
O pomniku 29. pSK
Kaliszanie nie dostali wiele czasu, żeby go zapamiętać. Stał na tyle krótko, że w powszechnej świadomości mógł zaginąć. A jednak obraz pomnika 29. pułku Strzelców Kaniowskich na pl. św. Józefa powraca
Potocznie o monumencie mówiło się „glapa” i wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Pomnik autorstwa rzeźbiarza Józefa Proszkowskiego i architekta Tadeusza Kasprzyckiego nie podobał się, co nie umniejszało dumy kaliszan. Pułk od kwietnia 1921 r. stacjonujący w mieście nad Prosną, opromieniony chwałą na polach wojny z bolszewikami, budował istotną część międzywojennego klimatu i lokalnej mitologii. Ten jej fragment był najbardziej bliski polskim patriotom, bo dotyczył niepodległości, tj. legionowej historii Szczypiorna i obrony granic przed Sowietami. Oba wątki w sposób, który potrafi napisać jedynie kapryśna historia, spotkały się w Kaliszu na pl. św. Józefa. Pomnik poległych żołnierzy 29. pSK stanął w miejscu, gdzie do 1927 r. istniał monument upamiętniający zjazd cesarzy. Po rozmontowaniu „znaku przemocy rosyjskiej” jego główny element – żeliwny obelisk – pojechał do Szczypiorna, gdzie w nowej kompozycji zabłysnął znowu, ale już jako symbol heroizmu legionistów. Przez kolejnych dziewięć lat plac św. Józefa stał pusty, a wrażenie to potęgowały „dziurawa”, niezabudowana po zniszczeniach I wojny światowej pierzeja północna.
Światła na plac
Według zachowanych w kaliskim Archiwum Państwowym dokumentów przygotowania do wystawienia materialnej pamiątki w hołdzie strzelcom poległym pod Radzyminem w 1920 r., gdzie rozegrała się jedna z dramatycznych walk bitwy warszawskiej („cud nad Wisłą”), rozpoczęły się najpóźniej w 1934 r. W lutym tego roku komitet budowy pomnika wystąpił z pisemną prośbą do magistratu o zgodę na ustawienie monumentu na reprezentacyjnym placu miasta. Wczesnym latem zebrał się „sąd konkursowy”. Daty ogłoszenia samego konkursu oraz zgłoszonych prac nie znamy, natomiast w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC) zachowała się fotografia (sygnatura 1-K- 6350) z projektem ostatecznie zrealizowanego pomnika pochodząca z maja 1934 r. Miesiąc później Ratusz zobowiązał się wspomóc budowę materialnie, tj. kwotą 3 tys. zł, drewnem z lasów miejskich i kamieniem „dla betonowania” z pól Kościelnej Wsi. Swój wkład mieli także zwykli obywatele – mieszkańcy Ziemi Kaliskiej, Warszawy i Radzymina, którzy złożyli na ten cel „ofiary”. Przez następny rok trwały przygotowania związane z uporządkowaniem samego placu, tj. zainstalowaniem oświetlenia, poprawy szyldów reklamowych i parkanów. Prace miały umożliwić najlepsze ustawienie wojska, w domyśle – najkorzystniejszą prezentację. Sprawa była prestiżowa. Jak dobitnie wskazują stare zdjęcia, szykowano się do jednej z największych imprez publiczno-politycznych międzywojennego Kalisza.
Parada – defilada
Można domniemywać, że spieszono się na 15 maja, kiedy przypadało święto pułkowe. Obchodzono je w tym dniu od 1921 r., kiedy formacja otrzymała sztandar z rąk Józefa Piłsudskiego. Uroczystość z udziałem najwyższych władz wojskowych oraz legionisty, kaliszanina, ministra Juliusza Ulrycha odbyła się jednak 30 maja. Rozpoczęła się ona od mszy św. w kościele św. Józefa, po której gen. broni Lucjan Żeligowski odebrał raport od dowódcy 29. pSK płk. Jarosława Okulicz-Kozaryna. Po zwyczajowych przemówieniach odbyła się defilada wojskowa. Na placu znaleźli się także harcerze, przedstawiciele organizacji społecznych i stowarzyszeń oraz delegacje z Warszawy, Łodzi, Radzymina i Ziemi Kaliskiej. Nie zabrakło zwykłych kaliszan, których sfotografowane drobne figurki można odnaleźć na otaczających plac murach. Ich obecność niezwykłemu wydarzeniu nadaje zwyczajny rys: ludzie są ciekawi, co dzieje się w ich mieście. Z pewnością nikt, może z wyjątkiem uwiecznionego we wspomnieniach Tadeusz Pniewskiego – Henia Puja, miejscowego „głupka”, który wieszczył upadek wieży kolegiackiej, nie wymyśliłby, że pomnik, w głębszym sensie symbol II Rzeczpospolitej (warto w tym miejscu dodać, że zarówno Żeligowski, jak i Ulrych byli zaufanymi ludźmi Marszałka), przetrwa tylko trzy lata.
Poległym
Ocena artystyczna monumentu pozostaje otwarta, pewne jest natomiast, że pomnik dobrze się wpisywał w stylistykę epoki balansującą między chłodem modernizmu a ekspresją. Gdyby przetrwał (także peerel), dzisiaj mielibyśmy o jeden zabytek więcej. Wysoki, podniesiony na sześciu stopniach postument wieńczył orzeł („glapa”) z odznaką pułkową w szponach. Na podstawie wyryto nazwiska żołnierzy, podoficerów i oficerów, którzy nie wrócili z wojny, oraz napis na ścianie frontowej „Poległym żołnierzom 29. pułku Strzelców Kaniowskich w latach 1919-1920”. Poniżej umieszczono płaskorzeźbę ze sceną śmierci mjr. Stefana Waltera, pierwszego dowódcy pułku. Ciekawa jest postać kobiety – personifikacji śmierci (Matki, Ojczyzny?), łagodnie pochylonej nad ciałem zabitego. Koronujący całość orzeł przypomina nieco artystyczne poszukiwania odkrytego ostatnio w Polsce na nowo Stanisława Szukalskiego (Stacha z Warty), rzeźbiarza-wizjonera niezwykle popularnego i hołubionego przez władze okresu międzywojennego. Józef Proszkowski, bliżej nieznany autor kaliskiej rzeźby, nie występuje jednak wśród jego uczniów.
Postać mjr. Stefana Waltera z pomnikiem była związana podwójnie. W kilka dni przed odsłonięciem monumentu prochy dowódcy zostały przewiezione z Warszawy do Kalisza. Obrządki pogrzebowe ze złożeniem szczątków na wojskowym cmentarzu Majkowa odbyły się w dzień lub według innych relacji w przeddzień głównych uroczystości.
Pomnika nie ma
Bardzo znana fotografia pamiątki strzelców na pierwszym planie przedstawia zupełnie inne wydarzenie – prowadzanego na śmierć przez hitlerowców ks. Romana Pawłowskiego, proboszcza z Chocza. Do zbrodni na pl. św. Józefa doszło 18 października 1939 r. Jak dowodzi zdjęcie, pomnik wtedy jeszcze stał. Tłum zgromadzony na egzekucji gęsto oblepia schody postumentu. Niedługo potem z rozkazu okupanta monument został zniszczony. Jego fragmenty wrzucono do wykopów fundamentów Domu im. Marszałka Piłsudskiego (Domu Żołnierza), o którego budowie decyzja zapadła wiosną tego samego roku. W latach 50. XX w., jak pamiętają starsi kaliszanie, robotnicy pracujący przy Domu Towarowym Jantar (dzisiaj budynek z EMPIK-iem na parterze, niegdyś popularny pedet) odkryli ułomki pomnika. Ówczesnym władzom taka wiedza była niepotrzebna. Znalezisko nakazano zalać betonem.
Epilog z Próżnej?
Przytoczona historia nasuwa jeszcze jedno pytanie. W zbiorach NAC-u można znaleźć fotografie ludzi przy „pamiątkowym kamieniu wkopanym w miejscu wręczenia sztandaru 29 pułkowi Strzelców Kaniowskich przez Józefa Piłsudskiego” (sygnatura 1-W-1206a-3 i 1-W-1206a-2), obydwie dołączone do zdjęć monumentu z placu i datowane na czerwiec 1936 r. Zdjęcia pokazują płytę (napisu nie widać) na kamiennym cokole otoczonym kwietną rabatą. Gdzie miałaby stać ta pamiątka? Czy byłby to prawdziwy widok nieistniejącego pomnika z Próżnej, o którym niedawno w Kaliszu sobie przypomnieliśmy?
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie