
Zaniedbana starówka, zrujnowane koszary Godebskiego i urastająca do rangi symbolu drewniana barierka na moście Kamiennym. Im bardziej się wstydzimy, tym chętniej zachęcamy Państwa do dyskusji o mieście
Na początek dobre, choć zapewne znane już informacje. Tak, możemy mieć powód do zadowolenia, bo to, o co zabiegaliśmy (m.in. w licznych artykułach na tych łamach) staje się faktem. Przeprowadzenie konkursu na rewitalizację dzielnicy staromiejskiej zostanie powierzone Stowarzyszeniu Architektów Polskich (SARP). Będziemy mieli profesjonalne i w dodatku niezależne ciało oceniające. Mniej cieszy, że dotychczas nie wyznaczono obszaru przeznaczonego do uzdrowienia. Prezydent Janusz Pęcherz obiecuje, że dowiemy się tego wkrótce, choć już wiadomo, że nie będzie to cała „starówka”. Wielką niewiadomą pozostają warunki konkursu. Jedną z przyczyn niepowodzeń poprzednich prób były nieprzemyślane lub po prostu złe założenia podane do koncepcji.
W poszukiwaniu rozwiązań
Wątpliwości wzbudza brak dokładnie określonych funkcji fragmentów „przywracanych życiu”. Odpowiedź na pytanie, czemu ma służyć dane miejsce, jest arcyważna dla użytkowników, przez co rozumiemy nie tylko lokatorów lub właścicieli sklepów, ale wszystkich zainteresowanych kaliszan. Podkreślamy słowo „wszystkich”, bo interes prywatny nie zawsze zgadza się z dobrem ogółu. Wiemy, rozmawiano z mieszkańcami długo i namiętnie, ale rozmawiano o wszystkim i niczym lub, co gorsza, sprowadzano dyskusję do kwestii istnienia bądź nieistnienia klombu przed ratuszem. Czy ktoś zapytał się o problemy codzienności, choćby o rzecz tak banalną, jak liczba koszy na śmieci? Czy istnieją dostępne dla ogółu pisemne wnioski z tych rozmów?
Konsultacje społeczne powinny być przeprowadzone ponownie; konieczny jest profesjonalizm (np. niedopuszczalne są badania ankietowe przygotowane przez urzędników, potrzebujemy fachowców). Mieszkańcy stymulowani do działań mogą poczuć się prawdziwymi gospodarzami miasta. Żeby obudzić ten potencjał, potrzebna jest szeroko zakrojona akcja informacyjna. Dlaczego dogłębnej analizie problemów rewitalizacji, urbanistyki i architektury wybranego fragmentu nie poświęcić kilku numerów samorządowego czasopisma? Czy nie można pokazać kaliszanom (w formie ulicznej ekspozycji), jak wyglądał np. kaliski rynek przed wojną? Konieczność plenerowej wystawy, prezentującej rezultaty konkursu, jest oczywistością.
Zanim jednak architekci przystąpią do pracy nad koncepcją rewitalizacji, muszą dobrze poznać i rozumieć przestrzeń. Niezbędne jest więc studium urbanistyki i architektury całej dzielnicy, tj. opracowanie uwzględniające przede wszystkim przedwojenną odbudowę. Trzeba też przekazać uczestnikom konkursu uporządkowany materiały ikonograficzny: fotografie, plany i projekty, w tym niezrealizowane. Niezależnie od tego, czy wykonanie studium zostanie powierzone zespołowi naukowców (wariant silniejszy), czy jednej osobie (wariant słabszy) z pewnością wyniki badań powinny być zaprezentowane na konferencji o wymiarze ogólnopolskim.
Plany i marzenia
Mówi się, że niewłaściwy jest podział na architekturę dawną (czytaj: piękną) i nowoczesną (czytaj: brzydką). Istnieje jedynie architektura dobra i zła. Dlatego pytanie, jak powinna wyglądać nowa zrewitalizowana „starówka”, pozostawimy bez odpowiedzi. Z naszej perspektywy mniej istotne jest, czy konkursowe projekty będą nawiązywać do przedwojennych koncepcji, czy też (przy poszanowaniu dla istniejących zabytków) pokażą możliwości dzisiejszej myśli architektonicznej? Chcielibyśmy dzielnicy staromiejskiej nie będącej wielkim parkingiem, a więc przyjaznej dla pieszych i rowerzystów. Im więcej wolności od aut, tym więcej miejsca na zieleń, wypoczynek, spacer. To ostatnie oznacza również możliwość korzystania z kawiarni czy zakupów. Marzenia należy pogodzić z potrzebami tych, którzy chcą wygodnie dojechać do domów, sklepów, urzędów. Zwróćmy też uwagę na znaczenie opracowania jednolitego dla całej dzielnicy wzoru posadzki ulic i placów. Dziś brukowe „szaleństwo” daje pełen przegląd płytek, od kocich łbów po lastriko i beton. Jedno jest pewne, wyniki konkursu (niezależnie jakiego fragmentu będą one dotyczyć) zaważą na wyglądzie centrum starej części miasta. Rewitalizacja to również proces porządkowania przestrzeni; najlepiej zaprojektowaną można skutecznie zepsuć niewłaściwymi dodatkami. Przykład pierwszy z brzegu: lubimy kawiarniane ogródki, ale czy wielkie kolorowe parasole muszą całkowicie przysłaniać architekturę? Ile jest w naszym mieście szpetnych bud, niedobranej kolorystyki i agresywnej reklamy? Nie jest dobrze z samymi budynkami, zarówno miejskimi, jak i prywatnymi; straszą kamienice, a brudne podwórka lepiej omijać. Powodzenie wieloletniego procesu w znacznej mierze zależy od tego, na ile uda się włączyć w odnowę właścicieli budynków, sklepów i zwykłych mieszkańców.
Jedne działania można wymusić regulacjami prawnymi, inne finansową i merytoryczną pomocą. Wielu specjalistów podkreśla znaczenie powołania architekta i urbanisty miejskiego, plastyka i konserwatora. Tyle teoria, ważne jest (gdybyśmy mieli się tych urzędów doczekać), kto wypełni je treścią, tj. wiedzą i zapałem do niełatwej pracy. Na razie władze miasta zapowiadają finansową pomoc dla właścicieli kamienic. Dobrze byłoby, aby wśród funduszy na odnowę budynków znalazły się pieniądze na rekonstrukcję usuniętego ozdobnego detalu, przywrócenie całkowicie zniszczonych fasad, na dokończenie niezrealizowanych projektów dekoracji, czy nawet rekonstrukcję budowli. Działania, dopuszczalne przez współczesną doktrynę konserwatorską, muszą dotyczyć przypadków wyjątkowych.
Myśląc o parku
Zajmując się dzielnicą wyznaczoną przebiegiem średniowiecznych murów miejskich, nie możemy zapomnieć o jej bliższym i dalszym otoczeniu. Można wskazać wiele kluczowych dla całości punktów, my zajmiemy się Parkiem Miejskim. Po latach świetności prawdziwa instytucja zmieniła się w banalny, choć przyznajmy, dość zadbany zieleniec. Cieszą nas choćby dziewiętnastowieczne w stylistyce latarnie, podkreślające tradycje miejsca. Niestety, sąsiadujące z parkiem przestrzenie zielone kurczą się, a ich miejsce zajmują coraz bardziej wszechobecne i banalne budynki. Proces może powstrzymać odważna decyzja o zabezpieczeniu terenów pod przyszły nowy park. Chodzi o niezwykle atrakcyjny przyrodniczo fragment rozciągający się od mostu Warszawskiego po Trasę Bursztynową. Ten postulat nie jest rewolucją - tak widzieli rozwój parku nasi dziadkowie. Już istniejącym budowlom, aquaparkowi i stadionom, nie zaszkodziłoby więcej zieleni. Uporządkowanie starego ogrodu, a więc proces minimum, rozpocznijmy od rzeczy najprostszej – powstrzymania rozjeżdżania parkowych alejek. Wśród aut przyczyniających się do dewastacji, co stwierdzamy z dużą konsternacją, można zobaczyć samochody policji i straży miejskiej. Jak to możliwe?! Czy skuteczniejsze nie byłyby patrole piesze, rowerowe i inne, mniej inwazyjne dla zieleni? Czy zieleń w parku nie powinna być najważniejsza? Widok kolein, które pojawiły się na ścieżkach po zimie, wzbudzał wśród spacerowiczów zdziwienie pomieszane z irytacją. Na minimum składa się również usunięcie asfaltu z jednej z głównych alejek. Chluby nie przynosi pstrokata chińska altana, mostki i liczne barierki o wątpliwej urodzie. Z pierwszym ze wspomnianych obiektów jest w ogóle problem. Część kaliszan w ogóle nie widzi dla tej konstrukcji miejsca. Inni, broniąc altany, podkreślają, że dziwaczny twór, podobno ukłon w stronę wyznawców towarzysza Mao, obrósł już wspomnieniami. Może zamiast burzyć, lepiej złagodzić agresywną kolorystykę i przekomponować obiekt? Potencjał tkwi w możliwości organizowania w tym miejscu koncertów muzyki kameralnej. Z mostkami i barierkami sprawa jest prostsza. W ich miejsce powinny się pojawić nowe, odpowiadające romantycznemu charakterowi miejsca. Wzorce istnieją na starych fotografiach. Choć na razie, z przyczyn finansowych, nie ma szans na rekonstrukcję owianych legendą budowli (domek szwajcarski, oranżeria, sztuczne ruiny), budżet miasta nie zawaliłby się, gdyby co roku rekonstruowano jedną z parkowych rzeźb. Jak dowodzą najnowsze badania, większość XIX-wiecznych parkowych rzeźb powstawała z fundacji bogatych obywateli. To również pewien trop, podpowiedź. Do parku powinny też powrócić, choćby w postaci rekonstrukcji, głaz z herbem kapituły gnieźnieńskiej (dziś w lapidarium przed muzeum) i niedawno usunięty kamień z datą 1884 r. Pracy czeka nas wiele.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie