Reklama

Rodzina Szczecińskich Pierwsze kaliskie biuro podróży oraz patent na obsadkę „Start”

09/03/2015 08:50

Przy Śródmiejskiej 6 znajdziemy dziś jedynie popularną, sieciową drogerię.Szczecińscy, przedwojenni właściciele kamienicy, stracili swoje mienie nakazem władz hitlerowskich. O mieszczącej się tutaj fabryce, pierwszym nad Prosną biurze turystycznym i sklepie z materiałami biurowymi opowiada Józef Szczeciński, jeden z ostatnich żyjących przedstawicieli klanu. Historia jakich wiele – przedwojenna prosperity, następnie terror, wykluczenie społeczne i przymusowa emigracja za chlebem. Niestety, typowy scenariusz dziejów rodzin żydowskich. A obsadką zaprojektowaną przez Jakuba Szczecińskiego posługiwali się nasi ojcowie i dziadkowie 

   Amerykański sen  Szczecińscy to kaliscy drukarze. Z tą gałęzią przemysłu najpowszechniej kojarzy się rodzinę Jakuba, syna Abrama i Róży z domu Fux. Założyciel kaliskiej linii Szczecińskich przyszedł na świat w Łodzi w roku 1880. Ponieważ już wówczas Szczecińscy zajmowali się drukarstwem, fakt ten przesądził o przyszłym fachu najmłodszego syna z ośmiorga potomstwa Abrama i Róży. Nastoletniego Jakuba postanowiono wyprawić za ocean. Swoją praktykę zawodową odbył w ogarniętym przemysłowym rozwojem Denver w stanie Colorado. Po czterech latach zaprawy w nauce drukarstwa Jakub powrócił do Polski i w niedługim czasie  poślubił Helenę Grün, córkę klanu kaliskich przemysłowców. Z Kaliszem Szczecińscy łączyli swój los aż do wybuchu II wojny światowej. Jakub i Helena doczekali się trojga dzieci: Abrama (ur. w 1914),  Józefa (ur. w 1918) oraz Lilkę (ur. w 1922).  Pierwsza drukarnia założona przez Jakuba Szczecińskiego funkcjonowała od 1912 do 1914 roku, kiedy to wraz z większą częścią śródmieścia legła w gruzach. Józef Szczeciński, syn Jakuba, wspomina, iż z sierpniowej pożogi z 1914 r. rodzinie udało się uratować tylko jedną maszynę drukarską. Na zgliszczach miasta, jak również własnego majątku Szczecińscy szybko podnieśli się i ponownie założyli drukarnię, przy Kanonickiej 7 (budynek sąsiadujący z plebanią kościoła św. Mikołaja). Biznes kwitł, a w jego następstwie klan drukarzy przeniósł się do większych pomieszczeń – zakupił nieruchomość przy Śródmiejskiej 6 (wówczas noszącej imię Józefa Piłsudskiego). Tym adresem Szczecińscy sygnowali swoje wyroby aż do roku 1939. A warto nadmienić, że w przededniu wybuchu drugiego konfliktu światowego rodzina trudniła się wieloma zawodami. Założono wówczas pierwsze w Kaliszu biuro turystyczne pod nazwą Orbis, gdzie sprzedawano m.in. bilety kolejowe. Szczecińscy otworzyli w swojej kamienicy także sklep z materiałami biurowymi. Zapewne był on dość popularny wśród ówczesnych przedstawicieli zawodów piśmienniczych i uczniów. A jeżeli już mowa o przedwojennym szkolnictwie, to nie może zabraknąć wzmianki na temat pisma kaligraficznego. Tym bardziej że Szczecińscy opatentowali projekt nowoczesnej obsadki do stalówek, której produkcją przy dawnej Piłsudskiego 6 kierował Jakub Szczeciński. Obsadka „Start” jako produkt krajowy, dzięki solidnym kontaktom rodziny z odbiorcami tego typu produktów, trafiała do wielu miast przedwojennej Polski. Z pewnością wielu  naszych przodków uczyło się z jej pomocą ładnie pisać.   Kolejka do życia W książce „Good morning”, będącej autobiografią Józefa Szczecińskiego, autor z największą uwagą opisuje dzieje swojej rodziny po wybuchu drugiej wojny światowej. Ze stolicy Austrii, gdzie Józef studiował, wskutek ogólnokrajowej mobilizacji trafił on do polskiej armii. Pod biało-czerwoną flagą walczył w kampanii wrześniowej. Jako aktywny żołnierz AK przetrwał wojnę w jednej z podwileńskich wsi i – jak wspomina – nigdy nie założył opaski z gwiazdą Dawida.  We wspomnieniach Szczecińskiego czytamy również o ucieczce z Polski – po odkryciu jego pochodzenia notorycznie go prześladowano: „Doradzono mi, że najlepiej uciec przez radziecką granicę o północy 31 grudnia. Wtedy radzieccy żołnierze świętują Nowy Rok, piją dużo wódki, głośno śpiewają […]”. Józef przeżył jako jedyny ze swojego pokolenia w rodzinie, zginęli także jego rodzice. Szczecińskich pozostałych w Kaliszu wpierw zamknięto w getcie, a następnie zamordowano.  Po wojnie władze polskie znacjonalizowały własność rodziny kaliskich drukarzy. Aparat władzy komunistycznej odmówił Józefowi Szczecińskiemu administrowania jego majątkiem. Przedwojennego mienia rodzinie nie zwrócono, a Józefowi zakazano pracy w zakładach jego nieżyjącego ojca. Poszukiwania pracy zaprowadziły go do Wrocławia, gdzie otrzymał stanowisko dyrektora Państwowych Zakładów Graficznych. Po tym znaczącym zawodowym epizodzie postanowił wyjechać z Polski, widział swoją przyszłość po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Kraj swoich przodków opuścił nielegalnie, przez Czechosłowację i Austrię. Dotarł do Niemiec Zachodnich. Tam poznał Marię Fusch, z którą związał się i następnie wyemigrował za Atlantyk.  Trzeciego dnia po docelowym przybyciu do Detroit Józef otrzymał posadę w państwowych zakładach drukarskich, gdzie pracował aż do otwarcia własnego zakładu drukarskiego. W Stanach Zjednoczonych wraz z żoną zmienili nazwisko na Stevens. Przyczyna był prosta – problem z wymową jego prawdziwego nazwiska przez nowych znajomych i współpracowników. Po śmierci żony Józef wyjechał do Izraela, gdzie odnalazł młodzieńczą miłość z Kalisza. Oboje byli owdowiali i ostatnie lata życia postanowili spędzić razem. Bohater tej historii podróżował wtedy między dwoma kontynentami, bowiem w USA byli synowie i wnuki, a w Izraelu miłość. „Nie sądziłem, że przeżyje tę straszną wojnę. Każdy nowy dzień był dla mnie prezentem” – to bardzo osobiste tłumaczenie tytułu książki Józefa Szczecińskiego.  Bohater tej historii gościł jeszcze później w Kaliszu – już w wolnej Polsce. Podczas remontu piwnic kamienicy będącej przed II wojną światową własnością rodziców Józefa Szczecińskiego robotnicy natrafili na zamurowaną w ścianie skrzynię. Były tam ukryte rodzinne srebra. Wolą ich prawowitego spadkobiercy przekazano je do Domu Pamięci i Przyjaźni na Nowym Cmentarzu Żydowskim w Kaliszu, tak by pamięć o klanie kaliskich drukarzy przekazywana była następnym pokoleniom. Na podstawie wspomnień rodziny Szczecińskich spisanych przez Dorotę Raniszewską i Halinę Marcinkowską.   Mateusz Halak  
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do