
Pamiątki po byłych właścicielach domów, mieszkań, zwykle znajdujemy w ich domowych wnętrzach. Czasami przypadkowo zostawione w niewidocznych miejscach, innym razem jak gdyby ukryte przed ludźmi i czasem. Rzadko jednak zawierają one tak duży pokład dziedzictwa kulturowego i religijnego, jak te opisywane w dzisiejszym felietonie. Znajdowane nie w sieni czy przedpokoju, lecz przy zewnętrznych odrzwiach od domu czy mieszkania – mezuzy, stanowią nie tylko o historii miejsc, ale o dramacie ich właścicieli przed ponad półwieczem. Historia utrwalona na murze czy też drewnianej framudze, znajdowana również w Kaliszu, najczęściej ma postać wyłącznie śladu po bardzo istotnym elemencie tradycji żydowskiej. Liczba tych pamiątek drastycznie maleje, z wielu zresztą względów. Ze zwykłego przeoczenia, ale i umyślnych działań. Skupienie nad otaczającym nas dziedzictwem innych kultur niech towarzyszy lekturze całego niniejszego artykułu
„Małe pudełka”
Przechodząc w posiadanie kolejnych osób, posesje na całym świecie, niczym biała karta (tabula rasa) są na nowo malowane, wyposażane, przystosowywane do potrzeb, przekonań i gustu ich nowych lokatorów. Wynika to z naturalnego dążenia do zaznaczenia i podkreślenia obecności nas w nowym miejscu. Ta stara jak ludzka cywilizacja zasada znajduje potwierdzenie również przy tradycji, o której traktuje dzisiejszy felieton. – Dało się zauważyć dziwne wypukłości przy drzwiach – zdarza się słyszeć z terenu całej Polski. Dzięki ogólnodostępnym mediom o tych „odkryciach” przeczytać można i usłyszeć coraz częściej. Podobne spostrzeżenia padają z ust bardziej wnikliwych obserwatorów podczas remontów czy zwykłego malowania. Natrafiając na mezuzy lub ich ślady w starym budownictwie, większy jednak odsetek tych, którzy znaleźli je w swoim otoczeniu nie zdaje sobie sprawy, czym dokładnie są przybite do framug drzwi małe pudełka. To echo pobytu dawnych mieszkańców – najtrafniej rzec.
Świadkowie czasów
Dla wielu Żydów tradycja umieszczania mezuz nie ma już ściśle religijnego wymiaru, lecz raczej kulturowy. Zamieszczając mezuzę, właściciele domu oznajmiają – to żydowska przestrzeń. Takie działanie znajduje swój wyraz również w religii katolickiej. Spoglądając na pojedyncze zachowane kropielnice w domach i mieszkaniach chrześcijan, widzimy dokładnie taki sam zamiar ich mieszkańców. Mianowicie działanie mające na celu wskazanie religii, którą wyznają mieszkańcy domu za pomocą jej najważniejszej symboliki (w przypadku kościoła katolickiego) – oczyszczenia wodą święconą.
Jak w przypadku wielu, również przy tej tradycji są pewne – nazwijmy to – wytyczne do jej przestrzegania. Słowo „mezuza” w tłumaczeniu na hebrajski oznacza „odrzwia”, wskazując automatycznie na jej umiejscowienie. Jednak samo pudełeczko jest w tej tradycji drugorzędną sprawą. Istotniejsza jest sama zawartość mezuzy. Na niewielkim kawałku pergaminu o nazwie „klaf” wypisane powinny być dwa fragmenty codziennej modlitwy Żydów. Dodajmy – napisane ręcznie przez „sofera” i zajmujące dokładnie 22 linijki. Nie jest to łatwe przez istnienie wielu innych zasad wypisywania koszernego pergaminu. Wskażmy te najważniejsze: odpowiedni kształt liter, czarny, niezmywalny atrament i widoczne przez specjalny otwór w mezuzie słowo „wszechmocny”.
Przed drugą wojną światową na terenach II Rzeczypospolitej znajdowało się nie mniej niż kilka milionów mezuz, przybitych do drewnianych ościeżnic lub umocowanych do kamiennych portali. Dzisiaj to rzadki widok, niemniej również nad Prosną zauważalny. Gwarna kupiecka ulica, jaką była niegdyś Złota, do dnia dzisiejszego przypomina o tym, jaka społeczność zamieszkiwała tę część miasta. Pod numerem 30 znajdujemy chyba najlepiej zachowaną pozostałość po mezuzie. Pomalowaną i podniszczoną, prawdopodobnie w wyniku sprawdzania zawartości jej wnętrza. W stojącej nieopodal kamienicy z trudem przychodzi rozpoznanie kształtu po innej mezuzie. W tym przypadku samo pudełko nie przetrwało do naszych czasów, lecz wciąż widoczne jest wgłębienie po nim i ślad po gwoździach. Większość z mezuz na obszarze Kalisza pochodzi z okresu międzywojnia. Setki, o ile nie tysiące podobnych pamiątek legło wraz z gruzami śródmieścia 100 lat temu. Jednak nie tylko przy Złotej i w jej okolicy szukać należy opisywanego tutaj materialnego dziedzictwa innych kultur zamieszkujących stary Kalisz. Stojąc przy kaliskim II Liceum Ogólnokształcącym, zwróćmy uwagę na kamienicę wtłoczoną pomiędzy blok, zapewne z lat 70-tych lub 80-tych oraz skwer Tadeusza Kościuszki. Otynkowane, pomalowane elewacje mogłyby dać wrażenie, że budynek stoi tu od niedawna, jednak jeden szczegół powie nam o długiej historii tego miejsca i jego mieszkańców. To kolejne miejsce, gdzie znaleźć można pozostałość po mezuzach. Poszukiwania nad kolejnymi zaprowadzą nas na osiedle Czaszki do mieszczącego się przy ulicy Adama Asnyka domu pod numerem 5. Nie trzeba być wyjątkowo spostrzegawczym obserwatorem, aby zauważyć, że mezuzy zawieszane były ukośnie. Skąd ten zwyczaj? Otóż jego korzenie sięgają XII wieku, kiedy to wynikł spór między dwoma sławnymi uczonymi żydowskimi. Ponieważ dwóch równie wielkich teoretyków kościoła spierało się w kwestii, w której jeden z nich upierał się przy pionowym usytuowaniu, drugi zaś przy poziomym, problem rozwiązano kompromisowo, postanawiając, że mezuza będzie zawieszana ukośnie, skłaniając się do wnętrza domu.
Powtarzać sobie musimy: pamiętaj na przeszłość
Nad powyższym zdaniem powinniśmy się zatrzymać nie przez dociekania nad obecnym tutaj – czy też nie – błędem, lecz nad ważnym jego przesłaniem. O tym, że mądrość zawsze opiera się na doświadczeniach przeszłych, których pamiątki winniśmy uszanować, bo stanowią o naszej historii, lepszej i gorszej, chcianej i niechcianej – ale prawdziwej, niezmiennej. Opisywane dzisiaj, charakterystyczne elementy żydowskich domostw są na ogół świadectwem opuszczenia ich przez mieszkańców. To pamiątka dramatu rodzin, którym rok 1939 zgotował tragiczny los.
Dziś z coraz większą uwagą spogląda się już nie tylko na opisywane tutaj, osobliwe formy przy drzwiach, ale i historię z nimi związaną. Pozostaje niejasne dla wielu, właściwie czym są mezuzy? Cytując za badaczką kultury żydowskiej: Nie wieszamy ich na drzwiach po to, żeby zabezpieczyć się, dajmy na to, przed włamaniem. Tu nie chodzi o zabobony. Mezuza jest świadectwem naszej wiary, ale nie wiary w to, że Bóg w razie potrzeby powstrzyma złodzieja albo ugasi pożar. Od tego są porządne zamki, gaśnice i agencje ubezpieczeniowe.
Dla osoby patrzącej w karty historii Kalisza, mezuzy pozostają bezsprzecznym świadectwem pięknej różnorodności jego dawnych mieszkańców. Podobno Czas omija miejsca, które wspominamy. Wypada jednak przy tej sentencji Stanisławy Fleszarowej Muskat dodać, że wspominając te miejsca czy też nie, z całą pewnością nie ominie ich człowiek.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie