
Nigdy nie dowiemy się, ilu agentów SB zwerbowała w dawnym woj. kaliskim...
Ponad 15 tys. informatorów zarejestrowała Służba Bezpieczeństwa w dawnym województwie kaliskim w latach 1975-1989. Na pewno nie wszyscy z tej grupy donosili – część została zarejestrowana ,,na sztukę’’, ale byli funkcjonariusze SB przyznają, że donosicieli nigdy w Kaliszu nie brakowało
Ostatnim rejestrowanym kandydatom na tajnych współpracowników SB przydzielano numery powyżej 15 tys. Janusz Pęcherz, obecny prezydent Kalisza, został zarejestrowany pod numerem 15.447, jako kandydat na tajnego współpracownika. Badacze archiwów zwracają uwagę, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Dlatego ,,Życie Kalisza’’ wystąpiło do łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej z prośbą o wgląd do teczki prezydenta. Zgromadzone akta są bardzo skąpe: dwa wnioski paszportowe, dane o osobie z komputerowego zbioru danych byłej SB, tzw. dziennik rejestracyjnej sieci agenturalnej i wreszcie standardowy formularz, wypełniony przez funkcjonariusza SB. Nic więcej. Z ostatniego dokumentu wynika, że Janusza Pęcherza zarejestrował starszy inspektor Józef Bąk, a wstępną rejestrację przyjął podpułkownik Wojciech Kałużny. Dokument, któremu wtedy nadano klauzulę tajności specjalnego znaczenia, zawiera jedynie dane osobowe (nazwisko, imię, imię ojca, imię i nazwisko panieńskie matki, datę i miejsce urodzenia, adres zamieszkania oraz nazwę jednostki operacyjnej – w tym przypadku Wydział III MSW w Kaliszu).
Zarejestrowany dla statystyk
– Jeżeli tak wyglądają dokumenty, to można być pewnym, że Janusz Pęcherz nie współpracował z SB, a został jedynie zarejestrowany. Prawdopodobnie chodziło tylko o poprawienie sobie statystyk – komentuje jeden z byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. – Generalnie SB dzieliła się na trzy kasty – pierwsza to elita, do której należeli dobrze wykształceni funkcjonariusze, którzy studia kończyli na cywilnych uczelniach, a później otrzymali propozycję dobrze płatnej pracy w resorcie. Oni byli najlepsi. W drugiej grupie znajdowali się funkcjonariusze wykształceni przez uczelnie resortowe – owszem, mieli sukcesy, ale w ich pracy brakowało tego błysku, z którego znani byli pierwsi. No i trzecia grupa – ideowcy, często jedynie po maturze, którzy nie mogli poszczycić się wyjątkowymi sukcesami w pracy. I zdarzało się, że właśnie ci rejestrowali zupełnie przypadkowe osoby, by poprawić sobie statystyki, by otrzymać premię, a nie jedynie gołą pensję. (q)
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A może "Życie Kalisza" postarało się wydrukować pełną listę tajnych współpracowników byłego województwa kaliskiego. Przypuszczam, że byłaby to ciekawa lektura!