
Grzebanie w śmietniku, zbieranie wystawionej z marketów przeterminowanej żywności, handlowanie na parkingach czy korzystanie z wyprzedaży w sklepach z używaną odzieżą w czasach kryzysu gospodarczego nie jest wstydem. To umiejętność życia na pewnym poziomie. Posiadają ją tylko nieliczni...
Na parkingu przed kaliskim Carrefourem ludzi zaczepia młody człowiek w jasnej kurtce. Na głowę ma mocno zaciągnięty kaptur. Jego twarz przybiera smutny i błagalny wygląd...
– Da mi pani 2 zł. Mam chorego brata. Młodsza siostra nie ma na podręczniki. Matka jest chora. Nie ukrywam, że ojciec pije... – zaczyna wyliczać młody człowiek.
– Opłaca się żebranie?
– Trochę. Uzbieram dziennie kilkanaście złotych.
– Nie lepiej byłoby je zarobić pracą?
– Mam pracę. Chodzę na nocną zmianę. Dorabiam na rodzinę...
– To prawda, co opowiadasz, czy to zmyślona historia?
– No... – (zastanawia się). – Prawda.
– Przyjdź pod ten adres. Posprzątasz po zimie. Zarobisz.
– Przyjdę... – odpowiada pewnie.
Nie przyszedł.
Utarg zamiast żebraniny
Dzisiaj na placach przed kaliskimi supermarketami żebranie jest obciachem. Trzeba zarobić lub sobie jakoś radzić. Można odstawiać wózki klientom sklepu. Od wózka ma się od 1 zł do 2 zł. Kwitnie też mały handelek. Pomiędzy zaparkowanymi samochodami przemieszczają się zgrabnie młodzi mężczyźni. Dźwigają wielkie torby. W nich wycieraczki samochodowe, wody toaletowe, ,,cudne’’ ściereczki do kurzu, płyny do czyszczenia aut.
– Skąd to pan ma?
– Jestem przedstawicielem hurtownika. Ceny hurtowe. Najtaniej! Trzeba kupić! – nalega mężczyzna. – A może zapach do auta? – proponuje w zamian.
Handel obnośny to jeden ze sposobów na zarabianie na tzw. żywca. Szybko, sprawnie, bez podatków. Nie trzeba przyjmować reklamacji. Klienci są w jednym miejscu. Jest ich pełno. Nie tylko z Kalisza. Czasami trafi się kilku spoza miasta... Trzeba się tylko chować przed ochroną marketu i przed patrolem policji.
Czekanie pod śmietnikiem
Nie wszyscy potrafią dorabiać w ten sposób. Nie mają śmiałości. Dlatego wolą grzebanie w śmietnikach. Grzebią, bo mogą się dzięki temu ,,wzbogacić”. Mają coś dobrego za darmo. Znajdują wiele cennych rzeczy, żywności, ubrań.
Przy jednym z większych marketów w Kaliszu rano zbiera się grupa ludzi. Są wśród nich młody mężczyzna, kobiety w wieku emerytalnym i mężczyźni. Niektórzy przyjechali na rowerach z centrum miasta. Siedzą pod sklepem do południa. Rozmawiają, śmieją się, narzekają na polityków. Nikomu nie przeszkadzają. W rękach ściskają puste, bawełniane siatki. Spotkanie zostaje przerwane, gdy w drzwiach od zaplecza marketu pojawia się pracownik z workiem odpadków sklepowych. Grupa milknie i energicznie rusza w stronę śmietnika.
– Robią to od jakiegoś czasu. Najczęściej po weekendzie, gdy sklep pozbywa się artykułów przeterminowanych. Może mają jakąś umowę z obsługą. Tego nie wiem. Czyszczą wszystko, co się da zjeść. Ale to dobrze. Chleb się nie marnuje. Śmietnik nigdy nie jest zamknięty – opowiadają mieszkanki pobliskiego bloku.
Grupa współpracuje. Jedna osoba wchodzi do kontenera i wyciąga żywność: paczkowany chleb, paczkowane mięso, egzotyczne warzywa, jaja, owoce, jakieś puszki, którym zaledwie dzień wcześniej skończył się termin ważności. Wszystko zupełnie za darmo. Inni odbierają ją, pakują do siatek. Pozostawiają po sobie porządek. W milczeniu oddalają się.. (mag)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zapomniales dodac, ze teraz jak ktos jest leniem patalachem i niedojda to pracy nie znajdzie, a za komuny czy sie stoi czy sie lezy to wyplatka sie nalezy.
Niestety tak dobrze jest w naszym kraju to jest demokracja.Za komuny każdy miał pracę i niebył zmuszony do żebrania i na tą bułkę miał. Teraz żeby znależć pracę to graniczy z cudem.