
Taneczny show, happening, spektakl sztucznych ogni i siedem przedstawień obejrzeliśmy podczas tegorocznej La Strady. Wypełniła ona trzy kolejne wieczory, 12, 13 i 14 czerwca
Czym różnił się 16. Międzynarodowy Festiwal Artystycznych Działań Ulicznych La Strada od piętnastu poprzednich? Może tym, że wszyscy spodziewali się go o tydzień wcześniej, podczas głównej części obchodów Święta Miasta? Nie bądźmy jednak małostkowi i nie czepiajmy się drobiazgów. Dostaliśmy to, co zawsze i jak zawsze – niewiele było widać. To, co zasłoniły nam plecy i głowy tych, którzy ustawili się przed nami, można było sobie dopowiedzieć we własnej wyobraźni. W piątkowy wieczór festiwal otworzył występ słuchaczy Państwowego Pomaturalnego Studium Kształcenia Animatorów Kultury. Ich happening – dostatecznie widowiskowy, momentami nawet intrygujący – stanowił udane wprowadzenie do tego, co miało nastąpić wkrótce. Przez trzy wieczory oglądaliśmy artystów z Francji, Czech, Włoch, Rosji, Ukrainy i oczywiście z Polski. Jak starych znajomych przyjęto ukraiński Teatr Woskresinnia, częstych gości La Strady, a do tego zespół już utytułowany i sięgający wysoko, choćby do Szekspira. Ciekawą próbę podjął Teatr A z Gliwic, opowiadając językiem teatru ulicznego dzieje żywota św. Franciszka z Asyżu, spośród wszystkich świętych najbardziej chyba pasującego do tego rodzaju medium. Teatr Contiere Ikrea z Włoch pokazał to wszystko, co miłośnicy teatrów ulicznych lubią najbardziej i co sprawdza się chyba za każdym razem: sztuczne ognie, szczudlarzy, akrobatów, skrzydła, dymy i postaci rodem z commedia dell’arte. Ale najbardziej podobali się ciemnoskórzy tancerze i instrumentaliści z zespołu Motema Africa. Wprawdzie ich występ niewiele miał wspólnego ze sztuką teatralną, ale też nie było takiego założenia: przybysze z Czarnego Lądu mieli rozgrzać publiczność, nastroić ją pozytywnie i zachęcić do udziału w dalszej części widowiska, a to im się udało. Akcentem kończącym La Stradę na kortach Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu był pokaz sztucznych ogni. Też nic nowego, a nawet jakby skromniej niż kiedyś bywało, ale przecież czulibyśmy się zawiedzeni, gdyby go zabrakło. A jeszcze mocniej czulibyśmy się zawiedzeni, gdyby zabrakło La Strady.
(kord)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie