Reklama

Niecodzienne „w” kościele św. Mikołaja

08/04/2016 14:33

Kazimierz Pospieszny w monografii poświęconej najstarszej kaliskiej świątyni napisał: Przykład tego kościoła jest najbardziej polski z kaliskich fundacji domów bożych, w sposób najpełniejszy odbijający poglądy i zapatrywania na sztukę społeczności miejskiej. Powszechnie wiadomo, że laur pierwszeństwa przyznamy kaliskiej katedrze, zarówno jeśli chodzi o wiek, jak i godność w gromadzie tutejszych świątyń. Podejrzewam, że niewielu z Państwa wie, co się kryje ponad nakrapianymi koronkową robotą sztukatorską sklepieniami kościoła. Ponieważ miałem okazję to sprawdzić, spieszę donieść o jednym z najbardziej zagadkowych pomieszczeń w tym mieście

 Kościół jak miasto
Mimo że do naszych czasów nie zachował się akt erekcyjny katedry i że nie dysponujemy dokumentem lokującym nasze miasto na prawie średzkim, oba te wydarzenia splotły swe losy z łaski wielkiego budowniczego Kalisza, dodajmy epitet – pierwszego. Był nim książę kaliski Bolesław Pobożny. Wraz z założeniem „nowego” Kalisza na piaszczystej łasze między ramionami meandrującej Prosny zaczęła się budowa największego i najważniejszego, pierwszego kościoła w mieście lokacyjnym. Zważywszy na to, jakie (oprócz tej uświęconej) pełnił on funkcje, ranga „Mikołaja” pozostaje nie do podważenia.
Patrząc na układ urbanistyczny Kalisza lokacyjnego, nie trudno dostrzec podział na cztery kwartały, których granice zbiegały się niegdyś na Rynku Głównym. Owymi częściami składowymi miasta były cztery probostwa kaliskie, a mianowicie kościoły św. Mikołaja, św. Stanisława (franciszkański), Najświętszej Marii Panny oraz świątynia wyznania mojżeszowego. I jak to w zwyczaju budowania miast obronnych w tamtym czasie było, dla umocnienia fortyfikacji miast wykorzystywano mury budynków sakralnych. Ten historyczny budowlany zwyczaj obserwować z resztą możemy na przykładzie kościoła św. Mikołaja po dziś dzień. Masywny korpus i wyniosła wieża sprawiały, że katedra była sama w sobie twierdzą. Była też ratuszem, albowiem na budynek rajców miejskich czekaliśmy aż do połowy wieku XIV. Gospodarze miasta obradowali do tego czasu w obszernych, zapewne spowitych półmrokiem, surowych wnętrzach pierwszej wieży kaliskiej katedry. Tyle słowem wstępu o architekturze, część dalsza – o kościele ponad kościołem.

Bajer
Z modernizacją kościoła nierozerwalnie związany jest Albin Fontana. Architekt przełamał gotycki charakter wnętrz kościoła, nadając mu wyraz nowoczesności w XVI wieku. Mowa o manierystycznych sklepieniach ze sztukatorską dekoracją w typie kalisko-lubelskim. Jestem przekonany, że Państwo i o tym wiedzą. Kościół św. Mikołaja skrywa jednak bardzo osobliwą zagadkę, której doskonale strzeże… jego wygląd zewnętrzny. Rzecz w tym, że Fontana (przypadkiem czy też nie?) upozorował z zewnątrz kościół bazylikowy (z najwyższą nawą główną i bocznymi o mniejszej wysokości), nadając zarazem wnętrzu charakter halowy (wszystkie nawy jednakowej wysokości). Figla architekt spłatał tysiącom oczu oglądającym kościół w przeszłości i z pewnością spłata go jeszcze wielu kolejnym. Spoglądając na kościół z perspektywy ulicy, widzimy dwie połacie dachu oddzielone od siebie ścianką, co sugeruje podwyższenie środkowej nawy z jednoczesnym jej doświetleniem za pomocą dwóch małych okienek. Nic bardziej mylnego. Zamiast nawy znajdziemy tam niezaadaptowane pomieszczenie, mające nie mniej niż 8 metrów wysokości (!). Czyli dwa kościoły w jednym? Niezupełnie. Cytowany na wstępie Kazimierz Pospieszny pisze: W manierystycznej części kościoła św. Mikołaja zwracają uwagę dwie rzeczy. Pierwsza to nadbudowanie bez funkcjonalnego uzasadnienia kondygnacji nad nawą środkową w taki sposób, że uzyskano bazylikowy układ dachów, […] kolejna to piętrzenie szczytów kościoła. Kontynuując temat pustego pomieszczenia pod dachem kościoła, pisze jeszcze: [...] skorzystano z różnorodnego repertuaru form architektonicznych bez zrozumienia funkcji, w celu czysto dekoracyjnym. I rzeczywiście, włoski architekt nadbudował kościół tylko po to, by sprawiał wrażenie innego niż jest on w rzeczywistości. Innymi słowy, celowo dążył do jego zniekształcenia w myśl nowych prądów w budowaniu sakralnym, jakie przyszły wraz z kontrreformacją i działalnością jezuitów. Rozprawiając dalej i dosadniej – kościół św. Mikołaja miał naśladować świątynię jezuicką, czyli dzisiejszy kościół garnizonowy (przynajmniej jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny). Wchodząc po mocno skrzypiących schodach wieży i ryzykując nieco, robiąc duży krok w bok klatki schodowej, otwierają się niewielkie drzwi do przestrzeni niezmienionej od 4 stuleci. Osobliwe uczucie – być tam i mieć świadomość, że tak mało osób wie o tym miejscu.
Fontana przebudował kaliską katedrę po zniszczeniach, jakie spotkały kościół w XVII stuleciu, przede wszystkim na skutek licznych pożarów. W roku 1612 Włoch przystąpił do jej odbudowy, kończąc prace przed rokiem 1639, kiedy to odbyła się ponowna konsekracja  kościoła. Pięknymi pamiątkami po modernizacji są monogramy artystów sztukatorów – wykonawców sklepień i późnorenesansowych dekoracji w kościele św. Mikołaja: P.H., H.G., T.A.R. Zapewne mieli oni nadzieję, że w przyszłych wiekach ktoś wpadnie na ślad po nich i dzięki temu staną się oni na swój sposób nieśmiertelni. Piękne pamiątki, trwałe jak pomniki ze spiżu i królewskie piramidy. Non omnis moriar – nie wszystek umrę. Mimo wielu tragedii katedra Mikołaja Biskupa nadal dominuje w panoramie Kalisza. Jak zwierciadło odbija dzieje miasta, niechętnie dzieląc się swoimi zagadkami. I to w niej najbardziej nęcące.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do