Reklama

Do Kalisza wojaże romantyczne

31/01/2019 00:00

Dzięki rozwojowi techniki nigdy jeszcze przemieszczanie się ludzi nie było tak proste. Ot, kupujemy bilet i wyruszamy w podróż. Szybkobieżne pociągi, supernowoczesne samoloty zapewniają komfort i szybkość. Wieki temu podróżowanie zajmowało o wiele więcej

W roku 1835 z Warszawy do Kalisza kursuje dyliżans pospieszny, jeżdżący po (...) szosie oraz dyliżans zwykły, biegnący na innej trasie, przez Petryki. Piękna droga bita prowadzi do leżącego nieopodal Opatówka, gdzie car Aleksander założył wyśmienite fabryki sukna. We wrześniu ówczesnego roku na drodze tej było tłoczno. Eleganckimi karetami do miasta przybywali goście pragnący zobaczyć wielki zjazd władców. Szykowały się wspaniałe bale, polowania i parady wojskowe. Niestety, dla Polaków były to uroczystości niemiłe. Gospodarzem miał być niedawny pogromca powstania listopadowego car Mikołaj I, który podejmował „u siebie” króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III. Niemniej od czasów średniowiecza nadprośniański gród nie widział takiego tłumu przedstawicieli europejskich domów panujących. Z myślą o niemieckojęzycznych gościach z tej okazji berlińskie wydawnictwo B. Gropiusa przygotowało specjalny przewodnik zatytułowany „Podróż do Kalisza” („Reise nach Kalisch”). Dziewiętnastowiecznym podróżnikom nieznany autor opisywał najkorzystniejszą drogę i turystyczne atrakcje na trasie z Berlina do miasta nad Prosną. Przy okazji, niestety kosztem kaliskich patriotów, złożył on wiernopoddańczy hołd carowi, pisząc: „Podczas ostatniej polskiej insurekcji w latach 1830 i 31 miasto (...) zaznaczyło się poddaniem koronie rosyjskiej, jest od owego czasu miastem wiernym, dlatego stało się przedmiotem przychylności i ojcowskiej staranności potężnego władcy Rosji, dzięki czemu zdobywa wciąż to nowe uznanie i dobrobyt, bardziej niż inne miejscowości w Królestwie”. Na rogatce Wrocławskiej Niemieccy goście cara wjechali do Kalisza od strony Szczypiorna. Po drodze dostojni podróżni wraz z licznym dworem mijali tylko pola uprawne i wiejskie chaty. Prawdziwe miasto zaczynało się dopiero wraz z przypominającą grecką świątynkę rogatką wrocławską, zbudowaną zaledwie siedem lat wcześniej. Miejsce to na co dzień służyło pobieraniu opłat celnych i drogowych; aby nikt nie wjechał do miasta bez uiszczenia żądanej sumy, wejście dodatkowo zabezpieczono szlabanem. Okolica rogatki do dzisiaj zmieniła się w niewielkim stopniu. W 1835 r. nie było oczywiście zegara, za to przed kościołem reformatów (obecnie nazaretanek) stała statua Matki Boskiej Bolesnej, a w miejscu obecnej przychodni – zabudowania szpitala św. Trójcy. Istotnie zmieniły się za to bruki. W „romantycznych” czasach drogi utwardzały zwykłe polne kamienie. Dlatego podróż trzęsącym się na każdym wyboju powozem nie należała do najlżejszych rozrywek. Dawnego przewodnika czar Z kart „Podróży do Kalisza” wyłania się obraz prężnie rozwijającego się ośrodka miejskiego: „Pod względem swojej wielkości oraz znaczenia Kalisz zajmuje obecnie trzecie miejsce wśród terenów mieszkalnych Królestwa Polskiego. Niegdyś mocno obwarowany wałami i wieżami, zamienił dziś owe dzieła na przyjazne ogrody, a od czasu wielkiego pożaru z miesiąca września 1792 roku, który przemienił w popiół istotną część miasta, a nawet połowę budynków (...), jego wizerunek bardzo odmłodniał i wypiękniał, zaś wiele dobrze zbudowanych budynków tworzy szerokie i regularne, dobrze wybrukowane uliczki. Do owych znakomitości zaliczyć można ulicę Warszawską, ulicę Wrocławską oraz ulicę Luizy”. Minąwszy wszystkie te prowincjonalne wspaniałości, monarchowie zjechali do ówczesnego pałacu komisji wojewódzkiej (teraz starostwo), o którym przewodnik pisze: „Mieszczą się w nim izby cesarskie, które podczas obecności dworu cesarskiego są przez nich zamieszkiwane, a na ewentualność wizyty naszej wysokości króla Prus urządza się je w największej okazałości”. Mniej utytułowany podróżny mógł się zatrzymać w jednym z licznych zajazdów, jednak w szczególności przewodnik polecał Hotel de Pologne, Hotel de Wilna, Hotel d”Angleterre. Dwa pierwsze znajdowały się w alei Józefiny (obecnie Wolności), która na czas zjazdu wróciła na chwilę do dawnej nazwy – alei Luizy. Był to ukłon w stronę króla pruskiego (imię to nosiła jego zmarła małżonka), a wielki nietakt wobec poprzedniej patronki – żony Napoleona. Jak plotkowano, mały cesarz uległ czarowi pruskiej królowej już po pierwszym spotkaniu. Rozrywki Na uczestników zjazdu czekały liczne atrakcje: „W celach rozrywki mieszkańców wzniesiono nowy teatr, Hotel de Pologne posiada piękne pomieszczenia na bale i reduty. Do głównych przyjemności miasta zalicza się piękny, w angielskim guście założony park, znajdujący się obok budynku rządowego [obecnie starostwo powiatowe]. Do tegoż budynku przyłączone są także liczne publiczne ogrody, a najbardziej znamienity to ogród Orzechowskiego z kąpieliskiem”. Władcy uczestniczyli w manewrach, przeglądzie wojsk. Pokazywali się również w specjalnie przyozdobionej loży cesarskiej kaliskiego teatru lub zaszczycali swą obecnością bale. Wieczorne miasto jarzyło się z tej okazji tysiącem świateł. W kaliskim parku w okolicach dzisiejszego domku parkowego wzniesiono z tej okazji specjalny pawilon jadalny. Starożytności kaliskie Chociaż w tamtym czasie nie używano jeszcze nazwy zabytków, w modzie było już odwiedzanie miejsc upamiętnionych przeszłością. Nazywano je wówczas „starożytnościami”. I znów z pomocą podróżnemu przychodził berliński przewodnik: „Spośród kościołów największą uwagę wszystkich obcych przyciąga święty Mikołaj ze względu na swój wielce dostojny wiek, styl budowy i piękne malowidło ołtarzowe [obraz Rubensa „Zdjęcie z krzyża”], dalej Katedra, poświęcona świętemu Józefowi, ze względu na swoje piękno zewnętrzne, jak i wewnętrzne”. Wśród wartych obejrzenia kościołów autor wymienia dalej bernardynów (obecnie jezuicki), reformatów (nazaretanki), franciszkanów oraz świątynię joannitów, co należy uznać za oczywisty błąd – joannitów nad Prosną nigdy nie było. Ówczesny podróżny nie miał też szans odnaleźć grobu Mieszka III Starego, do którego zobaczenia zachęcał autor przewodnika „Podróż do Kalisza”.
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do