Reklama

Wielki sukces Mariusza Kałużnego z ekipy Match Pro

13/11/2021 06:00

Jeżeli prawdą jest, że wielkich zawodników poznaje się po skromności, to Mariusz Kałużny, łowiący w grupie Match Pro, jest wspaniałym i wielkim wędkarzem wyczynowym. Maniek, bo tak zwracają się do niego wszyscy znajomi w Polsce, w spektakularny sposób wygrał trzecią edycję Zawodów o Puchar Przechodni im. Poli Wawrzyniak, które rozegrano 17 października nad wodami łowiska specjalnego Maślanka w Psarach

. 44 startujących feederowców z całej Polski, podzielono na 4 sektory. Oczywiście królowała methoda, której tajniki od 8 lat zgłębia nasz bohater. Jego bezapelacyjne zwycięstwo z wynikiem 92 980 g, nie pozostawiło złudzeń, kto tego dnia był królem łowiska. Drugi w tych zawodach, również przedstawiciel ekipy Match Pro, Marcin Smulik, przedstawił sędziom połów o wadze 47 400 g, a trzeci Patryk Karbowski, reprezentujący ekipę Maślanki, 32 750 g. Warto nadmienić, że nie było to pierwsze zwycięstwo Mańka w prestiżowych zawodach, a intuicja podpowiada, że na pewno nie ostatnie. Wykorzystując jego otwartość i chęć podzielenia się wiedzą z czytelnikami ŻK, spotkaliśmy się w siedzibie firmy Match Pro Krzysztofa Kałużnego, równie znakomitego i utytułowanego wędkarza, który prywatnie jest bratem Mariusza.

Marek Grajek - Po dotarciu na wylosowane stanowisko, zawodnik musi podjąć decyzję, w jakiej odległości będzie łowił. Na jakiej podstawie dokonujesz takiego wyboru?
Mariusz Kałużny - Tu decydujące znaczenie ma obserwacja wody. Czy i gdzie spławiają się ryby? Czy są oznaki ich żerowania na powierzchni wody, np. w postaci bąbelek powietrza? Sygnałem może być również zmącona woda, szczególnie na płytkich łowiskach. Jednym słowem obserwacja. W trakcie łowienia należy także obserwować konkurentów. Z jakiego dystansu wyciągają ryby, gdzie jest największa ilość brań, itp.

Marek Grajek - Opowiedz, jak przebiegały zawody?
Mariusz Kałużny - Sześciogodzinne zawody wymuszają pełną koncentrację i reagowanie na zmieniające się zachowania ryb. Przez pierwsze 4 godziny łowiłem pod drugim brzegiem łowiska. Wszystko normalnie. Methoda, w koszyku zanęta z pelletem, przynęta podawana na foremce. Brania następowały co około 20 min. Karpie żerowały do chwili, kiedy w łowisku pojawiły się jesiotry. Jednego z nich złowiłem, ale bałagan, który zrobił w polu nęcenia, odstraszył karpie, które przestały nagle brać. Po dłuższym czasie oczekiwania, podjąłem decyzję, aby przejść na krótszy dystans. W łowisko, na około 15 m, cały czas strzelałem pelletem 8 mm, zalanym Czarnym Halibutem, pomimo to, że łowiłem w innym miejscu, dużo dalej.

M.G. Można założyć, że świadomie szykowałeś dodatkowe pole nęcenia na taką ewentualność.
M.K. Tak, zawsze warto mieć jakiś zapasowy wariant.

M.G. W jaki sposób podajesz taki pellet w łowisko?
.K. Małą procą, taką,którą stosuje się do strzelania robakami. Do mieszka wkładam 5-6 ziaren. Zimne pory roku wymuszają stosowanie „śmierdzących” dodatków, stąd Czarny Halibut, którym zalany był peelet. Ważne jest także, aby utrzymać regularność strzelania, np. co 4-5 min. Po zadymie z jesiotrami skróciłem się, założyłem dłuższy przypon około 30 cm, a na przynętę malutkiego waftersa na igle (zobacz zdjęcia w internetowym wydaniu ŻK). Te przynęty będą w sprzedaży w 2022 r. Trzy dni przed zawodami przyjechały do firmy, więc postanowiłem je wypróbować. Waftersy są przynętą zbalansowaną, po nabiciu na bagnet ich pływalność jest praktycznie zerowa. Każde zawirowanie wody, np. wytworzone ruchem płetw po przepłynięciu ryby, powoduje bardzo delikatne poruszenie się tej świetnej przynęty, jej kołysanie. Myślę, że to był jeden z powodów ich skuteczności.

M.G. Czy łowisz z ogranicznikiem odległości rzutu?
M.K. Na dużych zbiornikach tak. Na tym łowisku nie było to konieczne. Wszędzie jednak, podobnie jak w innych metodach łowienia, ważna jest dokładność nęcenia, której zadaniem jest zgromadzenie dużej ilości ryb w polu, w które za każdym razem będę zarzucał zestaw.

M.G. Czy do zanęt stosowanych w połowach methodą, stosujesz gliny?
M.K. Nie. Wszędzie stosuję czystą zanętę lub pellety. Podczas tych zawodów używałem naszych firmowych zanęt, Robin Green oraz Halibuta. To znakomite methodmixy, które całkowicie potwierdziły swoje właściwości wabiące, co zresztą widać po wyniku. W klasycznym feederze zdarzają się mieszanki z gliną.

M.G. Wspomniałeś, że w pewnym momencie zmieniłeś przypon na dłuższy. Zazwyczaj używa się krótkich, około 7-10 cm, bo przynęta jest prezentowana na foremce. Co spowodowało taką decyzję?
M.K. Początkowo brania były bardzo agresywne, pewne, ale w miarę upływu czasu stawały się coraz delikatniejsze, jakby karpie stały się ostrożniejsze. Postanowiłem przestać używać zanętę, a 30 cm przypon wisiał swobodnie pod foremką do methody. Stała się ona jedynie obciążeniem potrzebnym do zarzucenia zestawu. W miejscu, w które strzelałem pelletem, karpie pływały wybierając pojedyncze ich ziarna. Brak pożywnej zanęty powodował, że się nie najadały i wciąż były gotowe do brań. Jest to szczególnie ważne jesienią i wiosną.

M.G. Jaki ciężar foremki stosowałeś?
M.K. 15 g w zupełności wystarczała, natomiast cięższa, mogłaby głośnym pluskiem odstraszać ryby. Woda w miejscu łowienia miała głębokość około 120 cm. Jej szeroka podstawa powoduje, że nie zapada się w mule, gdyby znajdował się na dnie zbiornika.

M.G. Czy tak lekka foremka wystarcza do skutecznego samozacięcia ryby?
M.K. Ja nie stosuję systemów samozacinających. Zawsze używam zestawów przelotowych. Jest to szczególnie ważne wówczas, kiedy ryby są bardzo ostrożne. Podczas brania ryba ma więcej czasu na zassanie przynęty, nie odczuwając ciężaru podajnika. Krótki przypon ten czas bardzo skraca.

M.G. Grubość przyponu i wielkość haczyka. To zagadnienie najczęściej interesuje czytelników. Jakie stosowałeś?
M.K. Haczyk nr 16 na przyponie 0,21 mm. Choć tak niewielki haczyk może wydawać się bardzo mały na duże karpie, jest wystarczający do ich wyholowania. Złowiłem ogółem 26 ryb a spięły się może 4, to niezły wynik, a haczyk nr 16 w pełni się sprawdził.

Pozostałej części wywiadu z Mariuszem Kałużnym poszukujcie w wydaniu ŻK już za tydzień.

Podpis pod zdjęciem: Wielki wędkarz z wielkim trofeum. Mariusz Kałużny prezentuje Puchar Przechodni im. Poli Wawrzyniak wywalczony na łowisku Maślanka.
Marek Grajek

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do