Reklama

Pułkowy orzeł w fundamentach pedetu

23/09/2009 12:46

O pomniku 29. pSK

Kaliszanie nie dostali wiele czasu, żeby go zapamiętać. Stał na tyle krótko, że w powszechnej świadomości mógł zaginąć. A jednak obraz pomnika 29. pułku Strzelców Kaniowskich na pl. św. Józefa powraca

Potocznie o monumencie mówiło się „glapa” i wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Pomnik autorstwa rzeźbiarza Józefa Proszkowskiego i architekta Tadeusza Kasprzyckiego nie podobał się, co nie umniejszało dumy kaliszan. Pułk od kwietnia 1921 r. stacjonujący w mieście nad Prosną, opromieniony chwałą na polach wojny z bolszewikami, budował istotną część międzywojennego klimatu i lokalnej mitologii. Ten jej fragment był najbardziej bliski polskim patriotom, bo dotyczył niepodległości, tj. legionowej historii Szczypiorna i obrony granic przed Sowietami. Oba wątki w sposób, który potrafi napisać jedynie kapryśna historia, spotkały się w Kaliszu na pl. św. Józefa. Pomnik poległych żołnierzy 29. pSK stanął w miejscu, gdzie do 1927 r. istniał monument upamiętniający zjazd cesarzy. Po rozmontowaniu „znaku przemocy rosyjskiej” jego główny element – żeliwny obelisk – pojechał do Szczypiorna, gdzie w nowej kompozycji zabłysnął znowu, ale już jako symbol heroizmu legionistów. Przez kolejnych dziewięć lat plac św. Józefa stał pusty, a wrażenie to potęgowały „dziurawa”, niezabudowana po zniszczeniach I wojny światowej pierzeja północna.

Światła na plac
Według zachowanych w kaliskim Archiwum Państwowym dokumentów przygotowania do wystawienia materialnej pamiątki w hołdzie strzelcom poległym pod Radzyminem w 1920 r., gdzie rozegrała się jedna z dramatycznych walk bitwy warszawskiej („cud nad Wisłą”), rozpoczęły się najpóźniej w 1934 r. W lutym tego roku komitet budowy pomnika wystąpił z pisemną prośbą do magistratu o zgodę na ustawienie monumentu na reprezentacyjnym placu miasta. Wczesnym latem zebrał się „sąd konkursowy”. Daty ogłoszenia samego konkursu oraz zgłoszonych prac nie znamy, natomiast w zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC) zachowała się fotografia (sygnatura 1-K- 6350) z projektem ostatecznie zrealizowanego pomnika pochodząca z maja 1934 r. Miesiąc później Ratusz zobowiązał się wspomóc budowę materialnie, tj. kwotą 3 tys. zł, drewnem z lasów miejskich i kamieniem „dla betonowania” z pól Kościelnej Wsi. Swój wkład mieli także zwykli obywatele – mieszkańcy Ziemi Kaliskiej, Warszawy i Radzymina, którzy złożyli na ten cel „ofiary”. Przez następny rok trwały przygotowania związane z uporządkowaniem samego placu, tj. zainstalowaniem oświetlenia, poprawy szyldów reklamowych i parkanów. Prace miały umożliwić  najlepsze ustawienie wojska, w domyśle –  najkorzystniejszą prezentację. Sprawa była prestiżowa. Jak dobitnie wskazują stare zdjęcia, szykowano się do jednej z największych imprez publiczno-politycznych międzywojennego Kalisza.  

Parada – defilada
Można domniemywać, że spieszono się na 15 maja, kiedy przypadało święto pułkowe. Obchodzono je w tym dniu od 1921 r., kiedy formacja otrzymała sztandar z rąk Józefa Piłsudskiego. Uroczystość z udziałem najwyższych władz wojskowych oraz legionisty, kaliszanina, ministra Juliusza Ulrycha odbyła się jednak 30 maja. Rozpoczęła się ona od mszy św. w kościele św. Józefa, po której gen. broni Lucjan Żeligowski odebrał raport od dowódcy 29. pSK płk. Jarosława Okulicz-Kozaryna. Po zwyczajowych przemówieniach odbyła się defilada wojskowa. Na placu znaleźli się także harcerze, przedstawiciele organizacji społecznych i stowarzyszeń oraz delegacje z Warszawy, Łodzi, Radzymina i Ziemi Kaliskiej. Nie zabrakło zwykłych kaliszan, których sfotografowane drobne figurki można odnaleźć na otaczających plac murach. Ich obecność niezwykłemu wydarzeniu nadaje zwyczajny rys: ludzie są ciekawi, co dzieje się w ich mieście. Z pewnością nikt, może z wyjątkiem uwiecznionego we wspomnieniach Tadeusz Pniewskiego – Henia Puja, miejscowego „głupka”, który wieszczył upadek wieży kolegiackiej, nie wymyśliłby, że pomnik, w głębszym sensie symbol II Rzeczpospolitej (warto w tym miejscu dodać, że zarówno Żeligowski, jak i Ulrych byli zaufanymi ludźmi Marszałka), przetrwa tylko trzy lata.

Poległym
Ocena artystyczna monumentu pozostaje otwarta, pewne jest natomiast, że pomnik dobrze się wpisywał w stylistykę epoki balansującą między chłodem modernizmu a ekspresją. Gdyby przetrwał (także peerel), dzisiaj mielibyśmy o jeden zabytek więcej. Wysoki, podniesiony na sześciu stopniach postument wieńczył orzeł („glapa”) z odznaką pułkową w szponach. Na podstawie wyryto nazwiska żołnierzy, podoficerów i oficerów, którzy nie wrócili z wojny, oraz napis na ścianie frontowej „Poległym żołnierzom 29. pułku Strzelców Kaniowskich w latach 1919-1920”. Poniżej umieszczono płaskorzeźbę ze sceną śmierci mjr. Stefana Waltera, pierwszego dowódcy pułku. Ciekawa jest postać kobiety – personifikacji śmierci (Matki, Ojczyzny?), łagodnie pochylonej nad ciałem zabitego. Koronujący całość orzeł przypomina nieco artystyczne poszukiwania odkrytego ostatnio w Polsce na nowo Stanisława Szukalskiego (Stacha z Warty), rzeźbiarza-wizjonera niezwykle popularnego i hołubionego przez władze okresu międzywojennego. Józef Proszkowski, bliżej nieznany autor kaliskiej rzeźby, nie występuje jednak wśród jego uczniów. 
Postać mjr. Stefana Waltera z pomnikiem była związana podwójnie. W kilka dni przed odsłonięciem monumentu prochy dowódcy zostały przewiezione z Warszawy do Kalisza. Obrządki pogrzebowe ze złożeniem szczątków na wojskowym cmentarzu Majkowa odbyły się w dzień lub według innych relacji w przeddzień głównych uroczystości.

Pomnika nie ma 
Bardzo znana fotografia pamiątki strzelców na pierwszym planie przedstawia zupełnie inne wydarzenie – prowadzanego na śmierć przez hitlerowców ks. Romana Pawłowskiego, proboszcza z Chocza. Do zbrodni na pl. św. Józefa doszło 18 października 1939 r. Jak dowodzi zdjęcie, pomnik wtedy jeszcze stał. Tłum zgromadzony na egzekucji gęsto oblepia schody postumentu. Niedługo potem z rozkazu okupanta monument został zniszczony. Jego fragmenty wrzucono do wykopów fundamentów Domu im. Marszałka Piłsudskiego (Domu Żołnierza), o którego budowie decyzja zapadła wiosną tego samego roku. W latach 50. XX w., jak pamiętają starsi kaliszanie, robotnicy pracujący przy Domu Towarowym Jantar (dzisiaj budynek z EMPIK-iem na parterze, niegdyś popularny pedet) odkryli ułomki pomnika. Ówczesnym władzom taka wiedza była niepotrzebna. Znalezisko nakazano zalać betonem.

Epilog z Próżnej?
Przytoczona historia nasuwa jeszcze jedno pytanie. W zbiorach NAC-u można znaleźć fotografie ludzi przy „pamiątkowym kamieniu wkopanym w miejscu wręczenia sztandaru 29 pułkowi Strzelców Kaniowskich przez Józefa Piłsudskiego” (sygnatura 1-W-1206a-3 i 1-W-1206a-2), obydwie dołączone do zdjęć monumentu z placu i datowane na czerwiec 1936 r. Zdjęcia pokazują płytę (napisu nie widać) na kamiennym cokole otoczonym kwietną rabatą. Gdzie miałaby stać ta pamiątka? Czy byłby to prawdziwy widok nieistniejącego pomnika z Próżnej, o którym niedawno w Kaliszu sobie przypomnieliśmy?

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do