Reklama

Kierowcy, uwaga na zielone strzałki!

05/10/2019 08:00

Czy kierowca ma obowiązek bezwarunkowego zatrzymania pojazdu na skrzyżowaniu, jeśli ma zamiar skręcić w prawo a na sygnalizatorze funkcjonuje „zielona strzałka”? Przekonała się o tym kaliszanka na skrzyżowaniu ulic Łódzkiej i Warszawskiej

Kiedy dojeżdżała do skrzyżowania skręcając w Warszawską w prawo, na sygnalizatorze „paliła się” zielona strzałka. – Ponieważ ani na przejściu ani na chodniku nie było pieszych, nie zatrzymując auta powoli przejechałam przejście dla pieszych. I wtedy zostałam zatrzymana przez patrol drogówki – relacjonuje kobieta. Została ukarana 100-złotowym mandatem a na jej konto został zapisany jeden punkt karny. Kaliszanka  nie mogła pogodzić się z tak surowym „wyrokiem”. – Panowie policjanci twierdzili, że złamałam przepis a ja, że ich zarzuty są nielogiczne bo przecież nikogo nie naraziłam – żali się. Ostatecznie jednak mandat przyjęła, choć bez większego przekonania o swojej winie. – Czy naprawdę złamałam przepis? Z prośbą o rozwianie wątpliwości trafiła do redakcji Życia Kalisza.

Martwe prawo, 
ale prawo
Z obserwacji wynika, że około 90% kierowców przejeżdżając skrzyżowanie z sygnalizacją i zieloną strzałką nie zatrzymuje pojazdów. Czy łamią prawo? – Według rozporządzenia MISWiA z 2002 roku „skręcanie lub zawracanie (...) jest dozwolone pod warunkiem, że kierujący zatrzyma się przed sygnalizatorem i nie spowoduje utrudnienia w ruchu innym jego uczestnikom” – cytuje przepis kodeksu drogowego kaliski prawnik mecenas Krzysztof Liberda. – Ustawodawca, wprowadzając taki zapis,  kierował się względami bezpieczeństwa, obawą, że nie ma gwarancji, czy stojący na sąsiednim pasie pojazd, np. ciężarowy, nie przesłoni innego pojazdu jadącego ulicą poprzeczną lub pieszego idącego po pasach. Jeśli wierzyć relacji ukaranej kobiety, w jej przypadku takich obaw nie było. Widoczność była doskonała a na sąsiednim pasie nie było aut podobnie jak pieszych na przejściu ani nawet na chodniku. Jest zatem faktem, że kaliszanka złamała przepisy ale ze względu na okoliczności, wystarczyłoby zwykłe pouczenie – wyjaśnia mec. Liberda i puentuje. – Ten przykład jaskrawo pokazuje, jak niespójne z rzeczywistością są przepisy. Widocznie jednak, nie zwykła logika ale policyjne statystyki nadal są najważniejsze – podkreśla i dodaje. – Skoro zatem  przepis ten w zakresie faktycznego zatrzymania pojazdu przed strzałką tak naprawdę jest martwy, czy nie należałoby zmienić przepisu i wprowadzić oczywistej zasady ustąpienia pierwszeństwa i warunkowego przekroczenia strzałki skoro i tak większość obywateli nie stosuje tego przepisu?
W tym miejscu warto przypomnieć, zwłaszcza młodszym kierowcom, że przed laty na sygnalizatorach z powodzeniem funkcjonowały takie warunkowe zielone strzałki w formie metalowych tabliczek. Idea była taka, że to kierowca decydował, oczywiście po analizie sytuacji na skrzyżowaniu, w którym momencie może dokonać manewru. Było to rozwiązanie, które odwoływało się do inteligencji kierowców, i co najważniejsze, które zdecydowanie poprawiało przepustowość skrzyżowania. 
Na marginesie, polscy kierowcy, którzy podróżują po drogach Europy Zachodniej zauważyli, że kiedy przed laty z polskich ulic znikały tabliczki z malowanymi, zielonymi strzałkami (tłumaczono to koniecznością dostosowania do unijnych standardów) to w tym samym czasie pojawiały się one na skrzyżowaniach niemieckich miast.  
Opisywany przypadek skomentował również doświadczony instruktor nauki jazdy doskonale znający topografię kaliskich ulic i skrzyżowań. – W całej tej sytuacji paradoksem dla mnie jest również to, że według prawa i interpretacji jego stróżów (czytaj patrolu „drogówki”) niebezpieczne, warte mandatu i punktów karnych, było niezatrzymanie pojazdu przed pustym przejściem dla pieszych natomiast włączenie się do ruchu z Łódzkiej w Warszawską, które faktycznie odbywa się kilkanaście metrów dalej już takiej ostrożności nie wymaga, choć z pewnością jest dużo bardziej ryzykowne dla uczestników ruchu.
(pp)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    pyrgus - niezalogowany 2019-10-06 11:48:15

    Jak ktoś nie zna przepisów, to nie powinien mieć prawa jazdy. Ja mam prawo jazdy od wielu lat i jest dla mnie oczywiste, że zawsze należy się bezwzględnie zatrzymać na zielonej strzałce, bo przecież równocześnie na sygnalizatorze świeci się czerwone. W takiej sytuacji jednocześnie zwykle piesi mają zielone. Nigdy nie wiadomo, czy jakiś pieszy akurat nie wejdzie na ulicę (do czego ma prawo), dlatego zawsze należy się zatrzymać. Zdziwienie tej pani w artykule wynika po prostu z nieznajomości prawa ruchu drogowego. 100 złotych mandatu za takie wykroczenie to naprawdę niewiele. Przepisy są po to, aby ich przestrzegać, a nie z nimi dyskutować - szczególnie na drodze.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do