
Kaliscy podatnicy przeznaczają 3 mln zł rocznie na „kieszonkowe” dla mieszkańców podkaliskich wsi. Tak wynika z wyliczeń radnego Artura Dembnego
Chodzi o coroczną kwotę kontraktu pomiędzy Miastem, czyli kaliskimi podatnikami, a spółką Kaliskie Linie Autobusowe. W tym roku kwota ta sięgnąć ma okrągłych 10 mln zł. Służy ona refinansowaniu KLA kosztów przejazdów ulgowych i bezpłatnych. Jednak prawo do przejazdów bezpłatnych i ulgowych obowiązuje nie tylko w granicach miasta, lecz także na obsługiwanych przez KLA trasach w podkaliskich gminach. – Podobno na miasto przypada 70 procent, a na linie pozamiejskie 30 procent. Jeśli proporcje biletów normalnych do bezpłatnych i ulgowych są takie same w mieście, jak i na wsi, to kaliski podatnik finansuje również dopłaty dla mieszkańców gmin. Jest to około 3 mln zł. Gdyby nie to, już mielibyśmy zaoszczędzone trzy miliony – zauważa radny. Jaka jest na to rada? Nie sposób oczywiście sprawdzać miejsca zamieszkania każdego pasażera. Można natomiast postawić warunek gminom, w których granicach przebiegają linie KLA: albo dopłacacie do przejazdów bezpłatnych i ulgowych proporcjonalnie do liczby waszych mieszkańców lub długości tras w waszych granicach, albo też wasi mieszkańcy będą musieli opłacać przejazdy w KLA według stawek w pełnej wysokości. Jeśli gminy odmówią, a ich mieszkańcy mimo to będą kupowali u kierowcy bilety ulgowe lub bezpłatne, otworzy się nowe pole do popisu dla kontrolerów, którzy będą wtedy mogli żądać również dokumentu z adresem zamieszkania. Proste? (kord)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie