Reklama

Być poczciwym człowiekiem

04/11/2011 10:42

W II poł. XIX w., wraz z pojawieniem się w Kaliszu nowoczesnej prasy, na jej łamach zagościły nekrologi. Są one ciekawym źródłem pozwalającym zrekonstruować dawne wyobrażenia o dobrym życiu. Czy wiele się zmieniło od tamtego czasu?

Dawne nekrologi i wspomnienia pośmiertne nie tylko przekazują informacje o zgonie i pogrzebie, ale przede wszystkim dają pouczenie i wzorzec moralnego postępowania: Ten wspominek to słowa prawdy, należą się jego [umarłego] pamięci; są one wreszcie potrzebą serca, aby „oddać każdemu, co mu się należy”, aby przekazać potomnym, że i za naszych czasów byli jeszcze ludzie uczciwi, ludzie cnoty, nauki i pracy (…) ludzie tacy (…) których (…) naśladować się godzi (…). Uczczenie pamięci poprzez przytoczenie cnót zmarłego niosło walor dydaktyczny: Cześć oddana takim osobistościom zachęca często i żywych do cnoty, nauki i kładzenia zasług (nekrolog lekarza Jana Boesse zm. 1872 r.) Nagrodą za dobre życie miała być pamięć żywych jak w przypadku zasłużonego historyka Adama Chodyńskiego (zm. 1902 r.): W ten sposób pracując i postępując ś. p. Adam zbudował sobie pomnik trwalszy nad wszelkie granity. Taki bowiem człowiek nie umiera. Pamięć o nim w sercach naszych i owoce długoletniej pracy mrówczej pozostaną na wieki i siła żadna ich nie skruszy.

Mąż, ojciec, przyjaciel
Wspomnienia wiele uwagi poświęcają życiu rodzinnemu. Miłość do najbliższych jest wszelkich cnót podstawą. We wspomnieniu o lekarzu Kazimierzu Raczyńskim (zm. 1879 r.) przypomnienie cnót związanych z rodziną ma na celu pokazanie wzorca do naśladowana: (…) ujawniając choć w słabych wyrazach żywot poczciwy, może nie w jednym sercu obudzę lub odświeżę, to najdroższe uczucie obowiązków rodzinnych. Raczyńskiego jako dobrego syna określają również przytoczone przez prasę słowa matki: Śmierć zabrała mi drogiego syna, podporę mej starości, opiekuna i drugiego ojca sierocej rodziny. Nekrolog mówi, że zmarły musiał „opuścić rodzinę, dla której był podporą i nadzieją”. Franciszek Bakowicz jako ojciec rodziny, zyskał sobie szacunek i miłość ogólną. Zmarły w 1882 r. doktor medycyny Jan Boesse: Jak był wzorem w powołaniu lekarskim, tak również jako mąż, ojciec i krewny dawał dowody najtkliwszego poświęcenia, miłości familijnej i zaparcia się samego siebie. Nie każda z upamiętnionych wspomnieniem czy nekrologiem osób odznaczyła się wielkimi zasługami. Nie przekreślało to jednak wartości osoby: Zmarły nie żył życiem marmuru, ani kruszcu,  znał on całą znikomość doczesnego żywota - marność chwały światowej (Edward Milewski, zm. 1897 r.). Oprócz cnót związanych z funkcjonowaniem w społeczeństwie i rodzinie nie mniej ważne w codziennym obcowaniu z drugim człowiekiem są indywidualne cechy charakteru. Adam Chodyński został opisany jako: wzorowy przyjaciel, zawsze wierny, i stały, a nawet niezdolny do obłudy. Kogo kochał, to mógł na jego uczuciach polegać zawsze i wszędzie, a szczególniej w ciężkim razie, kogo kochać nie mógł, to do niego się nie zbliżał. Często wymieniano drobne zalety: Dziwnie to  sympatyczny był człowiek, humor i swoboda umysłu nie opuszczały go ani na chwilę, to też lgnęli do jego towarzystwa znajomi i nieznajomi, a każdy kto poznał go bliżej prócz sympatii musiał  mieć dlań szacunek, bo pod tą pokrywką wesołości widział wiele zalet, tak rzadkich dziś w społeczeństwie naszym: charakter prawy, rozum głęboki, i zacne serce – czytamy o zmarłym w 1882 r. Franciszku Sulimierskim. Dalej następuje pochwała gościnności: Dom „sędziego Franciszka” należał kiedyś w Kaliszu do najczęściej uczęszczanych, gościnne jego podwoje nie zamykały się prawie, a szanowni gospodarstwo, wypisawszy na jego progu dewizę: „gość w dom – Bóg w dom” chętnie dzielili się słowem i chlebem z innymi.

Był dobrym urzędnikiem…
Do początku XX stulecia aktywność zawodowa była głównie domeną mężczyzn. Łączyła się ona z licznymi cnotami społecznymi, a ich podstawowym warunkiem okazywała się praworządność: Pokochał prawo nieboszczyk, bo pod opieką prawa, pod cnotliwą jego strażą stoi bezpieczeństwo publiczne, bezpieczeństwo osób i własności, pokój i szczęście rodzin. (rejent Edward Milewski, zm. 1897 r.). Dzięki oddaniu nakazom religii i światłemu podejściu do rozpatrywanych spraw pozornie przeciętne życie urzędnicze nabiera cech wzniosłości. Na codziennej pracy zyskuje całe społeczeństwo: Ach, jak podniosłe jest stanowisko zacnego urzędnika! Ileż dobra, ile pokoju, ile szczęścia i bezpieczeństwa, urasta jednostkom, rodzinom, całemu krajowi przez posługę cnotliwych, bogobojnych i światłych urzędników. Takim był ś.p. Edward Milewski, rejent. Kto zliczy szlachetne czyny jego publiczne (…). Szczególnie rozbudowanych pochwał  dostąpił prezydent miasta Franciszek Przedpełski (zm. 1888 r.). Jako głowa miasta musiał się on charakteryzować się nie tylko „zdolnościami”, ale również wielką pracowitością i energią: Gdybyśmy, pominąwszy dalsze anteriora (poprzedzające okoliczności – przyp. A.T. M.B.) ś. p. Franciszka, a wzięli pod uwagę tylko ostatni szesnastoletni period jego kaliskiej prezydentury, już byśmy musieli oddać hołd jego zdolnościom, pracy i energii, które dobrze zapisały jego imię nie tylko w zewnętrznym i ekonomicznym rozwoju miasta, lecz we wszystkich już lub świeżo powstałych w tym czasie instytucjach. Podkreślono również, że dobry urzędnik nie może być jedynie bezduszną maszyną do wykonywania poleceń: Biurokratyzm w usługach, którego strawił prawie całe życie, nie zagłuszył w nim humanitarnych uczuć (…). Zalety Przedpełskiego dowiedzione są przez wymienienie awansów i zaszczytów, których dostąpił nieboszczyk: Władza w uznaniu zdolności młodego urzędnika w krótkim okresie czasu mianowała go młodszym, a potem starszym pomocnikiem naczelnika powiatu (…), ta sama władza, oceniając zasługi swego urzędnika, ozdobiła pierś  jego licznymi orderami. Cechy dobrego urzędnika – uczciwość, praworządność, zrozumienie były dostrzegana nie tylko przez przełożonych, ale przez całe społeczeństwo. Franciszek Bakowicz (zm. 1882 r.), emerytowany naczelnik powiatu kaliskiego, agent Towarzystwa Ubezpieczeniowego Jakier i Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń od gradobicia jako urzędnik (…) zyskał sobie szacunek i miłość ogólną. Jego śmierć była „bolesną stratą” nie tylko dla instytucji, w których pracował. W nekrologu podkreślono, że jego zgon dotknął także klientów obu towarzystw.

Żona i matka
Na tle nekrologów mężczyzn nieco odmiennie wyglądają zapisy poświęcone paniom. W ich przypadku na pierwszym miejscu stawiano cnoty związane z rodziną – rolą żony i matki. Franciszka Bogusławska (1875 r.) wstąpiła w związki małżeńskie z Wojciechem Bogusławskim (…), z którym wśród wzajemnego przywiązania i starań o wychowanie ich ośmiorga dzieci, to jest siedmiu córek i syna, przeszło 54 lata przeżyła. Zmarła „sumiennie” spełniała obowiązki żony i matki. Rola kobiety w rodzinie szczególnie została podkreślona w nekrologu Elżbiety Sulimierskiej (zm. 1878 r.): (…) na kaliskim cmentarzu nową złożono trumnę. W niej na sen nieprzespany zamknięto staropolskich cnót matronę, która przez lat trzydzieści kilka, niby kapłanka strzegła rodzinnego ogniska i zostawiwszy je czyste i nieskalane, przeniosła się po nagrodę (…). Życie rodzinne, jak zaznaczano, ma wielkie znaczenie dla całego społeczeństwa: Wy matki polskie, którym Opatrzność powierzyła trudne zadanie wychowania swoich dzieci, w chwilach zwątpienia idźcie na grób zmarłej, może czysty duch jej wyjawi wam tajemnicę jak być dobrą matką, żoną i obywatelką. Nekrologi odkrywają także drugą stronę życia XIX-wiecznych kobiet – nikły udział pań w życiu społecznym: Spokojne jej życie upłynęło jak czysty strumień, który w swoim biegu zniknął w oceanie wieczności (ze wspomnienia Joanny Załuskowskiej, zm. 1872).

Wartości z lamusa?
Mimo innego języka i charakterystycznej dla epoki egzaltacji, „cnoty” wymieniane w nekrologach tylko pozornie wydają się staroświeckie. I dziś dla większości społeczeństwa ważne jest życie rodzinne, przestrzeganie nakazów własnej religii, tolerancja, dobroczynność i sumienność w wykonywaniu  obowiązków. Pewne z tych wartości na skutek przemian społecznych i obyczajowych rozumiemy inaczej. Zmieniło się pojmowanie roli kobiety. Nasze czasy, niezwykle różnorodne w poglądach i postawach, w znacznie mniejszym stopniu korzystają z gotowego i narzuconego przez społeczeństwo wzorca postępowania. Tym bardziej warto czytać stare nekrologi.

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do