykonano klomby. Miasto przygotowywało się przecież do tzw. zjazdu monarchów. 
Nieopodal pałacu ustawiono dużą jadalnię, a 30 lat później w miejscu tego plenerowego salonu urządzono skwer, po którym przechadzali się eleganccy kaliszanie popijając doskonałą wodę ze studni na pobliskim pl. Św. Józefa. Dołączmy do nich i przekroczywszy bramę w widocznym na starych rycinach ogrodzeniu ze stojących na podmurówce metalowych prętów podążmy parkową aleją w stronę Tyńca.
Wnet mijamy (po prawej) kompozycję upamiętniającą pobyt w Kaliszu Ojca Św. Jana Pawła II w 1997 r. a za nią – ostatnio niestety zagrodzony – znajdował się kamień z napisem głoszącym, że w tym miejscu znajdował się ogród (caд уcтpoeнъ лљta 1884) gubernatora Daragana. Daragan troską otaczał cały, dostępny dla wszystkich kaliszan, park ale i dla siebie, tuż pod oknami swojego pałacowego mieszkania, chciał mieć coś do osobistej dyspozycji. 

Idziemy dalej – mijamy jeden z efektów rzeźbiarskiego pleneru sprzed pół wieku – współczesną rzeźbę „Muzykanci” (zwaną też „Kapela”) autorstwa Mariana Banasiewicza i po chwili czujemy lekkie łupanie w kolanach. No, tak – pod nami „żyła wodna” zasypanej w czasie okupacji Babinki. Do tamtego czasu był to najładniejszy odcinek spacerowej alei. Jego ozdobą był m.in. postawiony ok. 1828 r. drewniany mostek. Zalany i zniesiony falą powodziową w 1854 r. został odbudowany i taki klimat zachowały te okolice do II wojny, 
Mijamy „skrzyżowanie” z, prowadzącą od Hydropatii, jedną z innych alei parkowych i, delektując się pysznym widokiem parkowej polany po prawej, zerkamy również w lewo. W 1880 r. dokonano solidnego osuszenia tych terenów, pozostawiono jednak stawek zwany „małym kogutkiem” (albo „kokoszką”), na lodzie którego ślizgali się zimą za darmochę nieco mniej zasobni w fundusze kaliszanie (lodowisko na „dużym” Kogutku było płatne). Bardziej oddaleni od „sfer pensjonarskich”, do harców na lodzie używali niekoniecznie łyżew – czasami musiała wystarczać podeszwa butów lub przywiązana do niej większa kość lub tektura. Przed II wojną Polacy zamierzali tam (czyżby stawek zasypano?) pobudować dom kultury. W ten nietypowy ale chyba i pożyteczny sposób zamierzano uczcić setną rocznicę urodzin naszego Adasia Asnyka. Był już projekt, zaczęto zbierać fundusze ale wybuchła wojna i z projektu wyszły nici. A poecie musiał wystarczyć postawiony ćwierć wieku później tradycyjny pomnik. Z takiego obrotu sprawy cieszy się za to zapewne dzieciarnia, która na powstałej w ten sposób pustej przestrzeni ma plac zabaw.
Nim popatrzymy na Niecałą zerkamy z żalem w prawo na jedyny zachowany z czterech domków postawionych w parku dla panów opiekujących się naszym zieleńcem. Zachowany ale – niestety – opustoszały. Kilkanaście lat temu tętnił jeszcze kulturalno-gastronomicznym życiem i choć niektórzy zarzucali ostatniemu panu dzierżawcy nie zawsze trafione architektonicznie pomysły związane z komercyjną rozbudową „domku” – rozwiązanie, kiedy obiekt stoi teraz pusty i niszczeje jest jeszcze bardziej dotkliwe. A tragiczny finał tej historii z dzierżawą jeszcze smętności przyczynia (że zacytuję Norwida). 

No to może spójrzmy w lewo. Najpierw mamy, stojącą za placem zabaw, willę naszego modernistycznego architekta z okresu międzywojnia – Alberta Nestrypke, który był… głównym przeciwnikiem budowy wspomnianego domu kultury (stanąłby przed jego oknami). A po drugiej stronie Niecałej – popularna willa z altaną. Kojarzona ze znanym kaliskim fotografem z końca XIX w. Wincentym Boretti. Do Kalisza trafił w 1891 r., wydał album fotograficzny o Kaliszu, składający się z 17 fotografii, które uwieczniały widoki miasta. Dom nie należał jednak do rodziny Borettich a prawdopodobnie najpierw do pana Filipowskiego, który prowadził tam kawiarnię. Półokrągła elewacja, zwrócona w stronę parku, pierwotnie zakończona otwartym portykiem z dobudówką na piętrze była wymarzone miejscem do ustawienia kawiarnianych stolików. W 1894 r. posesja przeszła w ręce Jakuba i Rozalii Fingerhutów i wtedy – być może – w przeszklonej już werandzie znalazło się atelier Borettiego a jeszcze później – jak wspomina Tadeusz Pniewski – kolejnego fotografa – pana Engla. Obecnie drepczą tam do lecznicy schorowane zwierzaki ze swoimi jeszcze bardziej zamartwiającymi się opiekunami.

