Reklama

Kalisz Ptaszyn Fest – nowe święto jazzu w hołdzie Mistrzowi

04/04/2025 08:07

29 marca 2025 roku na jazzowej mapie Polski pojawił się nowy festiwal – Kalisz Ptaszyn Fest. Jednodniowe święto muzyki zorganizowane przez Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu oddało hołd wybitnemu saksofoniście, kompozytorowi i popularyzatorowi jazzu, a także kaliszaninowi – Janowi Ptaszynowi Wróblewskiemu. Data wydarzenia nie była przypadkowa – 27 marca to dzień urodzin Mistrza, który przez lata starał się koncertować w swoim rodzinnym mieście właśnie w tym czasie

Organizatorzy postawili sobie za cel, by Kalisz Ptaszyn Fest stał się świętem jazzowych saksofonistów, a szerzej – wszystkich „dęciaków”, podkreślając tym samym rolę, jaką w jazzie odgrywał sam Patron festiwalu. Nie zapomniano również o tym, że Ptaszyn jako radiowiec zawsze miał ucho skierowane na nowe talenty – dlatego każdej edycji towarzyszyć ma występ co najmniej jednego młodego zespołu, który dostanie szansę zaprezentowania się przed festiwalową publicznością.
Wśród publiczności nie zabrakło najbliższych Ptaszyna – na sali obecna była jego małżonka Ewa Czuba-Wróblewska, syn Jacek Wróblewski oraz synowa. To właśnie Jacek Wróblewski rozpoczął wieczór słowami, które wybrzmiały szczególnie mocno. „Wszystko zaczęło się i skończyło się w Kaliszu. Zaczęło się dokładnie w 1953 roku w sylwestra, a skończyło 13 kwietnia ubiegłego roku na tej sali” – przypomniał, nawiązując do pierwszego (jak się wydaje) i ostatniego koncertu swojego ojca. Po chwili dodał jednak: „Jakkolwiek… jak patrzę w tej chwili, to chyba się jednak nie skończyło”.
I rzeczywiście – patrząc na wypełnioną po brzegi salę i młodych muzyków na scenie, trudno było się z nim nie zgodzić.

REBIRTH: młoda energia na starcie festiwalu
Wieczór otworzył zespół REBIRTH – młodzi muzycy, którzy zagrali z ogromnym entuzjazmem i świeżością. Na czele grupy stoi pianista Leon Jakubek, uczeń I Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka – tej samej szkoły, do której uczęszczał Jan Ptaszyn Wróblewski. Towarzyszyli mu puzonista Tymon Okolus, trębacz Andrzej Frydko, kontrabasista i gitarzysta basowy Piotr Golec oraz perkusista Wojciech Lubczyński. Najmłodszy z nich, Golec, ma zaledwie 16 lat, a najstarszy, Frydko – raptem lat 19. Ich set, zatytułowany Tribute to Jan Ptaszyn Wróblewski, kipiał energią i radością grania. Otwierający koncert „Głód na pokładzie” zagrzmiał jak manifest młodego jazzu, a „Cannonbird” porwał publiczność swoją żywiołowością. W „Zielono mi” zespół pokazał bardziej liryczną stronę swojej muzycznej wrażliwości, a w „Wam jest do śmiechu, mnie nie” zawarł emocjonalny ładunek, który świetnie oddał charakter tej kompozycji. „Svantetic” (kompozycja autorstwa Krzysztofa Komedy) został wykonany z należytą dbałością o dramaturgię, a „Skleroptak” zamknął ten dynamiczny występ w iście energetyzującym stylu.Młodzi dali z siebie wszystko – grali z pasją, mocą i przekonaniem, jakby chcieli udowodnić, że duch Ptaszyna ma w nich godnych następców. I patrząc na entuzjastyczną reakcję publiczności, można śmiało powiedzieć, że to udowodnili.

Szymanowski/Afanasjew/Skowroński/Wójtewicz Quartet: elegancja i przestrzeń

Druga część wieczoru należała do kwartetu Karola Szymanowskiego (wibrafon), Macieja Afanasjewa (skrzypce), Mirosława Skowrońskiego (perkusja) i Tymoteusza Wójtewicza (kontrabas). Warto podkreślić, że Skowroński to muzyk związany z Kaliszem, co nadało występowi szczególny, lokalny wymiar.
Już pierwsze dźwięki „Grzmotu nad ranem” dały sygnał, że będzie to muzyka pełna przestrzeni i subtelności. Skrzypce Afanasjewa snuły zwiewne linie melodyczne, które wibrafon Szymanowskiego otulał szklistymi akordami, raz kruchymi i perlistymi, innym razem gęstymi jak mgła nad pobliską Prosną. Sześciopałkowa technika gry lidera kwartetu budowała wielowymiarowe struktury harmoniczne, dodając muzyce głębi
i kolorystycznych niuansów.

Sekcja rytmiczna nie była tu tylko fundamentem, lecz pełnoprawnym narratorem. Kontrabas Wójtewicza pulsował swobodnie, zostawiając przestrzeń na oddech i napięcie między dźwiękami, podczas gdy Skowroński z wyczuciem prowadził muzyczny dialog – od subtelnych, miękkich pociągnięć szczotek po energiczne akcenty budujące dramaturgię utworu. Jego solówka była dynamiczna i pełna ekspresji, ale nie „szarżująca” – precyzyjna, elegancka, płynnie rozwijana, ukazująca zarówno techniczną biegłość, jak i muzyczną wyobraźnię perkusisty.
„Pilnie potrzebna dobra wróżka” w wykonaniu kwartetu zabrzmiała jak melancholijna impresja, „Ściśle fajne” z lekkością wprowadziło publiczność w swingujący trans, a „Wśród życzliwych przyjaciół” stało się niemal kameralnym dialogiem instrumentów. Kulminacyjnym momentem programu była „Moja ballada” Krzysztofa Komedy – utwór, w którym czas jakby się zatrzymał, a każdy dźwięk miał wagę i znaczenie. Czysta, skupiona narracja, w której cisza mówiła równie wiele, co dźwięk.

Special Quartet: esencja stylu Ptaszyna
Na finał – Special Quartet, czyli projekt poświęcony w całości twórczości Ptaszyna. Saksofonista Henryk Miśkiewicz, pianista Wojciech Niedziela, kontrabasista Michał Kapczuk i perkusista Marcin Jahr stworzyli przestrzeń, w której duch Mistrza unosił się niemal w każdej frazie.
BBLLUUEESS” otworzyło koncert charakterystycznym, pulsującym tematem, poprowadzonym przez sekcję rytmiczną Kapczuka i Jahra. W „Jakie chcesz mieć dzisiaj sny?” wybrzmiało liryczne oblicze twórczości Wróblewskiego, a „Jadą Gwiżdże” wniosło odrobinę lekkości i humoru – elementów, które tak często pojawiały się w jego kompozycjach. Kulminacją programu był zaaranżowany przez Miśkiewicza medley, czyli wiązanka, którą rozpoczął – znany wszystkim z Trzech kwadransów jazzu – motyw „La Nevada” Gila Evansa, a następnie kompozycje Wróblewskiego: „Żyj kolorowo”, „Pożegnanie z Marią”, „Kolega maj” i finałowe „Zielono mi”. Zawarte w wiązance tematy płynnie przechodziły jeden w drugi, tworząc wzruszającą muzyczną opowieść.
Każdy z muzyków miał okazję przez lata blisko współpracować z Ptaszynem. Michał Kapczuk przez niemal dekadę, Marcin Jahr przez trzydzieści lat, Wojciech Niedziela ponad cztery dekady, a Henryk Miśkiewicz przez ponad pięćdziesiąt lat – i to właśnie on zyskał miano jednego z najbliższych muzycznych kompanów Ptaszyna. Występ Special Quartet był czymś więcej niż koncertowym hołdem – brzmiał jak naturalna kontynuacja Ptaszynowego idiomu, udowadniając, że Jego muzyka wciąż pulsuje, żyje i inspiruje kolejne pokolenia.

Jam session w Nocnym Klubie Festiwalowym
Po oficjalnej części koncertowej festiwal przeniósł się do Nocnego Klubu Festiwalowego w Calisia One, kompleksie hotelowym po dawnej fabryce fortepianów. Jazzowa noc rozbrzmiała improwizacjami, w których uczestniczyli także muzycy związani z lokalną sceną. Niedługo po występie REBIRTH klubową scenę przejęli młodzi instrumentaliści, którzy z werwą i świeżym podejściem do jazzu prowadzili jam session do późnych godzin nocnych – występy trwały aż do 3 nad ranem, potwierdzając, że duch Ptaszyna nieustannie inspiruje kolejne pokolenia.
Pierwsza edycja Kalisz Ptaszyn Fest pokazała, że twórczość Jana Ptaszyna Wróblewskiego nie tylko trwale zapisała się w historii polskiego jazzu, ale także nieprzerwanie inspiruje. Młodzi muzycy nadali jego kompozycjom nowy wymiar,
a doświadczeni jazzmani utwierdzili wszystkich, że Ptaszyn na zawsze pozostanie pulsującym sercem polskiego jazzu.
Kalisz – miasto Ptaszyna – zyskał nowy festiwal. I wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek tej niezwykłej muzycznej epoki.

Szymon Ratajczyk

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do