
Zdecydowałem się kontynuować wątek dworu w Opatówku z kilku przyczyn. Źródła tej historii pozostają wciąż nie wyczerpanymi i istnieje spore prawdopodobieństwo, że temat ten w przyszłości powróci uzupełniony o nowe fakty. Osób, które pamiętają spalony w roku 1976 dwór Schloeserów jest nadal spora ilość. Znacznie mniej jest tych, którzy mają w pamięci ten budynek w czasach, w których zamieszkiwali go właściciele Opatówka. Jak na ironię – to z oddalonego o 200 kilometrów Radomia dowiadujemy się o wielu szczegółach podkaliskiego majątku.
To jednak nie dzieło przypadku. Rodzinę Schloesserów z radomskim klanem garbarzy złączyło małżeństwo dziedzica Opatówka Karola z Zofią z Karschów
Piękny czas u Schloesserów
Jeżeli obecnie nie zauważamy postępu technologicznego, to dzieje się to z jednego powodu – jego zawrotnego tempa. Lecz gdy uświadomimy sobie, jaką rewolucję wprowadził gramofon, wynaleziony przed ponad 100 laty, który zastępował orkiestrę złożoną z kilkunastu osób, podzielimy zachwyt tych, którzy wierzyli w słuszność nazwy epoki, w której żyli. Belle epoque („piękny czas”) pozwalał w początkach XX wieku na znacznie więcej udogodnień i czerpania z nich przyjemności. Ówczesny modny (i przy okazji bogaty) człowiek nie musiał już płacić za koncert muzyczny, by urządzić w domu przyjęcie – od tego był wspomniany wyżej gramofon. Nie było koniecznym w przypadku podróży zaprzęgać koni, dbać o jedzenie dla nich i odpoczynek – wynaleziono bowiem urządzenie, które „samo chodziło”. Automobile zaczęły skutecznie wypierać na drogach transport konny. Nauka i sztuka w tym czasie szły w jednej parze. Samochodem przyjeżdżano do teatru po to, by oglądać nową formę rozrywki, jaką był kabaret.
Dobrobyt i wiara w pomyślną przyszłość zagościły także w rodzinie właścicieli Opatówka. Informacja o ślubie Karola Schloessera z Zofią z Karschów niosła się niczym dobra wróżba dla dalszego funkcjonowania majątku. W 1907 roku przyszła na świat pierwsza córka pary – Zofia. Nieco później urodziła się Irena. Właściciele Opatówka posiadali już w tym czasie samochód, o czym poświadcza fotografia Wincentego Borettiego. Chcąc zaś nie tracić kontroli nad fabrykami w Ozorkowie, zawiązali w roku 1894 spółkę rodzinną, istniejącą pod nazwą Towarzystwo Schlösserowskiej Przędzalni Bawełny i Tkalni w Ozorkowie. Na jej czele stanął właściciel Opatówka Karol Schloesser oraz jego matka Natalja. W ten sposób zachowano cenny głos przy kierowaniu fabrykami ozorkowskimi. Belle epoque, a przynajmniej jego materialny wymiar, dla przeważającej większości społeczeństwa pozostawał jednak w sferze marzeń. W skromnych domostwach próżno było szukać urządzeń grających i kolorowych lamp naftowych. Wnętrza mieszkań i chat oświetlano kagankami i tzw. gazkami (buteleczka wypełniona naftą z wystającym, często kopcącym knotem). Sposobów na długowieczność, według Aleksandry Zajączkowej, mogli wypróbować wówczas nieliczni. – Nigdy nie brała do ust gorących potraw, żywiła się jarzynami, mlekiem i owocami, sypiała w pokoju nieopalanym, miała wanny z piekielnie zimną wodą do kąpieli, na noc obszywała się w sarnią skórkę – to przykłady z przepisu na szczęśliwe, długie życie według pierwszej damy Królestwa Polskiego.
Ja tobie i ty mnie
– intymnie
Posiadłość Schloesserów, podobnie jak większość siedzib mieszczańskich, dzieliła się na część zdominowaną przez ruch oraz intymną – wyłącznie dla właścicieli. Jeden z gości dworu wspomina: – Przez okna pokoi z jednej strony korytarza widać było podjazd z kwiatowym klombem pośrodku oraz powozy i samochody przyjeżdżających lub odjeżdżających gości. Z drugiej strony widok był na park, a przed nim na duży podłużny staw i biały, żeliwny most. W tym osłoniętym przez drzewa i kwiaty miejscu Schloesserowie odpoczywali najczęściej. Na werandzie pito herbatę, czytano prasę, dzielono się wrażeniami z dnia. Tutaj mieszkańcy przebywali nie w garniturach i sukienkach z gorsetem, lecz w wygodnych, mało formalnych ubraniach. Można powiedzieć, że zrzucali z siebie wtedy etykietę. W mroźnej porze roku miejsce to pełnić mogło funkcję zimowego ogrodu, a rozmowy koncentrowały się raczej we wnętrzach dworu. O ile poranne posiłki pozwalały na pewną swobodę, o tyle obiad wymuszał na wszystkich porządek. – W pokoju stołowym oczekiwał wszystkich długi stół ozdobiony świecznikami i kwiatami. Atmosfera się zmieniała, a jej bardziej formalny charakter pozwalał spojrzeć na dzień ze świadomością często zatracaną w emocjach chwili. Dzieci, by nie przeszkadzały dorosłym, sadzano przy osobnym stole, zwanym folwarkiem – wspomina Andrzej Pinno. Wieczorem rozmowy trwały na werandzie, w gabinecie dla panów oraz w buduarze, gdzie gromadziły się koło codziennych zajęć panie. Wraz z zapadającym zmrokiem lampy naftowe zapalała wewnątrz służba dworska.
Nie po drodze do Brzezin
Właściciele Opatówka gościli w swojej siedzibie znane i szanowane osoby różnych stanów i zawodów. Mimo iż Schloesserowie byli ewangelikami, chętnie przyjmowali w swoim dworze księży Kościoła Rzymskokatolickiego. Dwór w Opatówku wielokrotnie gościł również wojsko. Do najbardziej wyczekiwanych odwiedzin dochodziło latem, gdy przyjeżdżali bliscy dziedziczki (rodzina Łagodzińskich i Karschów z Radomia). Przypomina o tym Andrzej Pinno w swojej książce „Rodzina”. – W lecie ściągało tam mnóstwo rodziny, a obszerny dwór mógł bez trudu pomieścić wszystkich. Gościnne pokoje na górze, po dwóch stronach szerokiego korytarza, rozbrzmiewały gwarem. W każdym pokoju do zwykłego wyposażenia należała komoda z lustrem, marmurowym blatem, a na nim fajansowa miednica i dzban na wodę. Wakacyjny dzień nie narzucał rutyny. Każdy robił, co chciał. Jedni wybierali się na wycieczkę konną, inni powozem do pobliskiego Kalisza, jeszcze inni na spacer do parku. W ciągu roku Schloesserowie podróżowali wielokrotnie. Nie tylko do rodziny na Mazowszu, także za granicę. Zwiedzano głównie południe Europy – Wenecję czy Niceę. Tę ostatnią niedługo po ślubie Karola i Zofii Schloesserów, w 1907 roku. Najdalej z Opatówka było jednak do Brzezin. Jeżeli istniała jakaś relacja pomiędzy dziedzicami Brzezin a posiadaczami Opatówka, to była ona bardzo chłodna. O mało serdecznym kontakcie pomiędzy braćmi z Brzezin i Opatówka wspomina na podstawie zeznań rodzinnych Jadwiga Miluśka-Stasiak. Chłód w relacjach pomiędzy dworami miał być spowodowany wyraźną sympatią dziedziczki Opatówka do Ernesta Schloessera, właściciela brzezińskiego folwarku. Zwierzenia Zofii Schloesserowej przekazywano na ręce jej szwagra za pomocą listów, dostarczanych przez pracowników w majątku. Choć to odległe wspomnienia, to ich autentyczność zdaje się potwierdzać Joachim von Manitius. Potomek właścicieli Brzezin nie przypomina sobie okoliczności spotkania jego przodków z rodziną z Opatówka.
Czas miłości
i czas śmierci
Na początku lat 30. ubiegłego wieku nastroje zadumy spowodowane śmiercią Natalji Schloesserowej, matki Karola Schloessera, przeplatały się w opatóweckim dworze z tymi bardziej radosnymi. Te powodował udany związek córki dziedziców Opatówka Zofii z Konradem Wünsche. Służący w Wojsku Polskim, administrator majątku w Opatówku po ślubie z Zofią Schloesserową odziedziczył rozległy folwark. 4 września 1939 roku, w poniedziałek, wojsko niemieckie wkroczyło do Opatówka od strony Brzezin, choć sygnały wybuchu II wojny światowej widać było wcześniej. W dzień wybuchu konfliktu światowego pierwsze niemieckie samoloty przeleciały nad Opatówkiem o godzinie 5:40. W 1940 roku Konrad i Zofia Wünsche zostali członkami Organizacji Jedności Narodowej, w której ostatnia dziedziczka Opatówka pełniła funkcję łącznika między Kaliszem, Łodzią i Warszawą. Wünsche, pozbawiony możliwości pożegnania się z żoną i dziećmi, opuścił dwór nakazem gestapo 26 sierpnia 1944 roku. Za członkostwo w organizacjach antyniemieckich i tworzenie nowych, wpierw więziony był w Kaliszu, a następnie został zamordowany 19 stycznia 1945 roku w lesie skarszewskim. W tym samym czasie kończyła się historia brzezińskiego dworu. Również 19 stycznia Ernest i Zofia Schloesserowie opuścili majątek, uciekając przed frontem wschodnim w kierunku Grabowa i dalej do Wrocławia.
Nastały po 1945 roku inny świat i inny jego porządek choć oszczędził dwór w Opatówku, to wykluczył z niego jego dotychczasowych mieszkańców. Zofia z Karschów Schloesserowa zmarła jeszcze podczas wojny – 23 marca 1941 roku. Zofia Wünsche dożyła 61 lat i pochowana została w 1968 roku u boku męża i matki na kaliskim cmentarzu ewangelicko-augsburskim. W byłym dworze w latach 1945-1951 mieściła się szkoła podstawowa. Później w latach 1952-1959 swoją siedzibę znalazł tam miejscowy ośrodek zdrowia. Od 1960 roku w byłej posiadłości Schloesserów zamieszkali robotnicy wraz z rodzinami. W 1973 roku przez nieostrożność lokatorów powstał pożar, a zgliszcza po nim zostały w następnych latach rozebrane.
Za uprzejmą pomoc w zbudowaniu tego artykułu dziękuję Pani Jadwidze Miluśkiej-Stasiak.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie