
Starzejący się Ethel i Norman Thayerowie; w tych rolach ujrzeliśmy Bożenę Remelską i Macieja Grzybowskiego, to para spędzająca każde wakacje w swym letnim domku nad jeziorem, zwanym Golden Pond – Złoty Staw. Mocno przewidywalny scenariusz kolejnych kanikuł, niespodziewanie odmienia wizyta ich córki Chelsea. Skłócona ze zrzędliwym ojcem, bynajmniej nie przyjeżdża do domku nad jeziorem aby zażegnać konflikt. Zobaczyliśmy obyczaj o relacjach. Naukę akceptacji dla dzielących nas różnic i nadchodzących zmian. To spektakl w którym z dużym prawdopodobieństwem każdy odnalazł cząstkę swojego świata i towarzyszących nam emocji w relacjach rodzinnych. To sztuka o dobrym i złym widzeniu drugiego człowieka. Oraz o przyczynach tych stanów.
Ściany słyszą
W domu Thayerów jest bardzo przytulnie. To urocza dacza urządzona gustem i czasem. Gustem właścicieli i czasem który upłynął tutaj przez lata letnich odwiedzin. Dużo drewna w dekoracji dotąd bodajże o najbardziej rozbudowanej skali i złożoności w historii sztuk wystawianych na „kameralnej”, podkreśla sielski klimat domostwa nad Złotym Stawem. Pokaźna ilość fotografii w kolorowych ramkach to uchwytny symbol ocierającego się o dom czasu. W czasie, gdy mieszkają tutaj Ethel oraz Norman, dom odwiedzają liczni goście. Tak też było w przeszłości, co nastręcza pewnych problemów w rozpoznaniu twarzy na pamiątkowych zdjęciach panu domu. Pomaga mu w tej retrospekcji żona. Najważniejszym i pierwszym rytuałem w rokrocznym powrocie nad staw, jest zdjęcie z krzeseł, kanapy i stołu, plandek chroniących przed kurzem. Przy okazji tych prac, rozmowy upływają (póki co) w sympatycznej ciepłej atmosferze wspominek i gratulowania sobie, że para gospodarzy znów szczęśliwie dojechała do swojej osobni. Dom staje się na powrót nie tylko budynkiem, lecz czymś więcej. Nieuchwytnością i trudną do określania słowami przystanią gdzie panuje komfort bycia. Przynajmniej do czasu niespodziewanych przypadków.
Bis Ewy Bem
30 października bieżącego roku, scena kameralna Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu stała się jego sceną główną. Remont przestrzeni dachu i podwieszenia sufitu w budynku głównym kaliskiego przybytku Melpomeny, wymusił pokazanie tegorocznej premiery na mniejszej scenie. Potężna scenografia wyglądała jakby dedykowana była na znacznie większą scenę, co jednak nie dawało negatywnego efektu, a raczej pewną atrakcyjną osobliwość. Dostać coś w nadmiarze to wszak zazwyczaj miłe uczucie. W sumie, ma się wrażenie przebywania w trzech pomieszczeniach, w każdym przy stole lub na kanapie z bohaterami sztuki, którzy częstują nas powszechnymi smakami i udomowionymi zwyczajami. To wiejski dom jakich wiele, z kotarą w kwietny deseń za którą znajduje się kuchnia. Tutaj, jak w piosence Ewy Bem, dosłownie wszystko się zdarzyć może.
Wzruszający i pełen ludzkiego ciepła spektakl „Nad Złotym Stawem” to uniwersalna opowieść o prawdziwej miłości. Pełną napięcia i skrywanych frustracji odmianę najpiękniejszego z uczuć, pokazano w sposób prosty, rozczulający, a jednocześnie zabawny. Pełna pogody ducha Ethel uwielbia obserwować przyrodę, gawędzić z sąsiadami i wspominać stare czasy. Natomiast Norman to człowiek zgorzkniały i zrzędliwy, który swój lęk przed „wykorkowaniem” próbuje zagłuszyć sarkastycznymi żartami. Utarte ścieżki ich relacji zaczynają się plątać, kiedy jedyna córka Chelsea odwiedza ich z prośbą o zaopiekowanie się synem narzeczonego, na czas swojej miesięcznej podróży po Europie. Chelsea, co smutne, jest w tym obrazie rodziny faktyczną przyczyną niepokoju rodziców. A to przez zaszłe niewyjaśnione nieporozumienia, które dobrze odżywiane wspólnymi pretensjami przez trudne charaktery córki i ojca, urosły do wielkości niezdrowych zachowań, które martwią Ethel.
Powiew świeżości w nadpsutej atmosferze domu, wnosi syn przyjaciela Chelsea, Billy. To rezolutny chłopak, przedstawiciel pokolenia tuż za literą Z… Przerażająco szczery dla Normana, ale też przez to interesujący go i sprawiający, że zgorzkniały tetryk zaczyna zajmować się czymś innym niż narzekanie. W roli Billego zobaczyliśmy Oliviera Kaftanowicza, który z miejsca podbił serca widowni, nasyconej, do czasu jego pojawienia się na scenie, zrzędzeniem pana domu nad Złotym Stawem. Nim młody bohater sztuki zupełnie nieświadomie, terapeutycznie odmienił relacje między pozostałymi domownikami, pojawiła się w tym domu zazdrość córki o relacje między nim i jej ojcem. Katastrofa wisiała w powietrzu. Finał nastraja pozytywnie i przemawia prostym, acz silnym przekazem. By nie obawiać się wykonać pierwszego ruchu w kierunku pojednania i nie krępować się użyć dwóch najpiękniejszych słów na świecie. Adresaci tych słów, często nie wiedzą, jak bardzo ich pragną.
Didaskalia
Sztuka Nad Złotym Stawem zyskała światową sławę za sprawą filmowej adaptacji z Katharine Hepburn i Henrym Fondą w nagrodzonych Oscarami głównych rolach oraz Jane Fondą w roli Chelsea. Oscara za scenariusz otrzymał również autor sztuki, Ernest Thompson. W kaliskiej inscenizacji główne role zagrali wspomnieni wcześniej dyrektor Teatru w latach 1982–1991 Maciej Grzybowski oraz jego żona, aktorka Teatru od 1978 r., Bożena Remelska. Spektakl i swoich rodziców wyreżyserował ich syn – Michał Grzybowski, także silnie związany z kaliską sceną. Ktoś z widowni krzyknął, po ostatnim akcie, że brawa należą się również maskotce misia o imieniu Elmer, towarzyszącej i cierpliwie przyglądającej się perypetiom rodziny Thayerów. To ukochana zabawka z dzieciństwa Ethel, przy której główna bohaterka niejednokrotnie koiła swoje niepokoje zamknięte w pokoje. W scenografii „Nad Złotym Stawem”, pluszak nie jest tylko zwykłym rekiwzytem, lecz również nośnikiem nostalgicznej historii.
Miś był prezentem od Tadeusza Kubalskiego, dyrektora Teatru w latach 1958-1963, założyciela Kaliskich Spotkań Teatralnych, dla swojej żony Kai Starzyckiej-Kubalskiej, aktorki, „pierwszej damy” kaliskiego Teatru. Przez lata zajmował honorowe miejsce w sypialni Kai. Gdy na świecie pojawiły się córki aktora kaliskiego teatru – Lecha Wierzbowskiego, Kaja postanowiła przekazać misia w ich ręce. Teraz, po latach, Agnieszka Wierzbowska, a prywatnie żona Lecha, przypomniała sobie o tym uroczym pluszaku i postanowiła, że przekaże go w poczet bohaterów najnowszej sztuki na deskach teatru w Kaliszu.
W pozostałych rolach zagrali Małgorzata Kałędkiewicz, Wojciech Masacz, Marcin Trzęsowski, Oliwier Kaftanowicz i Bartosz Wiączek. Sztukę przełożyła Małgorzata Semil, scenografię zaprojektował Tomasz Walesiak, a kostiumy Marta Śniosek-Masacz.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie