Czy jest sens budować kolejny sportowy kompleks?

Najpierw miało być tam boisko do rugby za 350 tys. zł. Dziś pomysł rozrósł się już do rozmiarów dużego kompleksu sportowego za kilka milionów złotych. Ile dokładnie kosztowało nas będzie „Majkowskie Wembley”, jeszcze nie wiadomo. Ale już pojawiają się nowe pytania i wątpliwości.

Jeszcze przed kilkoma laty z „Majkowskiego Wembley” i przylegającego terenu korzystali nie tylko piłkarze. Był to obszar szeroko rozumianej rekreacji. Majków szczycił się trawiastym boiskiem z trybuną dla widzów z miejscami siedzącymi. W pobliżu wybudowano ziemny kort tenisowy i boisko do gry w koszykówkę. Pasjonaci tenisa stołowego mogli rozgrywać mecze na betonowych stołach na stałe zamontowanych na dworze. Dzisiaj wszystko, poza kortem tenisowym, popadło w ruinę i nie nadaje się do użytkowania. Tor saneczkowy, oświetlany przez cały rok, porastają wysokie chwasty.  Wyjaśniono mi, że tak się dzieje, bo... uznawany jest za teren rekreacyjny. Problem w tym, że aby taką funkcję spełniał, należałoby wykosić chwasty. Ale te na torze nie są jeszcze tak dorodne, jak te porastające murawę boiska do piłki nożnej. Te sięgają powyżej pasa. O tym, że jest to boisko, przypominają jeszcze górujące nad chwastami korodujące bramki. Z siedzisk na widowni pozostały jedynie stręczące betonowe słupki. Przed budynkiem osiedlowego klubu straszą resztki asfaltowego boiska do kosza. Za to ostały się stoły do ping-ponga. Wykonano je z betonu i stoją na dworze. Zmieniły tylko swoje przeznaczenie. Jako że nie są widoczne od strony ulicy Tuwima, służą, szczególnie wieczorami, za stoły biesiadne.
 Radny Tadeusz Skarżyński przypomniał niedawno, że inicjatorami pierwszego z pomysłów, czyli utworzenia tam boiska do rugby, byli działacze klubu rugby Husaria Kalisz. Powoływano się przy tym na rosnącą popularność tej dyscypliny sportu w Kaliszu, m.in. wśród uczniów podstawówek. Pomysł zgłoszono już w 2014 r. przy okazji konstruowania ówczesnego Budżetu Obywatelskiego. Obejmował on budowę trawiastego boiska do rugby z możliwością montażu bramek do gry w piłkę nożną oraz ustawienie elementów ścieżki zdrowia. Całość oszacowana została na ok. 350 tys. zł.
– Zadania nie zrealizowano, a w międzyczasie rozrosło się ono do planów stworzenia potężnego kompleksu sportowo-rekreacyjnego ze sztuczną nawierzchnią, sztucznym oświetleniem, trybunami i zapleczem technicznym. Oczywiście projekt taki osiągnął już dzisiaj kilkumilionowy pułap – poinformował radny. I spytał prezydenta, czy prawdą jest, że sztuczna nawierzchnia sugerowana w projekcie posiada certyfikat właściwy dla piłki nożnej, a nie posiada certyfikatu właściwego dla rugby i rugbystów, którzy byli inicjatorami zadania? – Czy prawdą jest, że wykonawcą sugerowanej w projekcie nawierzchni jest firma uczestnicząca w remoncie stadionu miejskiego? Jeżeli realizowane projekty będą tak znacząco odbiegać od woli inicjatorów, a spełniać marzenia urzędników, wróżę Budżetowi Obywatelskiemu w Kaliszu szybki i gorzki koniec – napisał T. Skarżyński.

Więcej w Życiu Kalisza