I tak dochodzimy do Bernardynki. W latach 1841-1842, 200 robotników, sprowadzonych z głębi Rosji uregulowało część odnóg Prosny tworząc kanały: Rypinkowski i Bernardyński. Ten ostatni, o długości całkowitej 50 km, na tym odcinku stał się nową, wschodnią granicą parku a wzdłuż kanału usypana została obsadzona olchami grobla. Przerzucony przez kanał w 1889 r. most nazwany został przez Chodyńskiego – od koloru farby, jaką był pomalowany – „czerwonym”. Inna interpretacja nazwy jest taka, że na pobliskiej polanie zbierali się w międzywojniu członkowie gromady czerwonego harcerstwa. Nie wiem, jak było z harcerzami, natomiast na pewno w styczniu 1945 r. zaroiło się tam od innych mundurów. Wycofujący się wówczas z Kalisza Niemcy uszkodzili go – podobnie jak i pozostałe mosty na Bernardynce – i tędy, po przerzuceniu przez saperów Armii Czerwonej przeprawy wkraczali do miasta czerwonoarmiści – wojska I Frontu Białoruskiego. Przejścia broniła obsługa stanowiska broni maszynowej zlokalizowanego na wieży kolegiaty. W godzinach wieczornych 23 stycznia 1945 r. Rosjanie zmietli ten punkt obrony (i wieżę takoż) i głównie tędy wkraczali do miasta. W ten sposób wyjaśniła się genealogia nazwy tej alei – upamiętnia ona walecznych gierojów a nie bynajmniej – jak czasem spekulują nieznający tej historii a może starający się być dowcipnymi kaliszanie – pensjonariuszy obiektu, który zamyka Aleję Walecznych przy Łódzkiej, czyli więźniów. 
Większość kaliszan wie o co chodzi – niewielu zna jednak zapewne ciąg dalszy batalii o ten most. Otóż wobec zniszczenia przez Niemców mostów Warszawskiego i Bernardyńskiego – przedostanie się do miasta stawało się dla mieszkańców Tyńca i Chmielnika najbardziej prawdopodobne „naszą” aleją. Przez kilka kolejnych dni spontanicznie przywozili drewniane bele i wespół z Rosjanami zbudowali przeprawę. Ażeby to się lepiej trzymało – trafiały tam ponoć wraki zniszczonych maszyn, motocykli a nawet samochodów. Później oczywiście most (a właściwie przeprawę dla pieszych i rowerzystów) poprawiono i teraz bezpiecznie już możemy się na nim zatrzymać i popatrzeć na roztaczającą się stąd piękną panoramę parku.
I ostatni odcinek spaceru Aleją – po prawej mamy Wał Jagielloński a przy nim nową strzelnicę i siedzibę Kaliskiego Bractwa Strzelców Kurkowych – postawiona w 1997 r. zastąpiła istniejący w tym miejscu do II wojny poprzedni obiekt Braci Kurkowych – i dalej, tworzone od 1947 r. (pierwsze boisko OM TUR-u, czyli późniejszej Calisii), obiekty sportowe. 

A po lewej, obecnie zarastające okrutnie królestwo pana Jańczaka. Ów gentelman, po doświadczeniach ogrodniczych zdobytych podczas stypendialnego pobytu w Stanach Zjednoczonych, założył tu swego rodzaju szkółkę roślin ozdobnych, w której zastosował nowatorskie wówczas rozwiązania w uprawie roślin – od ogrzewanych tuneli po inne cuda ówczesnego nowoczesnego ogrodnictwa. Po śmierci (wyjeździe z Kalisza?) pana ogrodnika (lata bodaj 70.) wszystko diabli wzięli. I jeszcze jedna refleksja związana z tym miejscem. Rok temu zdarzyło się naszym dzielnym piłkarzom dotrzeć bardzo wysoko w rozgrywkach Pucharu Polski. Ich mecze z takimi klubami jak Pogoń, Śląsk czy Legia, na które waliły tłumy, zabezpieczane były przez niewiele mniej licznych policjantów. Policja zastąpiła Milicję Obywatelską sprzed lat ale widać taktyka bojowa w przypadku rozentuzjazmowanych kaliszan jest podobna. Tak jak rok temu właśnie w okolicach mostu stały groźnie spore grupy policji tak pół wieku temu, kiedy równie podnieceni wracaliśmy z koncertów w hali OSiR-u (pamiętacie koncerty Omegi, Die Puhdys i początkującej wtedy Budki Suflera albo Rock Operę „Naga”?) nad naszym bezpieczeństwem i subordynacją również w tym miejscu czuwali panowie milicjanci. Grunt, że i w jednym i drugim przypadku – z pozytywnym skutkiem. 
Natomiast tylu strażników nie musiało już pilnować więźniów, którzy jeszcze 40 lat temu resocjalizowali się, pracując w ogrodzie – tam, gdzie teraz stoją dwa apartamentowce. Tradycję takich zajęć na ogrodowych tarasach nad Bernardynką zapoczątkowano na przełomie XIX i XX w. A po lewej mieliśmy destylarnię Tykocinera i Fraenklów, którą (zniszczoną w czasie II wojny) zastąpił pawilon PZMot – aktualnie obraz nędzy i rozpaczy. Ale my nie wpadamy przecież w minorowy nastrój – zdobyliśmy właśnie premię górską i z perspektywy ulicy Łódzkiej zapisujemy wśród osobistych osiągnięć twórczy spacer Aleją Walecznych.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    mieszkam w Kaliszu - niezalogowany 2024-05-06 08:50:56

    Bardzo dziekuje za ciekawy artykuł. Niestety stan Aleji Walecznych nie jest wcale lepszy od zaniedbanych terenow. Na wlascicieli prywatnych nie do konca mamy wplyw ale na zwykle pozamiatanie i przyciecie galezi chyba stac nasze miasto.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do