Reklama

Prawda Skryta pod brukiem

06/08/2008 11:53

Współczesny Kalisz, rozkopana ulica. Trwają prace przy podziemnych instalacjach. Łopata, co pewien czas natrafia na fragmenty cegieł, kamieni i kości. Znajdujące się tu przedmioty wyrzucono lub zgubiono wiele lat, a nawet wieków temu.

Tam, gdzie od dawna trwają ludzkie osiedla, dzieje się rzecz dziwna. Wraz z upływem czasu poziom terenu podnosi się i spiętrza niczym żywy twór. Jest to proces niezauważalny dla ludzkiego oka, bo następuje powoli. W konsekwencji wydaje się, że stare budowle zapadają się w ziemię. Ta jest cierpliwa – chętnie przyjmie rzeczy ludziom niepotrzebne. Gruz, fundamenty, śmieci, piach wydobyty z budowy kolejnych domów – wszystko, co było przyczyną powolnego wznoszenia się gruntu. Niemałą rolę odegrało też niedbalstwo naszych przodków i izolacja miasta systemem murów obronnych, istniejących w Kaliszu aż do końca XVIII w.
 
Kościół pod ziemią
Zjawisko zapadania się „starożytnych” budowli zaczęło intrygować ludzi już w XIX w. Najlepiej było one widoczne przy dawnych kościołach. Gdzie nie położono nowej posadzki, do wnętrza świątyni wchodziło się po schodach, niczym do podziemi, w dół. Niektórzy uważali, że był to celowy zabieg średniowiecznych architektów. Przy budowie chciano dosłownie nawiązać do słów psalmu Dawida „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie” – tak wyjaśniano tę zagadkę. Wraz z rozwojem zainteresowań archeologicznych, opierając się na prostych spostrzeżeniach, taką hipotezę odrzucono. Przede wszystkim zauważono, że ziemią zasypane jest zamurowane wejście do kościoła św. Mikołaja. Obserwacji tej jako pierwszy dokonał w Kaliszu ks. Piotr Kobyliński, pisząc: „Jest to skutkiem podniesienia się poziomu miasta – o tem przekonywa widny dotąd ślad boczny drzwi od strony południowej do kościoła niegdyś wiodących i natrafiane w różnych stronach miasta bruki o trzy łokcie [ok. 1m 70 cm] niżej od dzisiejszego poziomu leżące”.

Historia aż po piach
O ile podniosła się w Kaliszu ziemia, nie wie nikt. W 1864 r. podczas budowy domu przy ulicy Piskorzewskiej odkryto aż trzy warstwy dawnego bruku. Najniżej położony znajdował się, o ile nie mylą nas jednostki dawnych miar, na głębokości 4 metrów! W czasie odbudowy miasta w 1915 r. na podobne znalezisko natrafiono w rynku na głębokości około 2 m (kamienica nr 13). Dawny poziom można też zaobserwować koło katedry. Odkopany w 1932 r. kościół znajduje się w „dole” na głębokości 1 m, chociaż mury świątyni sięgają znacznie głębiej. Nic dziwnego. Podczas burzliwej historii nadprośniańskiego grodu miasto wielokrotnie płonęło, ulegało powodzi lub po prostu było niszczone przez najeźdźców. Każde takie wydarzenie pozostawiało swój ślad. Nawet gdyby nie istniały żadne kroniki, dokładny zapis znajduje się bezpośrednio pod stopami przechodniów. Przede wszystkim, już po pierwszych ruchach łopatą, badacz lub robotnik może natrafić na olbrzymie ilości cegieł – to efekt zniszczeń  w I wojnie światowej. Tam, gdzie budynku nie odbudowano, w ziemi nadal tkwią resztki piwnic i fundamentów, których nikomu nie opłacało się rozbierać. To jakby drugie podziemne miasto. Im głębiej, tym starsza jest skrywana przez ziemię historia. Gród barokowy, renesansowy i średniowieczny. W końcu na głębokości ok. 4 m badacz napotyka już tylko niczym nieprzemieszany piasek. Dalej kopać nie warto. Nie mieszkała w tym czasie i miejscu żadna ludzka istota, nie było  Kalisza.

Echa minionych uczt
Na ślady przeszłości natrafiano już bardzo dawno temu. Czasem nie interesowała ona nikogo. Miejscowa prasa interweniowała: „Zwracamy uwagę kierującego robotami, że w razie wykopania jakichkolwiek naczyń monet, metalowych okruchów itp. należałoby robotnikom zalecić ostrożność w wydobywaniu i zachowaniu do przybycia zbieraczy podobnych przedmiotów”. Znalezione w 1871 r. przy ul Wrocławskiej (ob. Śródmiejska) kości były zbierane tylko przez ubogie dzieci i oddawane do fabryki wyrobu kleju. „Nic się tutaj nie zmarnuje” –  zauważa z pewnym zdziwieniem redaktor „Kaliszanina”. Kiedy w tym samym roku 1871, na obecnej ulicy Zamkowej znaleziono wielką drewnianą beczkę, gapiów najbardziej zawiodło to, że jest ona pusta. Czy liczyli na doskonałe stuletnie wino, czy też na to, co najbardziej rozpala umysły – złote monety? Te również znajdowano na terenie miasta. Chciwość nie zna granic: „Pewien amator numizmatów dowiedział się, że całe ich wykopalisko sprzedano jednemu złotnikowi w naszym mieście. Zmęczony bieganiną za owymi numizmatami (...) wpada do złotnika. „Pan kupiłeś moje numizmaty?”. „Ja, panie” – odpowie złotnik. „A gdzież one są?”. „Złotnik za odpowiedź wydobył sztabkę srebra” („Kaliszanin” 1871).
Takie dosłowne spojrzenie w przeszłość zawsze intrygowało ludzi bardziej niż wiedza zawarta w książkach. W 1882 r. mieszkańcy ul. Ciasnej przekazywali sobie sensacyjną informację o odnalezieniu w pewnym ogrodzie garnka z pieniędzmi. W 1888 r. na placu św. Józefa nagle po ulewie zapadł się bruk, aby odsłonić kwadratową studzienkę z kanałem długości 4 łokci (2,4 m). Najpierw uznano, że jest to pozostałość dawnych wodociągów, potem wysunięto koncepcję pieca piekarskiego. Tłumy ludzi szły patrzeć, kiedy na terenach po dawnych kościołach znajdowano ludzkie szczątki. Dawno zapomnianymi cmentarzami okazały się zarówno posesja Fellera (obecnie dom koło pl. Kilińskiego), jak i grunt Pikla przy ul. Stawiszyńskiej za mostem żelaznym. Kości wykopano też w 1883 r. koło posesji Hejmana na Nowym Rynku. „Ziemia jest wielkim cmentarzyskiem” – zauważył nostalgicznie pod wpływem takich odkryć historyk Kalisza  ks. Jan Sobczyński.
Właściwości gleby czasem pozwalają zachować się rzeczom pozornie najmniej trwałym. We wspomnianej kamienicy przy rynku znaleziono nie tylko doskonale zachowaną skórzaną uprząż z XVIII w., ale również sterty końskiego łajna z tego samego czasu. Skorupy ostryg odkryte na miejscu, gdzie stał niegdyś kaliski zamek są śladem dawno minionych średniowiecznych uczt. To pozornie bezwartościowe znalezisko może przybliżyć nam jadłospis naszych przodków, ale również naświetlić kontakty Kalisza z odległymi nadmorskimi miastami.

Od rozbitego talerzyka do najlepszego hotelu
Miasto zazdrośnie strzeże swoich tajemnic. Pod fundamentami dawnego domu towarowego (obecnie Empik) zapewne  nadal leżą, wrzucone tam podczas okupacji, płyty z pomnika Strzelców Kaniowskich. Jeszcze głębiej powinny znajdować się resztki wielkiego prawosławnego soboru św. Piotra i Pawła, istniejącego tu do lat 20. XX w. Kawałek dalej w zasypanym korycie kanału Babinka znajdują się tysiące książek wrzuconych do rzeki przez hitlerowców. Takie tony papieru butwieją niezwykle wolno. Wydobyte na powierzchnię ziemi przypominałyby zamokły stos pożółkłej makulatury i po osuszeniu rozpadłyby się w proch...
Szukając intrygujących miejsc warto zwrócić uwagę na niewielki pagórek znajdujący się na tyłach zabudowań wojskowych koło starostwa. Czy to tylko sztucznie usypane wzniesienie dla ozdoby dawnego ogrodu gubernatora, czy też pozostałości jakiegoś dawno nieistniejącego budynku? Najbardziej cieszy, kiedy znalezisko można powiązać z  konkretną historią lub z ludźmi. Odkopany  przy ul. Niecałej tajemniczy ceglany fundament na rzucie koła pozostałby całkowicie niezrozumiałą konstrukcją, gdyby nie przypadkowa lektura „Kaliszanina”. Według tej gazety w 1882 r. koło parku na posesji Filipowskiego planowano  wznieść ozdobny jednopiętrowy dom „z kolumnadą w rotundę na pomieszczenie cukierni lub zakładu gastronomicznego”. To na ślady tego obiektu natrafili w 1995 r. archeolodzy. O tym, jak wiele mogą powiedzieć o przeszłości nawet najdrobniejsze resztki, niech świadczy jeszcze jeden przykład. Na tyłach teatru jeden z autorów tego cyklu „odkrył” niewielki ułomek talerzyka  z uszkodzonym napisem „...tel Polski”. Nazwę tę w I ćwierci XIX stulecia nosił  najlepszy kaliski hotel położony w okolicach dzisiejszego Złotego Rogu. Dzięki „znalezisku” możemy się dowiedzieć, że o renomę zakładu dbano również poprzez sygnowaną i elegancką zastawę. Jak trafił ten rozbity talerz w tak odległe miejsce? Czy wraz z innymi naczyniami został wypożyczony na jeden z balów urządzanych w latach 30. XIX stulecia w gmachu teatru? Jeden nieuważny ruch zaproszonego gościa i wytworny fajans zmienił się w niepotrzebną skorupę, która przeleżała w ziemi ponad 150 lat. To jednak tylko nasza wyobraźnia. Prawda skryta pod naszymi ulicami bez wsparcia pisanego źródła musi pozostać bez wyjaśnienia...
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do