W czwartek, 23 października, do Afryki po raz kolejny wyruszyła ekipa lekarzy i wolontariuszy z Polski aby przywracać wzrok najbiedniejszym jej mieszkańcom. – To już dziewiąta nasza wspólna wyprawa. Wyjeżdżamy w ramach własnego urlopu. Chcemy pomóc tym najbiedniejszym, którzy – utraciwszy wzrok – nigdy nie marzyli nawet, że znowu zobaczą swoich najbliższych – mówi Justyna Janiec - Palczewska, prezes Fundacji Redemptoris Missio. Należy dodać, że wyprawa jest możliwa także dzięki hojności wiernych Diecezji Kaliskiej
To już kolejna wyprawa ekipy do Afryki. Tym razem wolontariusze z Polski mieli jechać na Madagaskar ale z uwagi na zamieszki na wyspie pojechali do Republiki Środkowoafrykańskiej.
– Naszym celem jest przywrócenie widzenia 100 osobom i skonsultowanie ponad pół tysiąca chorych – informuje pani prezes.
Początki wypraw były bardzo trudne. Ekipa nie miała potrzebnego sprzętu, środków na wyjazd, ani też śmiałków gotowych wyjechać w najdziksze rejony świata, aby nieść tam realną pomoc. Jednak z biegiem lat ta sytuacja zaczęła się zmieniać.
Na miejscu do okulistów z Polski zgłaszają się ludzie z rozmaitymi schorzeniami narządu wzroku i w rozmaitym wieku. Wizyta u okulisty to dla nich najczęściej jedyna szansa w życiu, aby zostać zbadanym przez specjalistę. W krajach takich jak Republika Środkowoafrykańska pacjenci ze schorzeniami wzroku udają się do szamana.
– Wielokrotnie widziałam dzieci oślepione przez szamana, który nacinał ich rogówkę aby wypędzić z nich „złe moce”. Kiedy byliśmy w tym kraju w ubiegłym roku spotykaliśmy pacjentów oślepionych wlewanym im do worka spojówkowego żrącym wywarem z kory tzw. „jorokodro”.Widziałam też dzieci, które były niewidome z powodu jaskry. Rozwój jaskry można zahamować stosując odpowiednie leki, niestety ich rodziców nie było na nie stać… W całym pięciomilionowym kraju jest tylko kilku okulistów i wizyta u nich jest bardzo droga – podkreśla prezes Redemptoris Missio.
Zaćma, którą lekarze będą operować, dotyka zwykle osoby starsze, ale zdarzało się, że pacjentami lekarzy z Polski są też osoby młode – po 30, 40 roku życia. W większości afrykańskich krajów nie ma systemu rent i emerytur, a starsi ludzie muszą polegać na swoich najbliższych i pracy własnych rąk. Pacjenci to głównie biedni rolnicy żyjący w wioskach, którzy całe życie utrzymują się z kawałka pola uprawianego motyką w afrykańskim upale. Kiedy z powodu zaćmy przestają widzieć nie mogą pracować, najczęściej nie opuszczają nawet swoich chat. Jeśli w ogóle wychodzą, to zawsze w towarzystwie jakiegoś dziecka z rodziny.
– Pierwszy raz taką osobę zobaczyłam w 2015 roku w Kamerunie. Około 60-letnia kobieta siedziała w zadymionej chacie i była myta przez pięcioletnią dziewczynkę. Towarzysząca mi misjonarka wyjaśniła, że kobieta jest niewidoma z powodu zaćmy, a jej zadaniem jest pilnowanie ogniska. Dziewczynka była przeznaczona przez rodzinę do opieki nad babcią i z tego powodu nie była posłana do szkoły. I choć w Europie zaćmę operuje się od dawna, w niektórych rejonach Afryki nikt nawet o takich operacjach nie słyszał. Przez trzy lata nie mogłam zapomnieć o smutnym losie jaki połączył babcię i wnuczkę i kiedy tylko znaleźli się ludzie, którzy uwierzyli, że jest to możliwe doszło do pierwszego wyjazdu w 2018 roku – wspomina prezes.
Ekipa polskich wolontariuszy leczyła już pacjentów w Kamerunie, Republice Środkowoafrykańskiej, Tanzanii i Angoli. W tym roku planowano wyjazd na Madagaskar ale z powodu trwających tam zamieszek trzeba było zmienić kierunek. – Jedziemy po raz kolejny do Republiki Środkowoafrykańskiej w składzie niezmienionym od ośmiu lat, z tymi samymi lekarzami – okulistami. Czyli Izabelą Rybakowską, Ryszardem Szymaniakiem i Maciejem Matuszyńskim – wymienia Justyna Janiec – Palczewska.
Co warte podkreślenia – wyprawy są finansowane w całości ze zbiórek prowadzonych przez Fundację Redemptoris Missio na terenie Poznania oraz Diecezji Kaliskiej. Ostatnia zbiórka, zakończona kilka dni temu, była rekordowa. Zebrano ponad 260 tysięcy złotych!
Całość sprzętu i wszystkie potrzebne do operacji leki, są transportowane z Polski, tym razem będzie to 17 skrzyń.
– Niewygody podróży, upał, natrętne tropikalne owady – to wszystko rekompensują nam potem uśmiechy i podziękowania pacjentów. Świadomość, że dzięki temu, co robimy, ktoś odzyska wzrok, jest nieporównywalna z niczym innym – przyznaje pani prezes. (pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.