
Przy Śródmiejskiej 6 znajdziemy dziś jedynie popularną, sieciową drogerię.Szczecińscy, przedwojenni właściciele kamienicy, stracili swoje mienie nakazem władz hitlerowskich. O mieszczącej się tutaj fabryce, pierwszym nad Prosną biurze turystycznym i sklepie z materiałami biurowymi opowiada Józef Szczeciński, jeden z ostatnich żyjących przedstawicieli klanu. Historia jakich wiele – przedwojenna prosperity, następnie terror, wykluczenie społeczne i przymusowa emigracja za chlebem. Niestety, typowy scenariusz dziejów rodzin żydowskich. A obsadką zaprojektowaną przez Jakuba Szczecińskiego posługiwali się nasi ojcowie i dziadkowie
Amerykański sen Szczecińscy to kaliscy drukarze. Z tą gałęzią przemysłu najpowszechniej kojarzy się rodzinę Jakuba, syna Abrama i Róży z domu Fux. Założyciel kaliskiej linii Szczecińskich przyszedł na świat w Łodzi w roku 1880. Ponieważ już wówczas Szczecińscy zajmowali się drukarstwem, fakt ten przesądził o przyszłym fachu najmłodszego syna z ośmiorga potomstwa Abrama i Róży. Nastoletniego Jakuba postanowiono wyprawić za ocean. Swoją praktykę zawodową odbył w ogarniętym przemysłowym rozwojem Denver w stanie Colorado. Po czterech latach zaprawy w nauce drukarstwa Jakub powrócił do Polski i w niedługim czasie poślubił Helenę Grün, córkę klanu kaliskich przemysłowców. Z Kaliszem Szczecińscy łączyli swój los aż do wybuchu II wojny światowej. Jakub i Helena doczekali się trojga dzieci: Abrama (ur. w 1914), Józefa (ur. w 1918) oraz Lilkę (ur. w 1922). Pierwsza drukarnia założona przez Jakuba Szczecińskiego funkcjonowała od 1912 do 1914 roku, kiedy to wraz z większą częścią śródmieścia legła w gruzach. Józef Szczeciński, syn Jakuba, wspomina, iż z sierpniowej pożogi z 1914 r. rodzinie udało się uratować tylko jedną maszynę drukarską. Na zgliszczach miasta, jak również własnego majątku Szczecińscy szybko podnieśli się i ponownie założyli drukarnię, przy Kanonickiej 7 (budynek sąsiadujący z plebanią kościoła św. Mikołaja). Biznes kwitł, a w jego następstwie klan drukarzy przeniósł się do większych pomieszczeń – zakupił nieruchomość przy Śródmiejskiej 6 (wówczas noszącej imię Józefa Piłsudskiego). Tym adresem Szczecińscy sygnowali swoje wyroby aż do roku 1939. A warto nadmienić, że w przededniu wybuchu drugiego konfliktu światowego rodzina trudniła się wieloma zawodami. Założono wówczas pierwsze w Kaliszu biuro turystyczne pod nazwą Orbis, gdzie sprzedawano m.in. bilety kolejowe. Szczecińscy otworzyli w swojej kamienicy także sklep z materiałami biurowymi. Zapewne był on dość popularny wśród ówczesnych przedstawicieli zawodów piśmienniczych i uczniów. A jeżeli już mowa o przedwojennym szkolnictwie, to nie może zabraknąć wzmianki na temat pisma kaligraficznego. Tym bardziej że Szczecińscy opatentowali projekt nowoczesnej obsadki do stalówek, której produkcją przy dawnej Piłsudskiego 6 kierował Jakub Szczeciński. Obsadka „Start” jako produkt krajowy, dzięki solidnym kontaktom rodziny z odbiorcami tego typu produktów, trafiała do wielu miast przedwojennej Polski. Z pewnością wielu naszych przodków uczyło się z jej pomocą ładnie pisać. Kolejka do życia W książce „Good morning”, będącej autobiografią Józefa Szczecińskiego, autor z największą uwagą opisuje dzieje swojej rodziny po wybuchu drugiej wojny światowej. Ze stolicy Austrii, gdzie Józef studiował, wskutek ogólnokrajowej mobilizacji trafił on do polskiej armii. Pod biało-czerwoną flagą walczył w kampanii wrześniowej. Jako aktywny żołnierz AK przetrwał wojnę w jednej z podwileńskich wsi i – jak wspomina – nigdy nie założył opaski z gwiazdą Dawida. We wspomnieniach Szczecińskiego czytamy również o ucieczce z Polski – po odkryciu jego pochodzenia notorycznie go prześladowano: „Doradzono mi, że najlepiej uciec przez radziecką granicę o północy 31 grudnia. Wtedy radzieccy żołnierze świętują Nowy Rok, piją dużo wódki, głośno śpiewają […]”. Józef przeżył jako jedyny ze swojego pokolenia w rodzinie, zginęli także jego rodzice. Szczecińskich pozostałych w Kaliszu wpierw zamknięto w getcie, a następnie zamordowano. Po wojnie władze polskie znacjonalizowały własność rodziny kaliskich drukarzy. Aparat władzy komunistycznej odmówił Józefowi Szczecińskiemu administrowania jego majątkiem. Przedwojennego mienia rodzinie nie zwrócono, a Józefowi zakazano pracy w zakładach jego nieżyjącego ojca. Poszukiwania pracy zaprowadziły go do Wrocławia, gdzie otrzymał stanowisko dyrektora Państwowych Zakładów Graficznych. Po tym znaczącym zawodowym epizodzie postanowił wyjechać z Polski, widział swoją przyszłość po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Kraj swoich przodków opuścił nielegalnie, przez Czechosłowację i Austrię. Dotarł do Niemiec Zachodnich. Tam poznał Marię Fusch, z którą związał się i następnie wyemigrował za Atlantyk. Trzeciego dnia po docelowym przybyciu do Detroit Józef otrzymał posadę w państwowych zakładach drukarskich, gdzie pracował aż do otwarcia własnego zakładu drukarskiego. W Stanach Zjednoczonych wraz z żoną zmienili nazwisko na Stevens. Przyczyna był prosta – problem z wymową jego prawdziwego nazwiska przez nowych znajomych i współpracowników. Po śmierci żony Józef wyjechał do Izraela, gdzie odnalazł młodzieńczą miłość z Kalisza. Oboje byli owdowiali i ostatnie lata życia postanowili spędzić razem. Bohater tej historii podróżował wtedy między dwoma kontynentami, bowiem w USA byli synowie i wnuki, a w Izraelu miłość. „Nie sądziłem, że przeżyje tę straszną wojnę. Każdy nowy dzień był dla mnie prezentem” – to bardzo osobiste tłumaczenie tytułu książki Józefa Szczecińskiego. Bohater tej historii gościł jeszcze później w Kaliszu – już w wolnej Polsce. Podczas remontu piwnic kamienicy będącej przed II wojną światową własnością rodziców Józefa Szczecińskiego robotnicy natrafili na zamurowaną w ścianie skrzynię. Były tam ukryte rodzinne srebra. Wolą ich prawowitego spadkobiercy przekazano je do Domu Pamięci i Przyjaźni na Nowym Cmentarzu Żydowskim w Kaliszu, tak by pamięć o klanie kaliskich drukarzy przekazywana była następnym pokoleniom. Na podstawie wspomnień rodziny Szczecińskich spisanych przez Dorotę Raniszewską i Halinę Marcinkowską. Mateusz HalakTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie