
Niedawno na łamach „Życia Kalisza” przybliżaliśmy szczegóły wypadku drogowego do jakiego doszło 1 maja w Brzoziu Lubawskim ( woj. kujawsko – pomorskie). Zderzyły się tam cztery policyjne radiowozy. Był to efekt jazdy na tzw. zderzak. Wszystkie radiowozy zostały rozbite a dziewięciu policjantów przewieziono do szpitala (zdjęcie czołowe). Wydawało się, że tak kuriozalny wypadek w wykonaniu policyjnych kierowców, to zdarzenie jedno z niewielu. Tymczasem portale społecznościowe są pełne informacji o zdarzeniach, które policjantom wydawałoby się profesjonalistom nie powinny się zdarzyć. Tylko w ostatnich tygodniach miały miejsce zdarzenia których negatywnymi bohaterami i to nie tylko ci za kierownicami radiowozów byli funkcjonariusze policji.
W ostatnich dniach furorę robi zamieszczone nagranie interwencji funkcjonariuszy policji w Warszawie (galeria – zdjęcie 2). Na filmiku widać jak dwóch funkcjonariuszy podejmuje interwencję wobec kierowcy, który siedzi w zatrzymanym aucie. Kierowca stawia opór, w pewnym momencie użył wobec policjantów gaśnicy proszkowej, Ci spryskali go gazem łzawiącym. W pewnym momencie kierowca zaczyna uciekać. Dopiero po kilkudziesięciu metrach dogoniła go funkcjonariuszka. Następnie policjanci podejmują nieudane próby założenia kajdan. W międzyczasie dojeżdżają kolejne radiowozy. W końcu agresywny kierowca został obezwładniony i skuty. Skuteczna akcja powiodła się dopiero wówczas gdy uczestniczyło w niej już ośmiu policjantów. Ilu musiałoby ich być gdyby w aucie znajdował się jeszcze agresywny pasażer w dodatku uzbrojony? Trudno kwestionować przyjazd na miejsce zdarzenia kolejnych radiowozów, policjanci muszą wzajemnie dbać o swoje bezpieczeństwo. Ale ośmiu czynnie interweniujących, to chyba coś nie tak. Sadzę, że wariant „ośmiu na jednego” nie jest ćwiczony na szkoleniach z technik interwencyjnych.
Przykładów nie brakuje
Kolejne zdarzenie miało miejsce kilkanaście dni temu w Nowinach ( woj. świętokrzyskie). Policjant ( siedzący na miejscu pasażera) trafił do szpitala po tym jak jego partner prowadzący radiowóz uderzył w tył jadącej przed nim ciężarówki (galeria – zdjęcie 3).
Inny przypadek miał miejsce 9 czerwca w rejonie Ostródy (na drodze krajowej w kierunku Olsztyna) (galeria – zdjęcie 4). Do nieszczęścia mogła doprowadzić funkcjonariuszka policji. Świadek zdarzenia a zarazem autor nagrania poruszał się z dużą ale bezpieczną prędkością, na co pozwalała dwupasmowa droga. Kiedy rozpoczął manewr wyprzedzania samochodu ciężarowego (z naczepą) auto, które jechało przed nim zaczęło gwałtownie hamować. Jak stwierdził zderzenie przy tej prędkości mogłoby skończyć się tragicznie. Okazało się, że do tragedii mogła doprowadzić policjantka, która do „suszenia” kierowców wybrała tak niebezpieczne miejsce ( zdjęcie ). To na jej widok kierowca poprzedzający autora nagrania zaczął ostro hamować.
Nieco wcześniejsze zdarzenia. Białostocki sąd skazał byłego już policjanta za spowodowanie pod wpływem alkoholu śmiertelnego wypadku i który zbiegł z miejsca zdarzenia.
Radiowozami bez prawa jazdy
Policjant z komisariatu w Ustroniu nigdy nie miał prawa jazdy, a mimo to przez kilka lat dojeżdżał do pracy samochodem, a podczas służby prowadził radiowóz. Wpadł tylko dlatego, że spowodował kolizję. Mieszkańcy jednej z miejscowości złożyli skargę na funkcjonariuszkę pracującą w Komendzie Powiatowej Policji w Trzebnicy, która ich zdaniem jeździła bardzo niebezpiecznie a także, że prowadziła samochód bez uprawnień. 18 czerwca br. w Białymstoku doszło do kolejnego kompromitującego zdarzenia drogowego z udziałem policjantki. Ruszając radiowozem z miejsca wcześniejszej interwencji uszkodziła trzy parkujące auta (galeria – zdjęcie 5).
(grz)
foto: osp Brzozie, zdrogi.pl, portale internet.