
Ruina przy ul. Babinej 16 zasługuje na miano najbardziej rozrywkowego zabytku Kalisza. Nie zgadza się nic: ani lokalizacja, ani nazwa, ani przypisana tzw. koszarom Godebskiego historia
Wszystkiemu winna jest tablica głosząca, że „Za czasów Księstwa Warszawskiego w gmachu tym mieściły się koszary Wojska Polskiego 8. pułku piechoty Legii Nadwiślańskiej, którego komendantem był w 1807 r. poeta Cyprian Godebski poległy w Bitwie pod Raszynem”. Pod spodem ani daty założenia pamiątki, ani inicjatorów przedsięwzięcia. Jedynie stylistyka może podpowiadać, że tablica pochodzi z okresu międzywojennego, choć prawdopodobne jest i to, że to wiedza na temat losów napisu mimowolnie narzuca nam ocenę estetyczną. W tej chwili, gdy rzekome koszary od przynajmniej sześciu lat, tj. od pożaru, codziennie przy Babinej kreują atmosferę „nocy muzeum”, przytwierdzona do ruiny tablica wygląda tym bardziej kuriozalnie. Skąd się tu wzięła?
Jak to z pułkiem było
Szczęśliwie, dzięki skrupulatności Józefa Raciborskiego, konserwatora Okręgu Kaliskiego w okresie międzywojennym, wiemy, że pamiątka zawisła w 1921 r. Od tego momentu przedwojenni autorzy przewodników po Kaliszu zaczęli powielać wyrytą w kamieniu informację. O koszarach, Legii Nadwiślańskiej i Godebskim piszą zarówno Maryla Szachówna w 1927 r., jak i Władysław Kwiatkowski pięć lat później. Ważne to o tyle, że przewodniki w swojej istocie popularyzują wiedzę, a przez uporczywość powtarzania informacji z czasem przestajemy się zastanawiać nad ich zasadnością. W efekcie koszary przy Babinej wraz z wyeksponowaną tablicą pojawiły się także w luksusowych, jak na swój czas, albumach Kalisza z lat 60. i 70. ubiegłego stulecia (oba ze wstępem Jana Parandowskiego).
Problem w tym, że 8. pułk piechoty Legii Nadwiślańskiej ma wiele wspólnego z krasnoludkami – o nich też wszyscy mówią, tylko nikt ich nie widział. Legia Nadwiślańska to w prostej linii wnuczka polskich legionów założonych we Włoszech w 1797 r. Jednostka do upadku małego cesarza pozostawała na żołdzie francuskim. Dla naszej historii istotniejszy jest fakt, że legia nigdy nie doszła do wielkości ośmiu pułków, jak sugerowałby kaliski napis. W czasach swojej świetności miała ich cztery. Wszystkie w 1808 r. walczyły w Hiszpanii. Na Półwysep Pirenejski skierowano także trzy pułki (4, 9 i 7 sformowany w Kaliszu) piechoty Księstwa Warszawskiego. Ósmym pułkiem dowodził Godebski, ale jego żołnierze nigdy nie walczyli w Hiszpanii. Najbardziej znanym epizodem z bojowego szlaku „ósemki” była natomiast Bitwa pod Raszynem, gdzie w 1809 r. zginął dowódca poeta. Zbitka tych informacji w przewodniku Kwiatkowskiego z 1932 r. przyniosła opis budynku przy Babinej brzmiący następująco: „Na jednej długiej budowli w stylu ampir [pis. oryg.] widnieje tablica z napisem objaśniającym, że tutaj mieszkał dowódca 8 Pułku Legji Nadwiślańskiej, poeta, pułkownik Cypryjan Godebski. Są to koszary 7-go pułku, a później po wyjściu jego do Hiszpanii, 8-go Legji Nadwiślańskiej”.
Chodyński się pomylił
Dociekliwi będą pytać dalej, skąd to zamieszanie. Prawdopodobne wydaje się, że jako pierwszy błąd popełnił Adam Chodyński, który w swojej popularnej „Kieszonkowej kroniczce historycznej miasta Kalisza” z 1885 r. wymienia „8 pułk piechoty legii nadwiślańskiej”. Niewykluczone, że tak wówczas o jednostce Godebskiego nad Prosną mówiono, nieświadomie łącząc osobiste losy bohatera, uczestnika walk we Włoszech z historią jednostek Księstwa Warszawskiego. W II poł. XIX w. zapewne ciągle pamiętano, że zaangażowany poeta napisał sztukę wystawioną w Kaliszu dla upamiętnienie wymarszu polskiego wojska do Hiszpanii. Prawidłową nazwę formacji psotna pamięć zatarła.
Kto dalej błąd powtórzył? Józef Raciborski. Ten wszechstronnie wykształcony, wnikliwy badacz przeszłości od wczesnych lat młodości związany z miastem nad Prosną dzieła Chodyńskiego dobrze znał i z nich korzystał. Wielu dowodów na to dostarcza jego „Monografia Kalisza” z 1912 r. Autor nie tylko powiela w niej znane nam już informacje o legii, ale za Chodyńskim podaje szereg innych wiadomości dotyczących 1807 r. Jedną z nich jest ta, mówiąca o nadaniu reprezentacyjnej alei imienia Józefiny na cześć żony cesarza Francuzów.
Raciborski, jak można wnioskować z jego sprawozdań konserwatorskich publikowanych na łamach „Kroniki diecezji kujawsko-kaliskiej”, był też prawdopodobnie inicjatorem założenia pamiątkowej tablicy pułku Godebskiego, ale… na ścianie domu przy ul. Wodnej.
Koszary, nie koszary
I znowu problem. Kto pierwszy połączył dzisiejszą Babiną 16 z wojskowym obiektem – nie wiadomo. Tym razem na pewno nie był to Chodyński, który stwierdza jedynie, że od kwietnia 1807 r. „legiony polskie” kwaterowały w całym mieście. Wielu współczesnych badaczy (m.in. karta inwentaryzatorska konserwatora zabytków), tłumacząc przekłamanie, wskazuje mapy Kalisza z 1825 r. i 1878 r. Na pierwszym planie budynku, który mógłby odpowiadać zarysom domniemanych koszar, nie widać, na drugim wpisano zarówno nazwę ulicy Babinej, jak i zaznaczono przy niej obiekt o charakterystycznej, długiej fasadzie. Czy należy stąd wnioskować, że w dobie napoleońskiej dom, którego szukamy, nie istniał? A może rację mają ci, którzy uważają, że obiektu militarnego nie zaznaczono celowo? Bogumił M. Kunicki w swoich „Balladach kaliskich” autorytatywnie stwierdza, „że w tym czasie, gdy w Kaliszu stał garnizonem 8 pułk piechoty (zresztą bardzo krótko), nie było ani tu [przy Babinej], ani w całym mieście żadnych koszar”. Rzeczywiście trudno sobie wyobrazić, żeby w budynku, który pamiętamy sprzed pożaru, mógł się zmieścić pułk, tj. ok. dwóch tysięcy żołnierzy. Chyba że stacjonowała tutaj zupełnie inna, znacznie mniejsza jednostka, np. któraś z kompanii zakładowych (administracyjnych) wojsk Księstwa Warszawskiego. Wiadomo, że dwie z nich (5. i 7. pułku piechoty) po 1809 r. ulokowano w Kaliszu.
Odpowiedzi na pytanie, czy koszary były koszarami nie przybliżyła także kwerenda w Archiwum Państwowym. W zespole Akt Miasta Kalisza znajduje się szereg dokumentów dotyczących ulicy Babinej. Wśród nich niestety nie udało się znaleźć szukanego domu. Dodatkową trudnością w tym przypadku jest zmieniająca się przez dziesięciolecia numeracja, zmora każdego badacza przeszłości. Domniemane koszary w różnym czasie nosiły numer 31, 33 albo, tak jak dzisiaj, 16. Niestety nie oznacza to, że pod którymś z tych numerów (lub pobliskich) w oznaczonych teczkach znajdziemy koszary. Obiekt wyraźnie strzeże swojej tajemnicy. Wytłumaczeń jest co najmniej kilka: albo niestarannie przeprowadziliśmy kwerendę, albo dokumenty koszar się nie zachowały, albo w okresie międzywojennym nie przeprowadzano w tym domu żadnych zmian. Tylko w przypadku remontów dany obiekt zyskiwał „papiery” produkowane przez urzędników i biurokrację, które dla potomnych są źródłem wielu cennych informacji. Jeśli przyjąć ostatnie rozwiązanie, można uznać, że „koszary” od czasów swojego powstania były zwyczajnym domem mieszkalnym. Wokół działały mniejsze czy większe firmy i wytwórnie, co chwilę proszono „łaskawy magistrat” o zgodę na przebudowę pomieszczeń, a tutaj po prostu mieszkano.
Czy obiekt stanął w czasie Księstwa Warszawskiego, czy już w okresie Królestwa Kongresowego (1815 – 1844) w świetle dotychczasowych dokumentów nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć. Liczne przekazy malujące nędzę miasta w okresie napoleońskim, związaną z pobytem wojska i oficjeli oraz surowa klasyczna architektura budynku mogłyby jednak wskazywać na późniejsze czasy powstania.
Niewyjaśniona pozostaje także sprawa Wodnej. Idąc za Raciborskim, pierwotnie tablicę wmurowano nie przy Babinej, ale w ścianę domu (brak numeru) przy ulicy leżącej po sąsiedzku. Być może to jedynie pomyłka (Babina wówczas prowadziła bezpośrednio nad wodą, tj. nad niezasypanym kanałem Prosny, Raciborski w tym czasie już dawno nie mieszkał w Kaliszu i mógł nazwę ulic zwyczajnie pomylić), choć w tej sytuacji obraz staje się jeszcze bardziej zagmatwany.
W labiryncie
To skąd, u licha, ta tablica? Niespodziewanie dla nas samych jeszcze jeden trop można znaleźć w historii… Kaliskiego Towarzystwa Wioślarskiego. W 1919 r. z okazji 25-lecia organizacji obok delegacji wioślarzy i szefa misji francuskiej w Warszawie do miasta nad Prosną przyjechał bardzo popularny w okresie międzywojennym pisarz Wacław Gąsiorowski. Autor historycznych powieści z czasów Napoleona był znany ze swoich licznych podróży szlakiem wojsk francuskich oraz… wielu nieścisłości. Może któraś z jego książek (np. „Gawędy żołnierskie. Pokłosie spuścizny pamiętnikarskiej napoleończyków”, Warszawa 1905 r.) niesie wątek o żołnierzach z koszar Godebskiego nad Babinką w Kaliszu.
Autorzy składają serdeczne podziękowania Przemysławowi Dunajowi, grafikowi o wielu pasjach, dzięki któremu ich poszukiwania stały się ciekawsze i pełniejsze.
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie