
Aby go postawić, trzeba siły co najmniej dwóch mężczyzn. W zbiorach kościoła św. Gotarda w Kaliszu znajduje się obraz Józefa Balukiewicza, bardzo popularnego malarza i „pana od rysunków” przełomu XIX i XX w. Zabytek jest znany
i nieznany, a przynajmniej od kilkudziesięciu lat zapomniany
O obrazie pamięta na pew
no proboszcz parafii św. Gotarda, ks. prałat Bolesław Stefaniak, który pokazał nam dzieło. Zabytek stoi pieczołowicie zabezpieczony, ale od wielu lat jest schowany. Po kolejnych remontach i zmianach w wyposażeniu kościoła, zdecydowano się go ściągnąć. Teraz ponownie czeka na swoje miejsce w świątyni. Najpierw potrzebna jest konserwacja.
Co widać?
W kościelnym inwentarzu z 1922 r. obraz jest opisany jako „olejny, większych rozmiarów
I tak dochodzimy do meritum. Co widać na obrazie? Przede wszystkim stoją trzy krzyże: Chrystusowy oraz dwóch łotrów. Poniżej grupa postaci płacze nad męką Boga. Zgodnie z kanonem nie mogło wśród nich zabraknąć Matki Boskiej i podtrzymującej jej św. Jana (najmilszego z uczniów Chrystusa), pokutnicy o rozwianych blond włosach Marii Magdaleny, bogato ubranego Nikodema, który przyszedł, żeby zabrać i zaopiekować się ciałem Chrystusa. Osób jest więcej. Najkrótszy opis kompozycji brzmiałby: wielopostaciowe ukrzyżowanie. Górna część z krzyżami jest ciemna (dramatyczna), dolna chyba iskrzyła się niegdyś kolorami strojów, choć dzisiaj barwy są przytłumione. Całość sprawia wrażenia bardzo teatralne; ma w sobie coś z popularnych w XIX w. „żywych obrazów”, czyli scen – najczęściej historycznych czy właśnie biblijnych – które tworzyły odpowiednio przebrane do tematu osoby. Takie zabawy w Polsce pod zaborami miały wydźwięk patriotyczny, z założenia przypominały „najwznioślejsze” wydarzenia z życia narodu. Przebierano się zarówno na użytek publicznych widowisk, jak i w szlacheckich domach. Żywe obrazy należały do żelaznych punktów programów np. czerwcowych wianków na Prośnie.
Ale Golgota Balukiewicza zdradza jeszcze jedną inspirację, w Kaliszu oczywistą. W ołtarzu głównym kościoła św. Mikołaja od XVII stulecia wisiał przecież prawdziwy Rubensa (każdy kaliszanina wie: do domniemanego spalenia dzieła doszło w grudniu 1973 r.). Grupa Matki Boskiej i św. Jana, upozowanie Marii Magdaleny wykazują pewne „zapatrzenie się” w arcydzieło barokowego mistrza. Biorąc pod uwagę pierwowzór, można się trochę uśmiechnąć (ta słodka nieporadność!), ale można też poprzestać na stwierdzeniu, że to taka naiwna maniera dziewiętnastowiecznego artysty, autentyczna dla epoki. Wszystko, co w „Ukrzyżowaniu” Rubensa tchnęło namiętnością, u Balukiewicza zostało uspokojone, jakby niewidzialna siła powstrzymywała ruch ręki. Może najwięcej emocji zostało jeszcze w twarzach, szczególnie rozpaczającej Matki Boskiej, aż chciałoby się napisać pięknej. Ale to z kolei nasza maniera, którą nasiąknęliśmy wczytując się w stare gazety. Wtedy co krok – według redaktorów – coś było piękne.
Twarze i odkrycia
Co z tego wynika? Józef Balukiewicz umiał malować twarze, gorzej sobie radził z proporcjami, zarówno w budowie całych postaci, jak i w rozplanowaniu całej kompozycji. Pewnie do twarzy artysta miał talent, ale nie tylko. Tak potoczyło mu się życie, że gdy od 1874 r. osiadł w Kaliszu, oprócz pracy w kaliskich szkołach utrzymywał się głównie z tworzenia portretów. Nabył zatem wprawy w oddawaniu rysów, a chociażby w ich harmonijnym pokazaniu. Do jego klientów – przypomnijmy – obok mieszczan i fabrykantów należał Michał Piotrowicz Daragan, ulubiony kaliski gubernator. Portrety Rosjanina pędzla Balukiewicza zachowały się w zbiorach naszego muzeum.
Malarz, absolwent warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, jeden z pierwszych działaczy Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych – jak już pisaliśmy w tym cyklu – w mieście nad Prosną uczył w Szkole Realnej Edwarda Pawłowicza i gimnazjum żeńskim. Do portretów miał talent i zamiłowanie, spod jego ręki wychodziły święci i Matki Boskie do kościołów, ale artysta ciągle próbował swoich sił w większych kompozycjach o tematyce religijnej i historycznej. Jeśli wierzyć gazetowemu przekazowi, jego promotorem w tym ostatnim dziele był ks. Józef Bronisław Szafnicki, właściwy twórca murowanej świątyni rypinkowskiej. Po Zjeździe Wychowańców Szkół Kaliskich z 1923 r. na łamach „Gońca Kaliskiego” zachował się apel o zainteresowanie spuścizną ks. Szafnickiego: „Obrazy te [tj. ze zbiorów kapłana] malował w latach 1900 do 1906 ś. p. Józef Balukiewicz, profesor rysunków i malarstwa w szkołach kaliskich, z inicjatywy i układem kompozycji ś. p. X. [pis. oryg.] Szafnickiego, wielkiego patrioty, miłośnika młodzieży polskiej, ich duchowo-religijnego kierownika i prefekta, w okresie najsroższej rusyfikacji szkół (…)”. Z dalszej części relacji dowiadujemy się, że chodzi o kolekcję ośmiu „wielkich olejno malowanych płócien” z przedstawionymi dziejami przedrozbiorowej Polski od czasów „bajecznych” (tj. legendarnych) do „chwały narodu”. Malowidła cyklu w sierpniu 1921 r. były wystawiane w Częstochowie. Piszący o ekspozycji warsztat malarza podsumował słowami: „Obrazy w szczegółach nieraz dość prymitywne, na ogół sprawiają wrażenie b. dodatnie (…)”. Bodaj te właśnie płótna kaliszanie mogli oglądać w 1966 r. na wystawie zorganizowanej w kaliskich krużgankach franciszkanów.
Kompozycje o rozbudowanym programie treściowym Balukiewicz wystawiał także na kaliskich salonach. W 1899 r. pokazał on „Ugrupowaną wiekami historyję świętą” [pis. oryg.], [tj.] dzieje chrześcijaństwa od początku świata aż do ostatnich naszych czasów, gdzie materializm wziął górę nad wszelkimi innymi postępkami szlachetnymi i gdzie ludzkość korzy się nikczemnie przed złotym cielcem (…)”. Przy czym recenzent – chyba słusznie – widzi w Balukiewiczu raczej sprawnego rzemieślnika: „Artysta trzymał się zanadto wskazanej drogi, nie popuścił cugli fantazji, bez której dzieło musi wyjść martwe i stąd stworzył zamiast spodziewanego arcydzieła bardzo dobrą pracę pedagogiczną”. Dzisiaj czasami można jedynie westchnąć: daj każdemu taki warsztat, jak uczono w XIX-wiecznych akademiach.
Peregrynacje
Z wszelkimi ocenami „Golgoty” trzeba się wstrzymać także dlatego, że obraz był co najmniej dwukrotnie konserwowany i przemalowywany. Zaświadczają o tym sygnatury pozostawione z tyłu płótna: „Mal. Cynkiewicz, 1913” oraz „Konserwację i prace malarską wykonali [..ł] i Tad. Kościelniak 1947”. Oczywiste skojarzenie z panem Władysławem Kościelniakiem (niewidoczny skrót pierwszego imienia), bratem Tadeusza (zm. 1996 r.), okazuje się błędne. Wątpliwości rozwiewa telefon do pana Władysława: – Nie przypominam sobie tego obrazu, nie wiedziałem o nim, to bardzo ciekawe – usłyszeliśmy. I zaraz w drugim zdaniu: – Obraz powinien wrócić na ściany kościoła.
Dla badacza przeszłości miasta może najistotniejsze będzie jeszcze jedno ustalenie. Na kartach albumu ofiarowanego przez kaliszan ks. Franciszkowi Pawelskiemu, wikariuszowi kolegiaty kaliskiej, z fotografiami Wincentego Borettiego (zb. Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej) można znaleźć zdjęcie szczególnie nas tutaj interesujące. Ujęcie pokazuje wnętrze świątyni pobernardyńskiej (dzisiaj jezuickiej). Między długim chórem zakonnym (część z prezbiterium) a nawą wisi sporych rozmiarów płótno, które wydaje się tożsame z naszym Balukiewiczem. Format oraz widoczne zarysy kompozycji nie wzbudzają wątpliwości – to „Golgota”.
Teraz trzeba byłoby wniknąć w dzieje byłego kościoła bernardynów, żeby znaleźć drogę, którą obraz trafił na Rypinek. Najkrócej. Klasztor został zamknięty z nakazu cara w 1863 r. za zaangażowanie zakonników w powstanie styczniowe. Potem mieściły się tutaj rosyjskie placówki, sierociniec i do 1914 r. towarzystwo dobroczynności, następnie stacjonowały wojska niemieckie i polskie. W 1922 r. świątynię przekazano jezuitom, z tego samego roku pochodzi cytowany inwentarz, w którym wymieniana jest „Golgota” znacznych rozmiarów. Czy to wtedy, wraz z nowymi gospodarzami, obraz zmienił właścicieli, czy znacznie wcześniej? Czy może znajomość ks. Szafnickiego z malarzem spowodowała, że dzieło artysty ostatecznie trafiło do świątyni św. Gotarda? Fotografia Borettiego pokazuje stan z 1895 r., dziewięć lat po powstaniu płótna. Balukiewicz zmarł w 1907 r.
Powojenna konserwacja (1947 r.) kieruje z kolei wzrok na czas proboszczowania ks. Michała Ślipka, kiedy rypinkowska świątynia po wojennych zniszczeniach szybko odzyskiwała swój blask. Obraz starego mistrza ze sceną ukrzyżowania na pewno znacznie przyczynił się do wzbogacenia wnętrza.
Przed jubileuszem
Jakie będą dalsze losy malowidła? Z całą pewnością tego Balukiewicza powinniśmy wyciągnąć z lamusa. Wielu wiernych, kaliszan, w końcu – miłośników zabytków, chętnie zobaczy dzieło. A ksiądz Bolesław Stefaniak powinien dostać środki na konserwację czegoś tak kaliskiego.
O „Golgocie” warto przypomnieć jeszcze z jednego powodu. W sierpniu parafia św. Gotarda będzie obchodziła jubileusz stulecia kościoła. Na tych łamach na pewno do rocznicy wrócimy. Znany nieznany obraz Balukiewicza niech będzie tego zapowiedzią.
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie