
To bezprecedensowe wydarzenie przejdzie do historii świata. Około 50000 ciężarówek uformowało się w Kanadzie w najdłuższy w historii świata konwój jako protest przeciwko covidtyranii. W odpowiedzi, w wielu rejonach świata także zaczynają się organizować podobne konwoje. Czy powstaną również w Polsce i w Kaliszu? Czy to jest punkt zwrotny dla covidtyranii? Czy możemy już mówić o efekcie śniegowej kuli?
Protest zaczął się od niedawnego narzucenia obowiązku szczepień dla kierowców ciężarówek przekraczających granicę Kanady z USA. Kierowcy nie są głupi i dobrze wiedzą, że wcale nie oznacza to "ostatniej prostej" jak próbował wmówić Polakom premier Morawiecki (w czasie kiedy jego rząd potajemnie dokonywał zakupu 5 dawek na obywatela), ale niekończący się obowiązek szczepienia co kilka miesięcy, paszporty szczepionkowe, cyfrową kontrolę, cenzurę, tłumienie działających leków, zniewalanie lekarzy, lockdowny, propagowanie strachu i całą tę covidtyranię.
Kierowcy zaczęli się jednoczyć na mediach społecznościowych i w ramach protestu oflagowali swoje ciężarówki po czym jako "Freedom Convoy 2022" (Konwój Wolności 2022) ruszyli z zachodniej części Kanady w kierunku wschodnim, do stolicy Ottawy. Po drodze przez szerokość całego kontynentu liczącą setki mil zaczęły się przyłączać kolejne ciężarówki. Dołączyli również kierowcy z sąsiedniego USA.
Konwój mijając miasta i miasteczka wszędzie spotykał się z tłumami wiwatujących ludzi, sypiących na nich kwiaty, częstujących posiłkami i pokazującymi odręcznie wymalowane plakaty z hasłami wsparcia, modlitwy i podziękowania. Wszędzie wybuchły euforie wolności. Podobne sceny rozgrywały się chyba tylko podczas drugiej wojny światowej, gdy wkraczała wyzwoleńcza armia.
W mgnieniu oka, w mediach społecznościowych powstały grupy wsparcia mające nawet po kilkaset tysięcy członków.
Na portalu gofundme.com ludzie masowo zaczęli wpłacać pieniądze na paliwo, wyżywienie i ewentualnie noclegi dla protestujących kierwców. W chwili pisania tego artykułu zebrano już tam ponad 8,5 miliona dolarów.
W sobotę "Konwój wolności 2022" dotarł do Ottawy kierując się pod gmach tamtejszego parlamentu. Media głównego nurtu, działające identycznie jak w Polsce, zaczęły dyskredytować ten ruch, podrzucając fałszywą wersję, że to zemsta Putina. Premier Kanady Justin Trudeau, który jest potrójnie zaszczepiony i nie wykazywał pozytywnego testu covidowego, uciekł ze stolicy pod pretekstem, że chce się odizolować sanitarnie, gdyż ponoć miał kontakt z osobą zakażoną.
Czy u nas też powstaną podobne "konwoje wolności"?
Freedom Convoy 2022 zainspirował już kierowców ciężarówek w innych krajach, m.in. rozpoczęły się przygotowania w USA, Australii, Szwecji i Norwegii. W mediach społecznościowych pojawiły się pierwsze nawoływania w Europie, by na 7 lutego ciężarówki zjechały się do Brukseli.
Pojawiają się także pierwsze sygnały organizatorów w Polsce. Nie wiadomo jednak czy w naszym kraju przeważy opcja wyruszenia na Brukselę czy Warszawę.
To jest niczym rosnąca kule śniegowe, które zaczynają się toczyć w wielu miejscach świata. To tylko kwestia krótkiego czasu, kiedy do protestu przyłączą się kolejni, a może nawet kolejne branże: lotnictwo, taksówkarze, a być może nawet wojsko czy policja.
Dla transportu ciężarowego w Polsce moment jest szczególny, gdyż od 1 lutego wchodzi w życie kolejny etap tzw "pakietu mobilności" drastycznie utrudniający polskim kierowcom pracę i zwiększający koszty. Wcześniej wszedł nakaz wynagradzania kierowców według pensji minimalnej kraju, przez który przejeżdżają, dodatkowa biurokracja, a teraz wszedł kolejny obowiązek ozusowania tych kwot. Dodatkowo kierowca wjeżdżając na teren danego kraju będzie musiał się zatrzymać na minimum 2 minuty, by zaznaczyć ten wjazd w tachografie, co może spowodować zakorkowanie przygranicznych autostrad.
Właściciele firm przewozowych również biją na alarm, informując o lawinowym wzroście kosztów przewozu. Oczywiste jest, że wszystkie te podwyżki kosztów w ostatecznym rozrachunku zostaną przerzucone na ceny towarów i nas konsumentów.
Arkadiusz Woźniak
Fot. Facebook