
Był pewien, że z pierwszych zawodów wróci z pucharem. Tymczasem przez niedociągnięcia organizacyjne wyprawa do Wrocławia zakończyła się zupełną klapą. W turnieju nie uczestniczył, bo nie został zgłoszony. Nie załamał się. Kolejne godziny spędzone na treningach zaczęły owocować sukcesami. W tym roku dwukrotnie zwyciężył w międzynarodowych turniejach. Tym samym może o sobie powiedzieć, że mimo młodego wieku dołączył do grona sportowców, którzy stali się ambasadorami gminy Godziesze Wielkie. Mowa o Mikołaju Spławskim, mieszkańcu Stobna.
Kiedy jechałem na spotkanie z Mikołajem wiedziałem sporo o jego sukcesach, że ma dopiero 11 lat i jest uczniem Szkoły Podstawowej w podkaliskim Stobnie. Gdy w drzwiach domostwa zobaczyłem wysokiego wysportowanego chłopaka wiedziałem, że to Mikołaj choć wzrost witającego zasiał pewne wątpliwości. Nie spodziewałem się, że 11 – latek może mierzyć aż 170 cm. A jednak. Nim rozpoczęliśmy rozmowę nieco zażenowany młody karateka przystał na moją prośbę i zaprowadził mnie do swojego pokoju. Znajdujące się tam dziesiątki medali i pucharów potwierdzały sukcesy Mikołaja. Opowiadał o nich nie tylko on ale z jeszcze większą ochotą i dumą jego rodzice Justyna i Arkadiusz Spławscy, którzy od początku wspierają syna w realizowaniu sportowych marzeń.
Dopiero w Kaliszu zaczęły się treningi z prawdziwego zdarzenia
– Z karate zetknąłem się już w pierwszej klasie. W szkole zobaczyłem ogłoszenie o możliwości uczęszczania na treningi, które będą prowadzone w Godzieszach Wielkich. Nie musiałem długo namawiać rodziców by wyrazili na to zgodę. Tak się zaczęła moja przygoda z karate. Jednak częsta zmiana prowadzących zajęcia nie wpływała na mój rozwój. Często kolejni trenerzy powtarzali to co już wczesnej robiliśmy. To zniechęcało mnie. Ale rodzice za co jestem im wdzięczny zadbali o to bym nie zrezygnował z uprawiania karate. Zapisali mnie do jednej ze szkół karate w Kaliszu. Dopiero tam zaczęły się prawdziwe i co ważne systematyczne treningi - opowiadał Mikołaj.
Pierwszy raz nie zgłoszony do turnieju a drugi raz pomyłka sędziów
Po półrocznym okresie intensywnych treningów Mikołaj postanowił sprawdzić swoje umiejętności na turnieju. – Pojechaliśmy z nim na turniej do Wrocławia. Nie wiem kto zawinił, ale byliśmy tam cały dzień i Mikołaj w ogóle nie walczył, okazało się, że nie został zgłoszony do zawodów. Jednak to go nie załamało. Systematyczne trenował i szykował się do kolejnego turnieju – dodał tata Mikołaja. – Tym razem zawody odbywały się w Kaliszu. Ale i one dla syna zakończyły się niewypałem. Tym razem gorycz porażki zafundowali mu sędziowie. Pomylili kolory kamizelek i Mikołaj mimo, że wygrał walkę to sędziowie pomyłkowo oznaczyli go jako przegranego. Z walki mieliśmy nagrany filmik ale interwencja na nic się nie zdała, bo trzeba byłoby unieważnić walki grupy Mikołaja, a na to nie było czasu i zrobiłby się wielki galimatias - dodała mama. Kolejne lata systematycznych treningów, przynajmniej trzy razy w tygodniu, zaczęły owocować konkretnymi sukcesami. Liczba pucharów i medali zdobiących jego pokój dowodzi, że było ich wiele. – Cieszyłem się z każdego zwycięstwa, ale nie ukrywam, że najwięcej satysfakcji dostarczyły mi tegoroczne wyniki. Po raz pierwszy dwukrotnie stawałem na najwyższym stopniu podium w zawodach międzynarodowych. Zwyciężyłem w turniejach organizowanych w Kobierzycach i Skarżysku Kamiennej. Takie sukcesy motywują do dalszej jeszcze intensywniejszego treningu. Karate stało się moim drugim życiem – mówił Mikołaj.
W nauce też należy do czołówki najlepszych
Mikołaj umiejętnie łączy naukę z treningami. Tak samo jak na turniejach karate tak i w szkole należy do czołówki uczniów osiągających bardzo dobre wyniki w nauce. – Sporo czasu zajmują dojazdy na treningi do Kalisza jak i powroty. Staram się ten czas spożytkować na naukę. Sadzę, że jestem dobrze zorganizowany i dzięki temu znajduję jeszcze czas na zabawę a także pomoc rodzicom w drobnych pracach domowych – dodał karateka.
Ma swoich kibiców
Sukcesy Mikołaja dostrzegają także inni. Świadczy o tym to, że został zgłoszony do plebiscytu w kategorii „sportowiec junior chłopcy” i dzięki sms – om kibiców przeszedł etap powiatowy i uczestniczy w rozgrywce finałowej ( etap wojewódzki). - Uważam, że dla niego najważniejsze są sukcesy odnoszone na turniejach ale wysoka pozycja w plebiscycie jest miłym zaskoczeniem, bo przekonałem się, że mam swoich fanów. Głosowanie trwa do 19 grudnia (do godz.22). Na mnie można oddać głos wysyłając sms: PJC.15 na nr 72355. Z góry dziękuję tym, którzy oddadzą na mnie głos – mówił Mikołaj.
Grzegorz Pilecki
Fot.: grz i Grzegorz Ruszkowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie