Reklama

Kaliski Dom Dziecka. Dom z szansą na lepsze jutro

09/08/2020 08:00

Temat dzieci w domach dziecka to trudny i smutny temat. Ale posiada też światełko, nutkę nadziei. Fakt, że dziecko z różnych powodów (śmierć rodziców, odebranie praw rodzicielskich, zaniedbania środowiskowe) zamiast pod dachem rodzinnego domu przebywa pod dachem instytucji niewątpliwie napawa ogromnym smutkiem. Nutką nadziei są różne formy pomocy, nie tylko instytucjonalnej (Domy Dziecka), ale również  instytucji prywatnych lub indywidualnych osób, które z dobrego serca pragną wywołać uśmiech na twarzach dzieci i młodzieży pozbawionych rodzinnego ogniska domowego

   Pierwszy dom dziecka powstał w Polsce w r. 1737 w Warszawie. Problem sierot i tzw. sierot społecznych istniał w przeszłości i istnieje nadal. Wg GUS za r. 2018, w Polsce przebywa 16.700 dzieci w placówkach instytucjonalnych, a 55.200 dzieci w rodzinach zastępczych. W Kaliskim Domu Dziecka mieszka obecnie 30 dzieci, a w mieszkaniu przy ul. Prostej, filii placówki, mieszka ich 10. Czworo dzieci jest w wieku poniżej 10 lat, przejdą one niebawem do rodzin zastępczych, pozostali wychowankowie są w wieku od 10 do 18 lat.  W przeszłości, w Kaliskim Domu Dziecka mieszkało ich dużo więcej, 80 przed I wojną i aż 125 w r. 1939. 

  Kaliski Dom Dziecka powstał w r. 1899 i wraz z wychowankami przechodził różne koleje losu.  Bywało nawet tak, że wychowankowie wraz z wychowawcami musieli uciekać z powodu nalotów wojsk niemieckich. Podczas II wojny kierownikiem placówki został Niemiec, Benke. Umieścił on 60 polskich dzieci w dwóch pokojach, które służyły im jako sypialnia, jadalnia i świetlica. Pozostała część budynku była przeznaczona dla 10 niemieckich dzieci. Na szczęście, daleka to już przeszłość. 
Obecnie, dzieci mieszkają w pokojach 2-3 osobowych, mają salę gimnastyczną, w której grają w piłkę, a nawet odbywają się tam zajęcia kółka strzeleckiego. Mają duży ładny teren, na którym jest boisko rekreacyjne i plac zabaw dla młodszych dzieci.
 

 

                                                     

Rozmowa z Bożeną Konopką, Dyrektorką Kaliskiego Domu Dziecka

– Jakie dzieci trafiają do Domu Dziecka? Jak wygląda ich codzienne życie? 
– W naszym Domu większość wychowanków posiada rodziców, którzy z różnych powodów nie sprawdzają się w roli matki czy ojca. W sytuacjach rokujących nadzieję na powrót dziecka do rodzinnego domu, rodzice mogą odwiedzać swe dzieci i vice versa. Od 12 marca 2020, możliwość ta zastała ograniczona z powodu Covid-19. Staramy się zapewnić naszym podopiecznym „normalne” życie. Jest czas nauki, zabawy/rozrywki i czas obowiązków, tak jak w domu. Ustalamy wspólnie z wychowankami jadłospis, aby dla każdego znalazło się coś ulubionego. Wychowawcy pomagają w nauce, chociaż muszę przyznać, że zdalne nauczanie sprawiało czasem sytuacje logistycznie nie do rozwiązania. Mieliśmy szkołę w domu, w którym mieszka dużo dzieciaków na różnym poziomie edukacji, nie mówiąc już o sprzęcie do zdalnej nauki. Dzięki Fundacji Polsat każdy z wychowanków dostał tablet, to usprawniło naukę i w efekcie daliśmy radę. 

– Co dzieje się z młodzieżą kończącą 18 lat, czy mają pomoc u progu dorosłego życia? 
– Oczywiście. Pragnę dodać, że 18-latek może u nas pozostać aż do 25-go roku życia jeżeli nadal się uczy, jednak najczęściej opuszczają placówkę. Wychowanek, który opuszcza placówkę dostaje pomoc na usamodzielnienie zarówno w formie rzeczowej jak i pieniężnej. Nie zawsze też może i chce wrócić do domu rodzinnego. W takich sytuacjach, w oczekiwaniu na uzyskanie mieszkania z zasobów miasta, może skorzystać z miejsca w mieszkaniu chronionym.  Jeżeli 18-latek nadal się uczy, dostaje dodatkową pomoc pieniężną w kwocie ok. 500 zł. miesięcznie. 

– Z jakimi problemami boryka się Pani i Personel placówki? 
– Nasze dzieci wiele przeszły, wiele widziały, nawet te 10-letnie też przecież już wiele rozumieją. Te przeżycia i traumy kładą się cieniem nie tylko na zdrowiu psychicznym, ale i fizycznym. Dlatego dzieci są pod opieką wielu specjalistów. Ale to  nie z dziećmi mamy największe kłopoty, często to ich rodzice przysparzają nam problemów jeżeli odmawiają współpracy. Np. musimy uzyskać zgodę rodziców na wyjazd dziecka na kolonie czy obóz i tej zgody nie ma. To taka złośliwa przekora spowodowana faktem, że sąd zadecydował o umieszczeniu dziecka w naszej instytucji. Nie ważne, że to właśnie ich dziecko na tym cierpi. I co w takiej sytuacji robić? Przekazać sprawę do sądu? Jakie emocje rodzą się wtedy u dziecka trudno sobie nawet wyobrazić, zadają pytania, na które nie ma odpowiedzi. Oczywiście są rodzice, którzy z nami współpracują, którzy robią wszystko aby swą pociechę odzyskać. 

– A sprawy finansów?
– Główne potrzeby, jak również środki dezynfekcyjne tak obecnie ważne, są zabezpieczone przez miasto. Ponadto mamy wielu życzliwych sponsorów, np. Polsat ufundował tablety dla dzieci i drukarki, lekarz dentysta Urszula Włodarek, zapewnia naszym dzieciom bezpłatną opiekę stomatologiczną, inni sponsorzy dofinansowują wyjazdy na wakacje letnie lub zimowiska, Stara Pączkarnia przysyła nam pączki, nie sposób wszystkich wymienić. Dostajemy wiele przedmiotów rzeczowych od osób prywatnych, za które pięknie dziękujemy, jednak czasem zdarza się, że otrzymujemy odzież brudną i zniszczoną. A przecież nasi wychowankowie, tak jak i inne dzieci, chcą się ubrać modnie,  chcą wyglądać „cool”. 

– Czego dzieci potrzebują najbardziej, w jaki sposób można im osłodzić życie? 
– Dzieciaki najbardziej pragną miłości, rodzinnego ciepła, tego niestety nie kupi się w sklepie, ale słodycze są zawsze mile widziane. Nasze łakomczuszki lubią sobie schrupać coś słodkiego.

– Dziękuję za rozmowę. Z przyjemnością podrzucę trochę słodyczy. Podobno naukowcy udowodnili, że dzieci przepadają za słodyczami ponieważ rosną, a więc niech rosną.

Eleonora Nowak-Serwanski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do