
Ile faktycznie płacimy za mrożone ryby?
Ulegając reklamie i promocyjnej cenie, kupując mrożone ryby, filety, owoce morza, do końca nie wiemy, jaka jest faktyczna cena produktu. Mimo obowiązujących przepisów, sprzedawcy nie umieszczają informacji, jaki procent w kilogramie mrożonki stanowi mięso, a ile woda – tzw. glazura.
Obowiązek umieszczenia ta-
kiej informacji przy zamieszczonej cenie mrożonki wynika z przepisów określonych w Rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 10 lipca 2007 roku w sprawie znakowania środków spożywczych (Dziennik Ustaw z 31 lipca 2007 roku Nr 137 poz. 966). Za niestosowanie się do nich grozi mandat, a nawet grzywna. Kilka miesięcy temu przyglądaliśmy się, jak obowiązujący przepis stosują w praktyce kaliskie placówki handlujące mrożonymi rybami i owocami morza. Sprawdziliśmy wówczas zarówno duże markety znanych sieci handlowych, jak i małe sklepy i stoiska na targowiskach. Mimo, że obowiązek zamieszczania informacji o procentowej zawartości gładzi (lodu) w kilogramie mrożonki obowiązywał już od ponad roku, nie znaleźliśmy żadnej placówki, która by go stosowała. Z pewnością nie decydowała o tym nieznajomość przepisu. Ukrycie faktu, ile glazury jest w mrożonce, pozwala stosować elastyczne ceny promocyjne. Za ile mięsa zapłacił, klient dowiadywał się dopiero wówczas, kiedy zakupiona porcja ulegała rozmrożeniu. Kiedy po raz pierwszy poruszyliśmy ten temat, ówczesny dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Poznaniu Delegatura w Kaliszu Bogdan Jamroszczyk poinformował, że za brak wymaganej informacji jeszcze nie wymierzono żadnej kary, ale zastrzegł, że „na przypadki łamania przepisu będziemy szczególnie wyczuleni”. Pod koniec sierpnia ponownie dokonaliśmy wybiórczej kontroli placówek handlujących mrożonkami ryb, filetów i owoców morza ze szczególnym uwzględnieniem dużych sklepów. Okazało się, że w praktyce przepis ten jest martwy. Pełną informację o udziale gładzi w opakowaniu mrożonki zawierają produkty sprzedawane w Kauflandzie. W sieci Tesco (ul. Majkowska) chyba przypadek zadecydował, że wśród wielu oferowanych mrożonek, tylko opakowania z karmazynem zawierały obowiązującą informację. Wydaje się, ze brak informacji nie wynika z niewiedzy. Świadczy o tym rozmowa ze sprzedawczynią stoiska rybnego jednego z kaliskich marketów. Na stanowcze żądanie, by podała informację dotyczącą zawartości gładzi we wskazanej mrożonce, sięgnęła pod podstawę wagi wyciągając stosowną ściągawkę. Okazuje się, że sprawdzają się stare polskie zasady: „ prawo jest nie po to aby je stosować, a po to, by je omijać” oraz „przepisy przepisami, a życie życiem” Jeżeli dodamy do tego fakt, że przez okres ponad dwóch lat obowiązującego przepisu żadna z kaliskich placówek nie została ukarana za niestosowanie się do obowiązującego przepisu, nie dziwmy się, że mamy taką sytuację. – Naszą działalność prowadzimy w oparciu o plany pracy. W tym roku, a dokładnie w trzecim kwartale, kontrolować będziemy stosowanie wspomnianego przepisu. Ponadto zostaną przeprowadzone badania czy podawana zawartość gładzi odpowiada stanowi faktycznemu – mówi Agnieszka Czajczyńska specjalista Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Poznaniu Delegatura w Kaliszu. (grz)
Więcej w Zyciu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Fajnie, ze poruszacie takie tematy. moze tez tez sprawdzicie ile paliwa jest w paliwie?bo latem dziwnym trafem jakos tak spala sie go wiecej. ..
Najlepiej jest kupować świeżą rybę, czy drób. Trzeba pamiętać, żę przy zamrażeniu mięsa, i to różnych gatunków, po odmrożeniu zawsze będziemy mieli pewną ilość wody. Oczywiście nie w takich ilościach, jak podawanych tutaj przez internautów. Zamrażając 1 kg mięsa, po kilku miesiącach "otrzymamy" ok 50-80g wody.
Kupiłem w promocji w Carrefourze 1 kilogram mintaja. Po odmrożeniu i ponownym zważeniu okazało się że ryby jest tylko 455 gramów, to mniej niż połowę. Po dokonaniu podobnego zakupu w Tesco okazało się że tam jest trochę lepiej. Dlatego najlepiej kupować rybę już odmrożoną lub zamrożoną w całości ze skóra, bo widać grubość glazury.
Kupuje tylko swieze ryby po zlych doswiadczeniach z mrozonymi,bylo tyle w nich tzw. glazury ze ze zloscia myslalam o cenie ktory zaplacilam.Czulam sie jakby ktos nabil mnie w butelke.