Reklama

Pomnikowa enigma

14/08/2014 08:38

Wśród pamiątek towarzyszących wystawie „Gdy dymy opadły, został wielki cmentarz, wymarła ruina” w Muzeum Okręgowym Ziemi Kaliskiej uwagę wielu przykuł rysunek pomnika dla Kalisza z lat I wojny światowej. Pożółkły papier z projektem obelisku upamiętniającego niemieckie zwycięstwo jest problematyczną zagadką. Kolejnym znakiem zapytania w historii naszego miasta. Ani rozmiarów, ani nawet miejsca, w którym miała się wznieść się owa rzeźba, nigdzie nie odnotowano. Nie wiadomo, kiedy zaprojektowano monument. Właściwie to znamy tylko nazwisko jego twórcy. I tu paradoks historii. Henryk Glicenstein projektujący przed wiekiem pomnik ku chwale żołnierzy niemieckich, 30 lat później oglądał okrucieństwo wojny z rąk ich potomków na społeczności żydowskiej, z której on sam pochodził 

  Pamięć materialna Pomniki przywracające pamięć obcych nacji to element spotykany w każdym skrawku naszego kraju. Jest i w Kaliszu taka pamiątka. To cmentarz żołnierzy radzieckich. W historii grodu nad Prosną znajdziemy więcej projektów zachowujących pamięć, a nawet gloryfikujących obce osobistości. Część z nich, w tym ten, o którym traktuje niniejszy felieton, nigdy nie wyszła poza deskę kreślarską ich architektów. Nigdy nie dokończono także budowy monumentu ku czci cesarza Francuzów z roku 1808. Wiele jednak pomników wpisało się w panoramę Kalisza na kilkanaście, a nawet na kilkadziesiąt lat. Wystarczy wskazać obelisk na pamiątkę zjazdu cesarzy Niemiec i Rosji z 1835 roku czy popiersie cara Aleksandra III, ustawione przed Trybunałem w roku 1900. I w końcu rok 1914. Kalisz leży w gruzach.  A pośród nich (no, może nie do końca pośród nich, ale o tym w dalszej części) miał się wznieść obelisk przywracający pamięć zwycięskim żołnierzom niemieckim. Ciężko w tych przypadkach o złoty środek pomiędzy zakazem pamiętania a lękiem o zapomnieniu. Raz bowiem napisanej historii nie zmienimy. Najzwyczajniej w świecie – tak było.   Na modę niemiecką.  „Wiecznaja sława gierojam” (wieczna sława żołnierzom) – to napis z pylonu na cmentarzu czerwonoarmistów w Kaliszu. „Pro gloria et patria” (za sławę i honor) – to z kolei zawołanie z projektu opisywanego tutaj pomnika niemieckiej wiktorii. Łacińska sentencja była przed wiekiem nieodłącznym elementem wielu odznaczeń wojskowych w Cesarstwie Niemieckim. Na frontowej ścianie projektowanego pomnika znalazł się także gotycki napis „Unseren helden” (nasi bohaterowie). Symbol walecznego ducha wojsk niemieckich miał mieć formę pionowego obelisku z wizerunkiem orła Cesarstwa Niemieckiego u szczytu (władzy). Do obecnych czasów zachowało się jeszcze jedno wyobrażenie pomnika. Na kolejnej rycinie widzimy go wtopionego w pejzaż miasta. Lecz czy to rzeczywiście Kalisz? Trzeba dobrej wyobraźni, by pokojarzyć panoramę na projekcie z widokiem ówczesnego Kalisza. Nie znajdujemy tutaj żadnych charakterystycznych budynków znanych z licznych fotografii sprzed 100 laty. Jest za to rzeka. Nie pokuszę się jednak aż o tak nieprawdopodobne skojarzenie jej z Prosną. Zastanówmy się wobec tego, gdzie Niemcy mogliby zaplanować budowę symbolizującą ich triumf na Starym Kontynencie. Mógł to być teren wyniesiony ponad dolinę Prosny. Naturalne wzniesienie terenu pomogłoby dostrzec obelisk z najdalszych krańców miasta. Taka praktyka nie byłaby nowością w Kaliszu. Wyżej wspomniana kolumna ze statuą Napoleona Bonapartego także miała górować nad miastem. Tak więc okolice Chmielnika i Tyńca to jedna z kilku hipotetycznych lokalizacji pomnika. Drugą, chyba bardziej prawdopodobną, jest Park Miejski. Ten rozbudowywano od XIX wieku i planowano jego ekspansję w stronę ulicy Łódzkiej. Otwarta przestrzeń znajdująca się tam wówczas tylko czekała na wizję architekta, który nada jej właściwy dla zielonej okolicy charakter. Wystarczy spojrzeć na panoramiczną wizję Henryka Glicensteina, by stwierdzić, że pomnik miał być częścią rozległego założenia ogrodowego.   Najwybitniejszy współczesny rzeźbiarz żydowski W ten sposób na temat autora opisywanego tutaj pomnika dla Kalisza wypowiadały się artystyczne elity międzywojnia, zarówno w Europie, jak i w Ameryce. Henryk (Henoch) Glincenstein dziś pozostaje w naszym kraju, niestety, artystą zapomnianym. Urodzonego w 1870 roku w Turku w żydowskiej rodzinie Izajasza Glicensteina i Róży Berkowicz uczono po równo – powołania do sztuki i patriotycznych postaw. Zapatrzony na fach ojca, który był miejscowym kamieniarzem, młody artysta dość szybko określił swoje plany życiowe. Już w wieku 13 lat wybrał samodzielne życie, na które pozwalało mu utrzymywanie się ze sprzedaży własnoręcznie wykonanych figurek szachowych i podobizn zwierząt. Później przyszła błyskotliwa kariera. Pod okiem ucznia Jana Matejki jego styl nabrał cech indywidualnych. To zaś pomogło w dostaniu się do akademii monachijskiej – jednej z najbardziej prestiżowych uczelni na ówczesnej mapie Europy. Artysta tuż przed 1914 rokiem zamieszkał w Berlinie. Pierwszą wojnę światową spędził jednak w Warszawie. Stamtąd po 1918 roku wyemigrował za granicę – najpierw do Rzymu, następnie do Nowego Jorku. Ostatnim dziełem artysty była rzeźba De profundis – dokumentująca holokaust. Artysta uniknął masowej eksterminacji Żydów, zmarł w roku 1942.  Od najdawniejszych czasów pomniki były jedną z najprostszych postaci upamiętniania historycznego. Były i do dziś są przeznaczone do tego, by przetrwać epokę, w której powstały, i zostawić spadek dla przyszłych pokoleń. Symbol triumfu Niemiec, który stanąć miał w Kaliszu, spełniać miał także funkcję narzędzia walki ideologicznej. Jeszcze jeden istotny fakt dotyczący obelisku pozostaje jak na razie w sferze przypuszczeń. Nie wiadomo, kiedy administracja pruska planowała budowę tego pomnika pamięci. Czy był to sierpień pamiętnego roku, w którym zniszczono Kalisz?  A może rok 1915, w maju którego władze niemieckie ogłosiły własną wersję zagłady miasta? Tego jak na razie nie wiadomo. Prawdopodobne jest tylko to, że projekt powstał w Warszawie, w której wtedy zamieszkiwał Glicenctein. Pomnik ostatecznie nie powstał. Zbliżała się upragniona niepodległość Polski.
Mateusz Halak  
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do