
Uroczystości z okazji koronacji cara Mikołaja II
Ukształtowani przez romantyczną wizję historii, lubimy sobie wyobrażać XIX wiek jako czas nieustannej walki z zaborcą. W rzeczywistości w trosce o codzienny chleb, ale i zachowanie rodzimej kultury, sięgano również po metodę pozornego lojalizmu. Dlatego obok wiadomości miejscowych, szpalty gazet zapełniały informacje z carskiego dworu
Z publikowanego w „Gazecie Kaliskiej” biuletynu kaliszanie mogli się dowiedzieć wielu interesujących szczegółów o stanie zdrowia cara Aleksandra III. Przykładowo 26/13 X 1894 r. [daty podwójne wg kalendarz gregoriańskiego i juliańskiego] „w ciągu dnia Jego Cesarska Mość Najjaśniejszy Pan jadł dobrze z apetytem, ale czuł pewne osłabienie. 29/19 X W ciągu dnia jadł mało, czuł się słabszym. Zwykły kaszel, na który Najjaśniejszy Pan cierpi dawno wskutek chronicznego kataru przewodu pokarmowego i krtani, powiększył się, w flegmie okazało się trochę krwi. 1/30 XI stan „Najjaśniejszego” pacjenta określono jako groźny. W istocie była to agonia. Drugiego listopada do nadprośniańskiego grodu dotarła depesza o śmierci imperatora. Kolejne numery gazety będą wydawane z żałobną obwódką, ale nie oszczędzą czytelnikom szczegółów z sekcji zwłok: „W lewym płucu obrzęk górnego zraza i krwawy wylew w dolnym zrazie tegoż samego płuca, przy czym zraz mocno przekrwiony i zawiera w sobie bardzo mało powietrza”. W tym też czasie prezydent Kalisza Mieczysław Grąbczewski przypomina kaliszanom o obowiązku złożenia kościelnej przysięgi wierności Mikołajowi II. Dotychczasowy następca tronu będzie nosił odtąd tytuły Cesarza i Samowładcy Wszechrosji, Króla Polskiego i Wielkiego Księcia Finlandii.
Modlitwy, wódka i piwo
W szczególnej sytuacji znaleźli się Polacy sprawujący urzędowe funkcje. Wymaga się od nich uczestnictwa w oficjalnych uroczystościach. Obowiązkowo w obrzędzie koronacji w Moskwie musi wziąć udział prezydent miasta. W maju 1896 r. rozpoczyna się wielka trzydniowa gala, od której nie jest zwolnione katolickie duchowieństwo. Absencja może oznaczać poważne kłopoty. 14/26 V 1896 r., w chwili gdy w dawnej stolicy carów trwa koronacja, w Kaliszu (od godziny 11 rano) we wszystkich świątyniach odbywają się nabożeństwa; najważniejsze jest odprawiane w kaliskim soborze św. św. Piotra i Pawła (nie istnieje, obecnie plac Jana Pawła II). W trakcie liturgii do gubernatora Michała Daragana przychodzi z Moskwy od ministra spraw wewnętrznych depesza o tym, że car i carowa zostali już ukoronowani. Uroczysta procesja prawosławnego duchowieństwa i rosyjskich urzędników przechodzi ulicą Babiną na Nowy Rynek. Tutaj czeka na nich specjalnie wybudowany namiot - kaplica i ubrany w paradne mundury 15. Aleksandryjski Pułk Dragonów. Rozpoczynają się modlitwy o długie i pomyślne panowanie nazywane przez gazetę z rosyjska „wygłoszeniem długolecia”. Kolejnym punktem jest wojskowa parada uświetniona biciem we wszystkie dzwony. Zebrani śpiewają „Boże cara chrani”. Według redakcji hymn zostaje przyjęty gromkim okrzykiem „hura”. Wojsko zostaje też ugoszczone na koszt magistratu. Każdy żołnierz może wypić czarkę wódki, zjeść kiełbasę, bułkę z białego chleba i… popić to wszystko kuflem piwa. Pierwsze kieliszki wódki wypijają gubernator i dowódca brygady generał major Dutkin. Wznoszą oni toast na cześć „Ich Cesarskich Mości Najjaśniejszych Państwa”.
Czego nie opisała „Gazeta Kaliska”?
O godzinie 22, kiedy jest już ciemno, rozpoczyna się druga część uroczystości –tym razem z udziałem kaliskich strażaków. Ponad 200 jej członków maszeruje dzierżąc w dłoniach pochodnie i kolorowe latarnie. Wieczór rozświetlają też sztuczne ognie, zwane wtedy bengalskimi. Przed pałacem gubernatora na strażaków czeka Daragan z urzędnikami. Pochód przechodzi przez ważniejsze ulice. Wszystkie okna są przymusowo rozświetlone. Gazeta z dumą zauważa, że „niektóre gmachy iluminowane były tak pięknie, że mogą śmiało walczyć o lepsze z wielkomiejskimi”. Wielką gorliwość w oświetleniu okazali zwłaszcza kupiec Tschinkel (kamienica przy rynku) i Emil Repphan. Ten ostatni o mały włos doprowadziłby do spalenia własnej fabryki – od lampki pali się firanka. Pożar udaje się ugasić domownikom. Do podobnego wypadku dochodzi w domu pani Fraenkel. Czyżby przesadzono z czołobitnością? Nie obyło się bez innych zdarzeń – przy soborze popchnięto dwie damy. Znacznie groźniej wygląda zamieszanie przy ulicy Łaziennej. Tylko interwencja strażaków uchroniła od zadeptania przewróconych osób.
Kilka dni później w odległej Moskwie dochodzi do tragicznego incydentu. Na ludowej zabawie zorganizowanej z okazji wstąpienia na tron Mikołaja II w przypadkowo wywołanej panice śmierć ponosi 1400 osób. Zamiast tego prasa kaliska raczy czytelników splendorem imperialnych ceremonii.
Bale dla bogatych, wyżerka dla biednych
Jeszcze w dniu koronacji dwustu najbardziej znaczących kaliszan, kupców, przemysłowców i urzędników zostaje zaproszonych na uroczysty obiad do sali koncertowej (obecnie CKiS). Uczestnicy otrzymują artystycznie wydrukowane ogłoszenie, w którym mogą m.in. przeczytać: „Najjaśniejszy, Najsamowładniejszy Cesarz Mikołaj Aleksandrowicz, wstąpiwszy na Praojcowski Dziedziczny Tron Cesarstwa Rosyjskiego i nierozłączonych z nim Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Finlandzkiego, za przykładem Bogobojnych Monarchów Przodków Swych, rozkazać raczył: Najświętszą koronację Jego Cesarskiej Mości i święte namaszczenie odbyć, przy pomocy Najwyższego, bieżącego miesiąca maja dnia 14 – go”. Następnego dnia 15/27 maja obchody koronacyjne uświetniono balem w głównej sali ratuszowej. Tym razem zaproszono już tylko 150 osób. Gospodarzem miała być resursa, czyli klub zrzeszający najzamożniejszych mieszkańców miasta. Relacjonowała gazeta: „Przed każdym nakryciem leżało bardzo gustowne menu, do którego przypięty był srebrny żeton z inicjałem Ich Cesarskich Mości Najjaśniejszych Państwa z jednej strony, z drugiej zaś opatrzony napisem „18 14/5 96 resursa kaliska”. (…) Piękne tualety [pis oryg.] pań zwracały ogólną uwagę”. Stałym elementem przyjęcia są toasty i okrzyki „hura”. Jak czuli się Polacy wznoszący je w towarzystwie Rosjan? Gazeta zapewnia, że „huczna zabawa z tańcami” trwała do czwartej nad ranem.
O ile uczestniczący w obchodach zamożni kaliszanie mogli mieć uczucie niesmaku, najubożsi mieszkańcy miasta mają powody do… sytego zadowolenia. Na Starym Rynku na 300 z nich czekają suto zastawione stoły. Przygotowaniami do tej uczty kieruje tania kuchnia pod wodzą dr Feliksa Dreckiego, członka rady gospodarczej Kaliskiego Towarzystwa Dobroczynności. Posiłek jest prosty, ale i wymagania gości nie są wyszukane. Gazeta szczegółowo przytacza jadłospis: funt schabu z kapustą i kartoflami, bochenek chleba pytlowego, półkwaterka wódki i kufel piwa. Wszystkie sztućce i naczynia zostaną rozdane na pamiątkę. Podobnym obiadem raczono w dzielnicy żydowskiej. Racje żywnościowe we wszystkich instytucjach dobroczynnych są zwiększone.
Dla prostych mieszkańców Kalisza (rzemieślników, kupców, okolicznych chłopów) przygotowano również odpowiadające ich gustom atrakcje. W ostatnim dniu uroczystości koronacyjnych na placu rypinkowskim (prawdopodobnie tereny dzisiejszego ogródka jordanowskiego) odbyła się ludowa zabawa. Na wysportowanych czekał nasmarowany mydłem słup, na którego wierzchołku umieszczono kuszącą nagrodę – srebrny zegarek. Inni mogli skorzystać z huśtawek lub ze specjalnie wybudowanej platformy do tańców. Wyróżniające się tancerki otrzymały jedwabną chustkę, tancerze – srebrne półruble. Na zakończenie zapalono wielki fajerwerk, a Prosną płynęły rozświetlone łodzie. Tym razem można wierzyć redaktorowi, że bawiono się hucznie.
Frustracje patriotów
Zabawy, kolorowe festyny. Ze złością pisał w prywatnym liście Alfons Parczewski o „brataniu się z Moskalami”. „W tym kierunku rej wiedzie „Gazeta Kaliska” z redaktorem swym (…) Radwanem, duszą i ciałem oddanym Moskwie. W lepszym czasie gazeta ta nie powinna mieć ani jednego prenumeratora – dziś ma ich wprawdzie niewielu, ale zawsze kilkaset – tak dalece ludzi przestał drażnić kierunek antypolski”. Opinia ta (zresztą zrewidowana później przez Parczewskiego) wydaje się zbyt surowa zarówno w odniesieniu do czasopisma, jak i społeczeństwa Kalisza. Pierwsze na swych łamach dbało o narodową kulturę i przekazywało ukryte treści patriotyczne. A kaliszanie… Jedną z pierwszych „ofiar” rewolucji 1905 r. było stojące w alejach Józefiny (ob. Wolności, przed sądem) popiersie dziadka Mikołaja II – Aleksandra II. Pomnik został ostrzelany przez nieznanych sprawców.
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie