
Z jednym medale wracają bokserzy Prosny Kalisz z Młodzieżowych Mistrzostw Polski, które odbywały się w Wałczu. Wicemistrzem Polski w wadze do 81 kg został Miłosz Grabowski
Miłosz Grabowski od lat uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych kaliskich bokserów. Zaliczany był to krajowej czołówki w różnych kategoriach wiekowych, ale w najważniejszych momentach prześladował go pech, bowiem z ważnych walk eliminowały go kontuzje. Na szczęście w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w Wałczu było inaczej i Miłosz dotarł aż do finału tej imprezy. W półfinale wygrał swoją trzecią turniejową walkę, pokonując na punkty Jacka Pazdana (Taurus Goleniów).
W pojedynku finałowym kategorii wagowej do 81 kg bokser Prosny stanął naprzeciw Kacpra Derdy (BKS Skorpion Szczecin). Tym razem górą był rywal, który wygrał jednogłośnie na punkty. Srebro to jednak i tak duży sukces kaliszanina, która ma przecież przed sobą ciekawe perspektywy dalszej pięściarskiej kariery.
- Cieszymy się, że Miłosza tym razem oszczędziły kontuzje i mógł pokazać pełnię swoich możliwości. To bardzo pracowity i ambitny chłopak, który ma po prostu smykałkę do sportu. Boks był jego drugim wyborem, bowiem najpierw zaczął od piłki nożnej. Doszedł jednak do w wniosku, że woli wszystko mieć w swoich rękach i wybrał dyscyplinę indywidualną zamiast zespołowej – powiedział nam dziadek Miłosza Grabowskiego Włodzimierz Hynasiński, przed lat m.in. piłkarz II-ligowej Calisii Kalisz.
W turnieju największe triumfy odnosili bokserzy BKS Skorpion Szczecin, którzy zdobyli cztery tytuły mistrzowskie. Inna sprawa to organizacja zawodów w Wałczu, która – delikatnie mówić – pozostawiała wiele do życzenia. Kaliski szkoleniowiec obecny na mistrzostwach Jerzy Radomski złożył w tej sprawie oficjalny protest do Polskiego Związku Bokserskiego. W 13 punktach przedstawił nieprawidłowości i zaniedbania organizacyjne oraz regulaminowe w trakcie mistrzostw.
- Chodzi zarówno o warunki sanitarne, które były po prostu skandaliczne, ale także o wszechobecny bałagan organizacyjny oraz błędy regulaminowe oraz fatalny przepływ informacji – mówi Jerzy Radomski.
Do sprawy w mediach społecznościowych odniósł się także Janusz Stabno, znawca sportu, autor książek o pięściarstwie, ale także były pracownik Polskiego Związku Bokserskiego. W materiale pt. „Drewniane medale na „tajnych” mistrzostwach …Wałcza” podobnie jak Jerzy Radomski „punktuje” organizacyjne i regulaminowe gafy.
- Pierwszego dnia mistrzostw waga weryfikacyjna oraz badanie lekarskie zostały przesunięte w czasie, o czym uczestnicy nie zostali powiadomieni. I jakby tego było mało zaplecze sanitarne dostępne w trakcie walk było tak skromne, że do tzw. locum secretum wciąż ustawiały się kolejki. Także w kwestii wykonywania pracy sędziowskiej w Wałczu byliśmy świadkami trudnych do wyjaśnienia wpadek. Następna sprawa, która wymaga wyjaśnienia – bo być może w tej materii zaczynają obowiązywać nowe standardy - czy jest kwestią zasadną, że organizator mistrzostw wyjeżdża z nich na dwa dni?
I kto wpadł na pomysł, aby w tym samym czasie odbywały się równolegle dwie imprezy: mistrzostwa Polski i gala bokserska. Czy jest to przypadkowość, czy ktoś po prostu nie ogarnia tego czym powinien zarządzać. I wreszcie wisienka na torcie – czyli insygnia mistrzowskie. (…) W Wałczu medale są z drewna, a jakby tego było mało z zapisu na medalu absolutnie nie wynika, że jest to trofeum wywalczone na młodzieżowych mistrzostwach Polski. Lektura tych zapisów wskazuje wyraźnie, że są to mistrzostwa Wałcza. do tego szarfa do medalu jest niebieska. Choć powinna być biało-czerwona. Bo to są mistrzostwa Polski – pisze m.in. Janusz Stabno.
(dd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie