Reklama

Unijne krętactwa

31/01/2019 00:00

O sytuacji w Europie, roli Francji i Niemiec w UE oraz próbach pokątnego ratyfikowania odrzuconego Traktatu Lizbońskiego mówili podczas spotkania patriotycznego w Kaliszu europosłowie Urszula Krupa i Witold Tomczak. Oto zapis ich wystąpień

 

Dr Urszula Krupa
Zdecydowana większość przywódców, członków Parlamentu, podobnie jak Komisji ds. Konstytucyjnych PE, nie pogodziła się z głosem Irlandczyków, którzy w czerwcowym referendum odrzucili Traktat Lizboński. Według zapisów dotychczasowych traktatów wraz z irlandzkim „nie” traktat upadł i nie powinien stanowić problemu, gdyby przywódcy realizowali zawarte tam zobowiązania. Jednak przewodniczący komisji AFCO, socjalista z Niemiec Jo Leinen wielokrotnie powtarzał już po referendum irlandzkim: „Potrzebujemy Traktatu z Lizbony jak najszybciej. Nie kiedyś w przyszłości, ale przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2009 roku”. Podobne zdania i opinie, jak mantrę, powtarzają inne osobistości, nieprzyjmujące do wiadomości odrzucenia traktatu przez Irlandię. Próbuje się wmawiać Irlandczykom, że byli niedoinformowani. Od czasu do czasu na Komisji Konstytucyjnej niektórzy tracą pewność siebie i czasem dochodzi do powątpiewania w możliwość ratyfikacji przed wyborami w czerwcu 2009 r. Podawany jest oczywiście powód obecnie niskich notowań irlandzkiego rządu, gdyż tylko duże poparcie ma być koniecznym warunkiem do przeprowadzenia kolejnego referendum, w którym Irlandczycy mają opowiedzieć się za traktatem, co jest przewidziane na październik 2009 r. Dlatego w Parlamencie Europejskim uznano konieczność uchwalenia rezolucji, która przed grudniowym szczytem Rady miałaby zmobilizować jej uczestników, prezydencję francuską i rząd Irlandii do podjęcia działań zmierzających do ratyfikacji Traktatu, w której ponawia i potwierdza poparcie dla Traktatu z Lizbony oraz konieczność jego ratyfikacji w państwach członkowskich Unii Europejskiej w odpowiednim terminie; ponadto nalega, aby uczynione zostały wszelkie możliwe wysiłki gwarantujące, że Traktat z Lizbony będzie mógł wejść w życie przed wyborami europejskimi w roku 2009; wzywa właściwe władze Szwecji i Republiki Czeskiej do zakończenia odpowiednich procedur do końca bieżącego roku, a także docenia przeprowadzoną przez rząd Irlandii szczegółową analizę przyczyn negatywnego wyniku referendum i zachęca go do przedstawienia w najbliższej przyszłości konkretnych propozycji określających warunki dla wznowienia procedury. Autorzy, świadomi obaw wyrażonych przez obywateli Irlandii w kontekście referendum, są przekonani, że można je rozproszyć bez zmieniania traktatu.
Irlandczycy jako jedyni mieli możliwość zagłosowania w ogólnonarodowym referendum, jednak ratyfikacji nie ma także w Czechach i Szwecji, ale też w Niemczech i Polsce, gdyż prezydenci wciąż nie podpisali tego dokumentu. Dlatego apelujemy do prezydenta RP o nieratyfikowanie traktatu, który nie istnieje prawnie, mimo że jesteśmy świadkami bezustannych nacisków, a nawet swoistej przemocy słownej, wywieranej przez różne osobistości, jak przewodniczący PE, przewodniczący Komisji Europejskiej czy prezydent Sarkozy, który dwukrotnie przemawiając w Strasburgu, upominał prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, aby dotrzymywał umowy i podpisał traktat. Jednak Nikolas Sarkozy, prezydent Republiki Francuskiej umów niestety sam nie przestrzega, mimo że odwołuje się do wiarygodności męża stanu i polityka, apelując do prezydenta Polski. Zacytuję tutaj jego słowa: „Jak powiedziałem prezydentowi Polski, prezydent sam negocjował Traktat Lizboński, dał słowo, a słowo takie trzeba szanować”. Nie jest to kwestia polityki, ale moralności. Koniec cytatu. Jednak sam Nikolas Sarkozy nie tylko wbrew zapisom nie chce uznać odrzucenia traktatu, ale nie zamierza nawet rezygnować z przewodniczenia UE, chociaż francuska prezydencja kończy się 31 grudnia. Według unijnej prasy prezydent Francji zamierza wpływać na losy Unii poprzez grupę krajów należących do strefy euro, do której dołączona ma być Wielka Brytania, która waluty euro oczywiście nie przyjęła. Według prezydenta Sarkozy`ego, Unią nie mogą kierować „przypadkowe półroczne prezydencje”. Tak wyraża się aktualny przewodniczący UE o przewodnictwie prezydenta Czech, Vaclavie Klausie, który obejmuje przewodnictwo Unii Europejskiej od 1 stycznia 2009 r.
W PE próbuje się przeprowadzić wszystkie ważniejsze dokumenty w bieżącym roku, nie pozostawiając nic decydującego dla prezydencji czeskiej. Chociaż Sarkozy nie jest w stanie zmienić na razie reguł, według których działa UE, ma zamiar manipulacyjnie je obejść, przewodnicząc na szczeblu przywódców 16 krajów strefy euro. Czyli mamy 16 państw decydujących zamiast 27. Widzimy, dlaczego nie zapisano korzeni chrześcijańskich w preambule Konstytucji i traktatu. Gdy nie ma prawdy, wszystko jest względne i widzimy to na co dzień w PE, gdzie przeróżnym manipulacjom w trakcie pracy nie ma końca, począwszy od ostatniego dokumentu Andrew Duffa aż po zmiany regulaminu PE. Dokument Andrew Duffa chce ujednolicenia procedury wyborczej, jaka miałaby obowiązywać w wyborach do Parlamentu Europejskiego od 2014. Takiej jednolitej procedury wyborczej chcą zwolennicy superpaństwa, w którym całe terytorium UE ma być jednym okręgiem wyborczym. Ponadto powtarzają się propozycje obniżenia wieku, w którym można byłoby głosować nawet od 14 lat. Młodzi ludzie 14-letni, a nawet 16- i 18-letni są przecież odpowiednio indoktrynowani od przedszkoli na temat dobrodziejstwa Unii Europejskiej i bardzo łatwowierni. Są opinie, że nawet gdy Traktat Lizboński upadnie, elity europejskie wprowadzą zmiany zawarte w traktacie poza prawem albo kuchennymi drzwiami. Mogliśmy się przekonać o wiarygodności tej tezy podczas sesji plenarnej PE 9 października, kiedy przyjęto decyzję Parlamentu Europejskiego w sprawie dodania do Regulaminu nowego artykułu 202a, dotyczącego wykorzystania przez Parlament symboli Unii Europejskiej, które według zapisów w Traktacie Lizbońskim miały przecież nie obowiązywać, gdyż zbyt przypominały o supermocarstwie. Dlatego przewodniczący Komisji Jo Leinen powiedział, że symbole będą tym bardziej używane i konsekwentnie doprowadził do zmiany regulaminu, w którym Parlament uznaje i przyjmuje wszystkie symbole Unii: flagę, przedstawiającą krąg dwunastu złotych gwiazd na niebieskim tle; hymn, pochodzący z „Ody do radości” z IX Symfonii Ludwiga van Beethovena; dewizę brzmiącą: „Zjednoczona w różnorodności”.
Parlament obchodzi Dzień Europy 9 maja. Flaga podnoszona jest we wszystkich budynkach Parlamentu i z okazji oficjalnych wydarzeń. Prezydium ponadto rozważy dalsze przypadki używania symboli w Parlamencie.
Nie ma czasu opowiedzenia o innych planach, w których wielkie mocarstwa – Niemcy, Francja, W. Brytania i Włochy chcą utworzyć jedno supermocarstwo bezbożne i niemoralne, w którym reszta, zwłaszcza mniejszych i biedniejszych krajów, będzie podporządkowana i traktowana jak rynek zbytu. Na naszych oczach powstaje imperium, jak sam przewodniczący Komisji Europejskiej powiedział, „Imperium nieimperialne”, organizowane dużo bardziej inteligentnie niż Sowiet Union, co jednak staje się coraz bardziej niebezpieczne. Mamy w Unii Europejskiej wiele dyrektyw i rozporządzeń zawierających wspaniałe i wzniosłe hasła, jednak w założeniach większość tych dokumentów to regulacje pozbawiające nas wielu dóbr. Ostatnim z niezliczonych przykładów jest pakiet energetyczno-klimatyczny, którego deklarowanym celem ma być zwalczanie zmian klimatycznych. Jednak w praktyce jego wprowadzenie może oznaczać wielokrotną podwyżkę cen energii, upadek polskiego przemysłu oraz uniemożliwienie Polakom korzystania z naszych bogactw naturalnych, zwłaszcza węgla, a nawet geotermii na skutek wprowadzenia technologii geologicznego składowania CO2. Jesteśmy także świadkami dążeń zmniejszenia naszej liczebności do minimum, kiedyś określonego na 15 milionów poprzez, z jednej strony, zmuszanie do emigracji młodych w większości wykształconych Polaków, a z drugiej brak bezpieczeństwa zdrowotnego dla pozostałych, zwłaszcza starszych i chorych, co realizuje konsekwentnie Platforma Obywatelska. (...)
Ten eksperyment, realizowany z żelazną konsekwencją na starszych i chorych Polakach, ta manipulacyjnie zalegalizowana ekonomiczna eutanazja woła o Miłosierdzie Boże, zarówno dla ofiar, jak i – oględnie mówiąc – destruktorów pozbawionych już niestety jakichkolwiek zasad etycznych, uczuć wyższych i współczucia, które nowoczesna nauka zastępuje obecnie płytką, niewiele znaczącą empatią. To, co mówię, nie jest przejawem pesymizmu, ale realną rzeczywistością i ostrzeżeniem.
Czy taka ma być droga dla Polski?! Powtarzam porównanie: jednak 3,5-milionowa Irlandia, jak biblijny Dawid, potrafiła pokonać uzbrojonego po zęby Goliata. Irlandzkie ,,nie’’, wbrew opiniom, zburzyło dotychczasowy porządek, podobnie jak „nie” społeczeństwa francuskiego i holenderskiego, które za obecną ratyfikację otrzymały wiele uzgodnionych korzyści. Nawet gdyby doszło do ponownego referendum w Irlandii, otrzymają oni wszystkie wyłączenia, które uważane są za niekorzystne dla Irlandii. Natomiast Polakom trudno się zmobilizować do myślenia i działania. Inny, 5-milionowy naród duński, odrzucił w referendum euro, którego wprowadzanie jest nie tylko elementem utraty suwerenności, ale ekonomicznie jest szkodliwe dla wielu innych krajów i oczywiście dla Polski.
Jaka ma być Polska, ale także Europa, zależy od nas, naszej wiary i współpracy z Panem Bogiem.

Poseł Witold Tomczak
Zatroskani o przyszłość naszej Ojczyzny, stawiamy dziś pytanie: jaka droga dla Polski? Pytamy też: jaka droga dla Europy?
Wśród zgiełku politycznych waśni i tematów rangi drugo- i trzeciorzędnej trudno nam dostrzec rzeczową debatę i troskę o przyszłość naszej Ojczyzny. Czy żyjemy dziś w państwie niepodległym? Wolnym? Czy to jest Rzeczypospolita naszych marzeń? Marzeń tych, którzy za nią ginęli... Czy to jest Polska marzeń Jana Pawła II?
Wiele w tych dniach słyszymy o patriotyzmie. Przeróżni politycy składają kwiaty pod pomnikami naszych bohaterów. Wręczają odznaczenia, nominacje... Spotykają się na balach i galach... Widzimy polityków uczestniczących w nabożeństwach patriotycznych... To też jest potrzebne i chwalebne! Jednak wielu tym politykom jakoś dziwnie nie wierzymy... Bo ich czyny są inne... Jakby uśpieni zapomnieli, że dziś Polska wymaga szczególnej obrony. Zwróćcie Państwo uwagę, że ci nowocześni politycy nie wymieniają słowa ,,suwerenność’’ – suwerenność państwa polskiego. O niepodległości mówią raczej w kontekście historycznym. Oferują nam zaledwie tożsamość... Z tożsamością to my sobie poradzimy... bez polityków. My chcemy suwerenności! Chcemy Polski chrześcijańskiej i suwerennej, chcemy Europy Wolnych Narodów. Ale mówić dziś o suwerenności to nieeuropejskie, niepoprawne. Poprawny Europejczyk ma zapomnieć o swoim państwie, o swoich korzeniach, bo przecież staje się już obywatelem nowego superpaństwa, obywatelem Unii Europejskiej. I to jest nowa wartość europejska. Ale my jesteśmy przede wszystkim Polakami.
Dziś Polska potrzebuje polityków świętych, odważnych, wolnych! Nie partyjnych aparatczyków, niezdolnych do samodzielnego myślenia. Potrzeba nam takich polityków, którzy potrafią skupić wokół siebie i wspólnego dobra wielu współpracowników. Takich, dla których nie szyld partyjny jest najwyższą wartością. Polacy oczekują takich polityków, którzy realizować będą dobro narodu i państwa polskiego, a nie wymogi i ustalenia obcych ośrodków. Nie chcemy karierowiczów, kombinatorów i zdrajców! Polska nie jest na sprzedaż. Polska to nie łup do rozgrabienia! Polityka to nie zabawa i gra: kto komu bardziej przyłoży, kto korzystniej wypadnie w mediach. Polityka to służba swojemu narodowi, to troska o dobro wspólne, a więc o każdego Polaka i o każdą rodzinę. To troska o jej rozwój materialny, o bezpieczeństwo egzystencjalne, ale nade wszystko o godność i rozwój duchowy. Takiej odpowiedzialności za Ojczyznę i Naród oczekujemy dziś od ludzi władzy. Pan prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, że Polska nie będzie przeszkodą w ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Przeszkodą stał się już dzielny naród irlandzki, który powiedział temu traktatowi NIE.
Panie prezydencie! Proszę tylko zwrócić uwagę przywódcom unijnym, aby respektowali wcześniej ustalone reguły, które są zawarte w samym Traktacie w art. 357. Artykuł ten mówi, że Traktat wchodzi w życie pod warunkiem ratyfikacji we wszystkich państwach członkowskich. Jak wiemy, Irlandia nie wyraziła zgody na ratyfikację, czyli cała zabawa z Traktatem upadła! Żadne unijne normy prawne nie mówią o powtórnym referendum w zależności od jego wyniku. A taki bezprawny scenariusz przygotowuje się dla Irlandii. To jest brak elementarnego szacunku dla demokracji. To jest lekceważenie narodu irlandzkiego! I to trzeba wyraźnie przekazać partnerom europejskim! Trzeba ostudzić gorące głowy eurokratów! Na pewno chętnie pomoże nam w tym prezydent Czech Vaclav Klaus! Przecież od braci Czechów przyjęliśmy chrzest!
Jesteśmy pełni uznania dla odważnego głosu prezydenta Klausa, który w tych dniach będąc w Irlandii, zwrócił uwagę, że Traktat Lizboński „nie służy wolności, ani demokracji w UE”. Irlandzkie „NIE” dla Traktatu Lizbońskiego nazwał „zwycięstwem wolności i rozumu nad sztucznymi, elitarnymi projektami europejskiej biurokracji”, a Unię Europejską oskarżył o to, że chce „zapomnieć o negatywnym wyniku irlandzkiego referendum i zmienić jego wynik”. Prezydent Klaus zapowiedział już, że w najbliższym półroczu, gdy jego kraj będzie sprawował przewodnictwo w UE, zrezygnuje z symboli Unii, takich jak flaga czy nieoficjalny hymn.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do