
– Jeszcze Giełda nie zginęła – chciałoby się powiedzieć, komentując najnowsze informacje na temat planów sprzedaży części miejskich udziałów w spółce Giełda Kaliska. Okazuje się, że ich nabywcą prawdopodobnie będzie Stefan Lis, tak, jak to ustalono wcześniej
Najpierw były mozolne rokowania, w wyniku których miejska komisja konkursowa wyłoniła oferenta, proponującego najkorzystniejsze warunki kupna. Okazał się nim S. Lis, dotychczasowy właściciel 30 proc. udziałów w tej największej w południowej Wielkopolsce firmie zajmującej się rolno–ogrodniczym handlem hurtowym. Jednym z wynegocjowanych warunków, obok zapłaty gotówką i gwarancji pracowniczych, było wniesienie przez niego aportem do spółki leżących po sąsiedzku terenów, których jest właścicielem. Gdy transakcja kupna–sprzedaży była już bliska finalizacji, okazało się, że na przeszkodzie może jej stanąć zmiana przepisów dotyczących podatku VAT. W jej wyniku – jak wówczas sądzono – oferent musiałby zapłacić za aport fiskusowi. Dla S. Lisa dodatkowe pieniądze do zapłacenia były warunkiem nie do przyjęcia. Także Miasto pogodziło się już z myślą, że Giełdy – przynajmniej na razie – nie uda się sprzedać. Nowe opinie prawne mówią jednak, że vatowskiego haraczu zapewne uda się uniknąć. – VAT jest sprawą cały czas dyskusyjną. Projekt umowy prawdopodobnie dam jeszcze do konsultacji zewnętrznej, ale jest szansa, że w przypadku wprowadzenia aportem części zorganizowanego przedsiębiorstwa, jak to ma miejsce na Giełdzie, podatku VAT nie będzie – mówi ostrożnie prezydent Janusz Pęcherz.
(kord)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie