
We wsi nie straszą duchy, ale opuszczony i zdewastowany budynek po byłej szkole. Na szczęście już niedługo zostanie on wyremontowany i będzie służył ludziom w podeszłym wieku
Budynek - straszydło jest dowodem, że ówcześni włodarze gminy nie mieli pomysłu na jego zagospodarowanie. – Szkołę zlikwidowano i nie uczyniono nic, by ją właściwie zabezpieczyć przed złodziejami. Zamknięta została na przysłowiową pietruchę i przez lata nikt z decydentów nie wykazywał zainteresowania i to nie tylko budynkiem, ale także tym, co w nim pozostało. Długo nie trzeba było czekać. Pewnie krasnoludki rozwaliły zamki w drzwiach i budynek stał się rajem dla miejscowych złodziejaszków. Rozkradziono niemal wszystko. Walająca się dokumentacja szkolna, w tym dzienniki, posłużyły za podpałkę w domowych piecach. Nieprawdopodobne, że ani dyrekcja szkoły, ani urzędnicy odpowiedzialni w gminie za oświatę skutecznie nie zabezpieczyli znajdującego się tam sprzętu i dokumentacji. Tak było i nikt za to nie poniósł żadnej odpowiedzialności, a w tym przypadku groziła nawet sprawa karna. Łza się w oku kręci, kiedy człowiek patrzy na to, co pozostało po szkole, którą jako „tysiąclatką” przez dziesięciolecia mieszkańcy Piątku Dużego się szczycili. A potem niektórzy z nich doprowadzili do jej dewastacji, dopuszczając się najzwyklejszej kradzieży. Mógłbym wskazać osoby, które systematycznie kradły żeliwne kaloryfery, które, by nie zwrócić na siebie uwagi, wywoziły je do różnych punktów skupu złomu. Dębowy parkiet, bo taki był we wszystkich pomieszczeniach szkoły, posłużył za opał. Rozkradziono wszystko poza murami – relacjonował mój rozmówca. Nie przesadzał. Wnętrze budynku przytłacza. Poniesione straty z pewnością można liczyć w milionach złotych.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie