Reklama

Restauracja ze strzelnicą

09/03/2012 09:40

Chyba już bardzo mocno tęsknimy za ciepłem i wiosennymi przyjemnościami, bo w życzeniach od Państwa ten temat wraca bezustannie. Restauracja w Domu Kowalskiego nad rzeką wraz ze strzelnicą i pobliską plażą w okresie międzywojennym należały do ulubionych rozrywek kaliszan

Piętrowy dom z kolumnowym portykiem (werandą), stojący nad samym brzegiem rzeki, wzbudza zainteresowanie także wśród ludzi, którzy nie znają historii tego miejsca. Nasze ulubione słowo „piękny” dzisiaj do niego nie pasuje. Ściany są zbyt obdrapane, kolumny z balkonem sfatygowane, podwórko, no cóż... Niewątpliwie jednak fasada, inspirowana pałacowymi rozwiązaniami, otwierająca się szerokim balkonem na uroki okolicy świadczy o jakimś rozmachu i ambicjach fundatorów. Potrzebne było także wiele samozaparcia, skoro zdecydowano się stawiać dom blisko wody, na terenie niebezpiecznym, bo grożącym zalaniem. Z tych samych przyczyn restauracja Marii i Stanisława Kowalskich, która zaczęła tutaj działać w czerwcu 1933 r., okazała się miejscem niezwykle atrakcyjnym.

Najpierw była strzelnica
Jak to ze strzelnicą było, sami się zastanawiamy. Niezastąpiony w takich sytuacjach Adam Chodyński pisze, że była to „miejscowość [miejsce], w której dawne bractwo strzeleckie (trafarowie) odbywało swe ćwiczenia” (Kieszonkowa Kroniczka Historyczna Miasta Kalisza, Kalisz 1885). Ten sam autor podaje, że bractwo upadło i rozwiązało się w 1775 r., ale tradycja miała przetrwać „w czasach późniejszych przez długie lata”. Z całą pewnością historia mocno osadziła się w języku. Jedna z 22 fotografii ze słynnego albumu Jana Wilhelma Diehla z najstarszymi fotografiami zabytków i widoków Kalisz (lata 60. XIX w.) przedstawia jednokondygnacyjny dom o naczółkowym dachu z lukarnami w połaciach i pobielonych ścianach. Jego front zwrócony jest ku wodzie. Drzewa przesłaniają pełny obraz, ale prawdopodobnie  z tej strony mieścił się ganek. Obok stoi mniejszy schludny budynek, od którego na planie dalszym odchodzi jakby biała ściana. Zdjęcie jest podpisane „Strzelnica”, choć jego podstawowym tematem wydaje się rzeka rozlana szeroką, spokojną wstęgą tuż przed oczami widza. Przy brzegu – nawet jeśli dzisiaj trudno zobaczyć ten ruch – kołysze się łódka. Na wysokim drewnianym balkonie ktoś stoi albo jest jedynie złudzeniem – tym, co chcielibyśmy zobaczyć. Diehl, znając swój fach, na „ściąganie” obrazów z natury wybrał dzień ciepły, łagodny, bezwietrzny. Może to wiosna, może już lato. 
Dalsza przeprawa wiedzie na stronice starych pism. „(…) Za czasów naszej młodości, pół wieku temu, choć Kalisz był miastem powiatowym i o połowę mniej niż dziś ludnem, mieszkańcom jego nie zbywało na miejscach miłych wycieczek i przyzwoitej zabawy. Istniało też w bliższej i dalszej okolicy mnóstwo w tym celu utrzymanych zakładów. Miały je: Winiary, Nosków, Szczypiorno, Sulisławice, Korczak, Majków, Ogrody, Rypinek, Stare Miasto, Zawodzie, Strzelnica i obie szosy. W święta i w pięknych porach nie zbywało tym zakładom na gościach jezdnym, i pieszych; bawiono się jeszcze naówczas w ślicznym parku opatowskiego pałacu (…)” – pisała „Gazeta Kaliska” w 1899 r. Strzelnica jest zatem wymieniana wśród wielu innych, znanych kaliszanom miejsc odpoczynku. Czy chodzi o te same zabudowania, które pokazuje zdjęcie Diehla i czy w przyszłości to tutaj powstanie dom restauracyjny małżeństwa Marii i Stanisława Kowalskich?

Dom z widokiem
Małżeństwo, przystępując do budowy nad rzeką, pierwsze kroki w biznesie miało już za sobą. Kaliski informator z 1925 r. podaje, że Maria Kowalska prowadził przy ul. Staszica piwiarnię, a jej mąż nieco później występuje w dokumentach jako dzierżawca pomieszczenia restauracyjnego w kamienicy przy ul. Marszałka Piłsudskiego 6 (Śródmiejska). Znamy też zabawny opis szyldu tego lokalu, ale o tym opowiemy kiedy indziej.   
Teczka budynku przy Wale Piastowskim 25, zachowana w Archiwum Państwowym w Kaliszu, nie jest bogata. Zawiera jednak najważniejsze – plany. O ile dobrze odczytaliśmy, nazwisko projektanta brzmiało: „Z. Spychalski” (rodzina ze Starego Miasta). Dom w projekcie był nieco bogatszy, z większą ilością architektonicznych ozdobników (wazy). Maria Kowalska wystąpiła o pozwolenie na jego postawienie w marcu 1930 r. Właścicielka dokładnie wskazała usytuowanie: „w ogrodzie letnim na nieruchomości mojej, położonej na gruntach wsi Zawodzie”. Przy czym tekst podstawowy „wystukano” na maszynie, ale ponad linijkami pojawia się odręczny dopisek – „strzelnica”. Tradycyjne miejsce wystrzałowych zabaw nad piaszczystym brzegiem Prosny musiało się osadzić w świadomości zbiorowej. Kazimierz, ojciec pana Władysława Machowicza, znakomitego rymarza z Zawodzia, chadzał „na strzelnicę” także dekadę wcześniej, w latach 20.
Nowo postawiony dom będzie zwrócony bokiem do nurtu Prosny, otwierając się na dziedziniec i pobliską piaszczystą plażę. Tak będzie wygodniej dla klientów, którzy goszcząc w restauracji, jednocześnie korzystali z przyjemności siedzenia przy stolikach w ogrodzie nad rzeką. Najbogatsze towarzystwo bawiło się na piętrze, gdzie zakąski i alkohole podawali kelnerzy. Centralne miejsce zajmowała estrada. Najpopularniejszymi artystami na tej scenie byli Czesi. Tadeusz Pniewski opisuje trzyosobowy zespół, ale wiąże go z innym nadrzecznym lokalem: „Na skrzypcach grała kobieta, przypominająca żywcem przeniesioną z Paryża midinetkę. Na harmonii i flecie dwóch panów ze śmiesznymi wywoskowanymi wąsami a’la Salvadore Dali”.  We wspomnieniach pana Machowicza grupa liczyła więcej członków. Może zespół w poszerzonym składzie występował tylko na popularnej estradzie lokalu Kowalskich? Kolejną atrakcją była oczywiście sportowa strzelnica, „gdzie z wiatrówki można było celować do jelenia na rykowisku, dzika lub zająca z blachy” (Pniewski). 
Dom Kowalskiego szczególnie upodobali sobie rzemieślnicy, którzy gościli się nad rzeką przy każdej nadarzającej się okazji. Fantazja podpowiadała, aby jadąc na Zawodzie do restauracji, zamówić kilka dorożek – oddzielną dla ludzi, kolejną dla wierzchnich ubrań i następną dla… kapeluszy.  
Miejsce upatrzyli sobie nie tylko dorośli. Pan Zdzisław Samulak, sercem nadal kaliszanin, choć od lat niemieszkający w kraju, wspomina zza oceanu: – Dom Kowalskiego nie był nam dobrze znany w tym czasie [lata 30.], bo to była raczej restauracja dla dorosłych, a nie dla biednych gimnazjalistów. Kupno lemoniady i lodów było jedynym powodem naszych krótkich wizyt w tym miejscu. Budynek prezentował się doskonale, a czyste i kolorowe tynki zachęcały do odwiedzin. Położenie domu nad rzeką nie miało sobie równych, a widok na Prosnę był chyba najlepszym miejscem wokół Kalisza na budowę restauracji i domu. W okresie przerwy wakacyjnej na studiach, kiedy wydawało nam się, że jesteśmy prawie dorośli, restauracja była miejscem spotkań kolegów, gdzie kilkuosobowa składka pozwalała na kupno jednej lub dwóch butelek wina. Siedzieliśmy wówczas przy stolikach wewnątrz lub na zewnątrz, przyglądając się tańczącym i spędzając mile czas. We wspomnieniach pana Samulaka zachował się także jedyny znany nam dawny opis tego miejsca w zimowej aurze:  – Do dzisiaj pamiętam widok domu Kowalskiego w czasie zimy, kiedy jeżdżąc na łyżwach od teatru do mostu kolejowego, w świetle księżyca dom wyglądał jak z bajki, a jego okna jarzyły się przyjaznym światłem i ciepłem.

Strzelnica z dancingiem
Ciekawe, że kaliskie przewodniki doby międzywojennej o restauracji Dom Kowalskiego milczą, ale strzelnica jest za to zawsze wymieniana. Maryla Szachówna w 1927 r. zapisze w części informacyjnej: „Plaża i kąpiele rzeczne za Strzelnicą (30 minut drogi)”;  Władysław Kwiatkowski: „Kąpać się można w łazienkach miejskich nad Prosną za parkiem, przejście przez most wprost domku szwajcarskiego, lub na plaży za Strzelnicą i w Piwonicach, dokąd w niedziele i święta odbywają się gremjalne [!] wycieczki kaliszan” (1932); Jan Kilarski wśród miejsc wycieczkowych umieszcza: „Strzelnica – restauracja letnia, dancing” (1936). Pod taką też nazwą lokal się reklamował, domem Kowalskiego pozostając w powszechnej świadomości kaliszan. Pamięć trwa.

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do