
Jezuitom zawdzięczamy sprowadzenie do Kalisza wybitnej sztuki. Mowa oczywiście o sztuce baroku. Prócz niej, zgromadzenie założone przez księdza Ignacego Loyolę z sukcesem uprawiało nad Prosną jeszcze inną - sztukę obserwacji nieba. Kompleks zabudowań jezuickich, a przez to i sam Kalisz, był przed czterema wiekami jednym z najjaśniejszych ośrodków badań astronomicznych. Ten ciekawy wątek w historii miasta nie byłby możliwy bez osoby Karola Malaperta – urodzonego 12 lipca 1581 roku, belgijskiego uczonego. Przez cztery lata, pomiędzy 1613 a 1617 rokiem astronom prowadził obserwacje nieba z najstarszego obserwatorium astronomicznego na ziemiach polskich. Pamiątką po nim jest wieża przy dzisiejszym Kościele Garnizonowym
To historia już dość znana. Niemniej mam nadzieję, że ponowna projekcja dziejów obserwacji astronomicznych nad Prosną przyczyni się do wzrostu świadomości historycznej nas – kaliszan. Dla tych z Państwa, którzy uczestniczyli w naukowej sesji profesora Zdzisława Musielaka sprzed kilku miesięcy będzie to retrospekcja – nie przeczę temu. Jestem jednak prawie pewien, że wśród czytelników znajdą się również osoby, które z takich czy innych względów nie brały udziału w tym spotkaniu. Do rzeczy. Tytuł dzisiejszego felietonu to również metafora zjawiska, które szczęśliwie zauważa się coraz wyraźniej. Jest nim szerzenie wiedzy i właściwe postrzeganie rangi tutejszego zgromadzenia Jezuitów w dziele budowania nowożytnej nauki astronomii. Rok poprzedni byłby pewnie lepszym czasem na ten artykuł. Wtedy bowiem obchodzono 400-lecie pierwszych tutejszych obserwacji nieba W 2014 znów mieliśmy okazję do „zwrócenia głów w górę” To za sprawą wspomnianego wyżej profesora Zdzisława Musielaka. Pomocą w pojęciu wielkości, ale i zjawisk wszechświata dzisiaj służy obchodzące niebawem rok działalności kaliskie Koło Astronomiczne pod wodzą Radosława Piora.
Ile plam na słońcu?
Nie umniejszając rangi sprzętu, który wynalazł w Kaliszu Karol Malapert, bardziej niż nad trudnym jego nazewnictwem, chciałbym się skupić nad ideą obserwacji nieba sprzed czterech wieków. Budowę montażu paralaktycznego pozostawiam do indywidualnego przebadania. Najlepiej w Muzeum Okręgowym Ziemi Kaliskiej. Malapert przed czterema wiekami usiłował udowodnić, że ilość plam na słońcu tak naprawdę jest liczbą księżyców naszej dziennej gwiazdy. Tego przekonania nigdy nie potwierdził. Co więc było przyczyną, dla której Jezuici tak wnikliwie badali otaczający nas kosmos? Najtrafniej powiedzieć – chęć ustalenia prawdy, dotąd zawieszonej pomiędzy zwolennikami teorii heliocentrycznej i geocentrycznej. Którą z teorii popierał kaliski uczony? Ciężko jednoznacznie określić. Należy sądzić, że raczej zmuszony był popierać układ wszechświata z Ziemią w jego centrum, tak jak jego najwyższy zwierzchnik – ówczesny papież. Kopernikowska teoria heliocentryzmu zwalczana była zarówno przez Kościół katolicki, jak również przez reformatorów jeszcze długo po śmierci Malaperta. W miarę postępu nauki i techniki czas pokazał, że nie jesteśmy w centrum istnienia wszechrzeczy – O zgrozo! Następni jezuiccy wykładowcy zaczęli stopniowo przyznawać rację teoriom Kopernika i Galileusza. O tym, że to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie na odwrót pierwszy w Kaliszu zaczął otwarcie mówić Jan Rościszowski w 1771 roku. Paradoksalnie, ci sami wybitni uczeni jezuiccy – kontrreformatorzy, którzy mieli przywrócić Kościołowi katolickiemu rangę i zaufanie, nie tylko z pomocą sztuki baroku, ale także badań wszechświata ustalili coś, co przeczyło odwiecznemu jego porządkowi.
Astrolodzy, astronomowie, astronauci
Parafrazując słowa pierwszego człowieka na Księżycu - cywilizacja ludzka uczyniła przynajmniej kilka dużych kroków w badaniach nad wszechświatem. Od przypadkowej astrologii, przez naukowe dociekania astronomów, aż po wiedzę zdobytą (i przywiezioną na Ziemię) przez astronautów. Sądzę, że poważnej wartości karta w historii badań wszechświata napisana w Kaliszu powinna być znacznie silniej eksponowana niż dziś. Dlatego osobiście cieszę się, że sformowało się w Kaliszu Koło Astronomiczne, krzewiące wiedzę o kosmosie u starszych i młodszych mieszkańców naszego miasta. Na temat dotychczasowej działalności stowarzyszenia wywiadu udzielił mi kierownik Koła – Radosław Pior:
Tragiczna historia Kalisza, nawiedzanego przez pożary parokrotnie, burzonego i grabionego przez obce wojska wiele razy, nie pozwoliła zachować być może najcenniejszej pamiątki po astronomie. W nieznanych okolicznościach zaginął druk po Karolu Malapercie, dedykowany królowiczowi polskiemu – Władysławowi Wazie. Wydany przez kaliskiego drukarza Gedeliusza druk został zapewne ofiarowany również kaliskim Jezuitom. Czy podarunek dla monarchy skradli Szwedzi podczas potopu? A może podzielił los miasta w pożarze z roku 1792? Dzisiaj o Malapercie i jego dokonaniach wspomina już tylko domniemana wieża obserwacyjna przy Kościele Garnizonowym oraz uliczka tuż przy przejeździe kolejowym w Piwonicach.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie