
Dziś z marnej ilości ocalałych założeń parkowo-dworskich gros to zdziczałe parki i w najlepszym przypadku (pół)ruiny budynków stanowiących niegdyś centra kulturalne wsi i miasteczek. Koniec ziemiańskiego świata nastąpił w dwóch etapach. Wpierw mienie zawłaszczył okupant. Następnie to, co zostało, przejęła Polska Ludowa. KC przygotował dla tych ocalałych z wojennej pożogi dworków nową tożsamość. Poza tymi pozostawionymi na pastwę losu i tymi zaadaptowanymi na mieszkania – funkcjonowały w nich do lat 50. XX w. tajne miejsca schadzek, orgietek
i niekończących się zabaw. Taniec na ruinach – można by rzec. W podkaliskim Piątku Wielkim historia obeszła się z dworkiem w wyjątkowo podły sposób.
Mateusz Halak
Przed zmierzchem
W siódmej dekadzie XIX w. majątek w Piątku Wielkim obejmował obszar ok. 722 ha. Powstało wówczas na tym terenie nowe, dużo większe założenie dworskie, którego granice przetrwały aż do czasów obecnych. Pierwsze murowane budynki gospodarcze wybudował w 1870 roku Teodor Roezler. Pałac zaś wybudował w 1886 roku Robert Szolc. Mimo że majątek w Piątku Wielkim w latach 1882-1900 był w rękach rodziny Szolców, to nikt z tej rodziny nie był tutaj na stałe zameldowany. Dominium przynajmniej od roku 1895 zarządzał Edward Winkler. Pomiędzy latami 1901 i 1908 z wydzielonych części majątku sprzedawanych chłopom w drodze licytacji powstała wieś Brzezina oraz jej przysiółki – zwane koloniami. Nieco później w ten sam sposób powstała osada, a właściwie niewielki folwark Francówka. Właścicielem jego był Ernest Francke, który posiadał majątek w Piątku Małym. Gospodarstwo jednak szybko rozpadło się. Gdy minęły trudne czasy dla ziemiaństwa, piąty z kolei po uwłaszczeniu właściciel majątku Władysław Psarski w 1933 roku powiększył swój folwark, dokupując majątek Godziątków. W skład majątku (oprócz ziemi ornej) weszło także 271 ha lasu Jarantów.
Znak właściciela, herb Jastrzębiec, zdobił fasadę pałacu. Lewe jego skrzydło mieściło pokoje mieszkalne właścicieli i salę balową, która miała wyjście na taras. W prawym skrzydle (z osobnym wejściem) znajdowały się kuchnia oraz pomieszczenia dla służby i zarządcy. Obok pałacu był sad z ogrodem i szklarnią. W pałacu pracowała służba – kucharki, ogrodnik i dwie pokojówki. Obecna też była nauczycielka ucząca dzieci dziedzica (tzw. bona). Władysław Psarski rzadko bywał w majątku. Brał bowiem czynny udział w życiu politycznym kraju (był posłem na Sejm RP w latach 1930-1935). Piastował także funkcję dyrektora naczelnego cukrowni w Kościanie oraz przewodniczył Wielkopolskiemu Towarzystwu Cukrowniczemu i był członkiem wielu rad nadzorczych. Tak więc zarządzaniem dóbr i organizacją pracy zajmowała się jego żona Maria – z pomocą zarządcy. Upływały w ten sposób kolejne noce i dni, aż do roku 1939. Dla spoglądającego dumnie z zachowanej fotografii ostatniego dziedzica Piątku Wielkiego czas oswojony zakończył się niczym cięciem gilotyną.
Dewastacja kontrolowana i czas zły
Nastałej po 1945 roku władzy ludowej nie wystarczyło wyrzucenie dawnych właścicieli. Pozostawione przez nich dwory były świadectwem dawnej kultury i wciąż oddziaływały na lokalną wyobraźnię. Celowo więc godzono się na ich dekapitalizację i stopniowe popadanie w ruinę. Gdy już nie nadawały się do remontu, były rozbierane bądź same ulegały zawaleniu – przy całkowitej bierności, a nieraz i aprobacie miejscowych władz. W okresie PRL zniszczona została zdecydowana większość polskich dworów. Straciliśmy w ten sposób istotną część naszego dziedzictwa kulturowego. Ideologia dotknęła także wieś Piątek Wielki, mimo iż były dwór szlachecki oszczędzono.
Majątek przemianowano na Państwowe Gospodarstwo Rolne. Początkowo w tutejszym pałacu zamieszkali kierownik i pracownicy PGR. Urządzono w nim biura oraz magazyny. Dopiero po jakimś czasie dla pracowników PGR wybudowano kolonię budynków wielorodzinnych i blok wielorodzinny, a dwa przedwojenne czworaki przebudowano na domy mieszkalne. W połowie lat 50. w największej sali pałacu powstała klubokawiarnia. Pozostał tam po dawnych właścicielach fortepian oraz stylowy kredens. Lokal wyposażono w stół bilardowy oraz telewizor – rzecz mało powszechną i drogą w latach 70. Można było w fotelu przy stoliku poczytać prasę i wypić kawę, w skromnej ofercie były nawet wyroby cukiernicze.
Prawdziwie zepsutą ideologię komunistycznych rządów schowano do piwnic dworu. Lokal, o którym wciąż krążą legendy wśród lokalnej społeczności, znajdował się w tej części piwnicy, do której wejście znajdowało się pod tarasem. W tym konkretnym przypadku w legendzie jest więcej faktów niż mitów. Tak więc były tam pomieszczenia klubowe oraz zaplecze kuchenne z pełnym wyposażeniem. Na potrzeby tego lokalu wykonano na zamówienie specjalną zastawę stołową. Wyremontowane wnętrza wyłożono iście luksusowymi materiałami – boazerią i marmurami. Odbywały się tam ciche narady, czasem huczne popijawy, a nawet orgie seksualne z udziałem władz lokalnych i centralnych. Dom publiczny w dawnej siedzibie mieszczańskiej siał zgorszenie w okolicy przez kilkanaście lat. Mówi się, że nie można było nawet słowem wspomnieć o jego istnieniu. Takich burdelików władza komunistyczna miała w Południowej Wielkopolsce kilka. Dość wspomnieć o domu publicznym utworzonym w ruinach kasyna oficerskiego w Kościelnej Wsi, o którym pisałem w jednym z ubiegłorocznych artykułów. Ciekawostką jest, że w latach 90. XX w. w dworze w Piątku Wielkim rezydował brat prezydenta Lecha Wałęsy – jako dzierżawca dawnego majątku. Dziś stan liczącego sobie 130 lat dworu budzi zaniepokojenie.
Tekst powstał na bazie opracowania Romana Łuczaka „Historia wsi Piątek Wielki”. Informacje zaczerpnięte zostały także z książki „Majątki Wielkopolskie – powiat kaliski” autorstwa Stanisława Małyszki. Za podzielenie się historią dworu w Piątku Wielkim autor składa podziękowania Przemysławowi Wierzbickiemu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie