Reklama

Recepta na sportowy sukces

14/01/2011 12:12

Trzy przykłady skutecznego zarządzania klubami sportowymi

Dlaczego w Kaliszu nie ma sportu na najwyższym poziomie – zastanawiają się kibice, a nawet lokalni politycy przy okazji wyborów samorządowych. Temat jest dość skomplikowany, ale odpowiedź wbrew pozorom jest bardzo prosta: zarządzanie klubami sportowymi w Kaliszu, w porównaniu z innymi miastami, wypada blado. Warto zatem przyjrzeć się, jak w tej materii radzą sobie inni

Na sukces w sporcie składa się wiele czynników i nigdy nie można być pewnym, że drużyna X odniesie zapowiedziany sukces. Sport jest nieprzewidywalny, w przeciwieństwie do zarządzania klubem sportowym. Klub musi działać według konkretnego planu i z konkretnym budżetem. Doświadczenie uczy, że im więcej pieniędzy przeznaczanych z budżetu miasta na sport... tym gorzej. Okazuje się, że sukces można osiągnąć bez sięgania po pieniądze podatników.

Ostrów Wielkopolski
Przykład Ostrowa Wielkopolskiego może się wydawać kontrowersyjny, bo drużyna żużlowego Klubu Motorowego  rozsypała się z hukiem, a działacze pozostawili po sobie spory dług. Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana – problemy klubu rozpoczęły się, gdy w wypadku drogowym zginął główny sponsor, a zarazem prezes klubu – Jan Łyczywek. Gdy sprawował swoją funkcję, klub funkcjonował tak samo dobrze, jak zarządzana przez Łyczywka firma Intar. Najważniejsze, że klub zaczynał od zera – nie kupował żadnej ,,dzikiej karty’’, czyli miejsca w najwyższej klasie rozgrywek, ale powoli i skutecznie awansował w żużlowej hierarchii. Wraz z sukcesami w klubie pojawili się sponsorzy, którzy zachęceni przez Jana Łyczywka stworzyli coś na kształt specyficznej społeczności i wspólnoty interesów. Zasada była prosta – biznesmen z branży transportowej zainteresowany żużlem, sponsorował klub i wykładał swoje pieniądze. Jego zaangażowanie widzieli inni sponsorzy klubu, np. z branży budowlanej i zlecali usługi transportowe koledze sponsorującemu ostrowski żużel, a nie żadnej innej, przypadkowej firmie. Gdy któryś ze sponsorów żużlu potrzebował materiałów budowlanych, kupował je właśnie od kolegi - sponsora, z którym widział się na żużlowym stadionie w Ostrowie. Klub w ten sposób funkcjonował przez kilka lat i – co ważne – stale zwiększała się liczba sponsorów utrzymujących żużel. Niestety, klub nie uniknął poważnych problemów – najpierw działacze zostali oskarżeni o próbę kupienia meczu, a później doszło do wspomnianego wcześniej wypadku drogowego. W efekcie w zarządzie zabrakło najważniejszego ogniwa – prezesa, który znał się na zarządzaniu. Następcy Jana Łyczywka, chociaż mieli niepowtarzalną okazję, nie nauczyli się niczego i gdy tylko przejęli władze w klubie, zaczęli go traktować niczym dojną krowę. Doszło do absurdalnych sytuacji, że naliczali i wypłacali sobie prowizję np. za farbę, którą sponsor przyniósł do klubu, by pomalować ławki na stadionie. Sponsorzy, do których zaczęły docierać niepokojące sygnały, zaczęli się więc wycofywać z tego interesu, a klub, zamiast oszczędzać, popadał w coraz większe długi. Na dodatek zespół pod względem sportowym zaczął zawodzić i w końcu drużyna się rozpadła, a klub pozostał z wielomilionowymi długami. Gdyby klub był sportową spółką akcyjną, a nie stowarzyszeniem, zapewne nie doszłoby do takiej sytuacji. Podobnie, gdyby klubem nadal kierował Jan  Łyczywek, mający ogromne doświadczenie w biznesie.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    kera - niezalogowany 2011-01-16 20:09:05

    ...oraz Arek! hahaha!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    arek - niezalogowany 2011-01-14 13:03:19

    receptę znają Panowie W. i K. - siatkowka żęnska w Kaliszu

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do