
W ponury listopadowy wieczór dr Piotr Wiertelak dzielił się swoją wiedzą o marszałku Józefie Piłsudskim. Czas i miejsce były nieprzypadkowe: 11 listopada, Szczypiorno i tamtejszy kościół. W roli gospodarza tego spotkania wystąpił były europarlamentarzysta Witold Tomczak
Józef Piłsudski był jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii Polski. Do dziś budzi spory i emocje, nie tylko zresztą wśród historyków. Jego nazwisko nieraz pojawia się w naszej debacie publicznej, zwykle w sąsiedztwie nazwiska Romana Dmowskiego, szefa Narodowej Demokracji i największego spośród politycznych przeciwników marszałka. Polską nadal rządzą dwie trumny – Piłsudskiego i Dmowskiego, symbolizując dwa przeciwstawne systemy wartości i przekonań politycznych, style myślenia i sposoby życia. To jeszcze jeden powód, by zajmować się obiema tymi postaciami także teraz, kilkadziesiąt lat po ich śmierci.
Socjalista, heretyk i kobieciarz
Przeciwnicy J. Piłsudskiego mówili o nim „stary, rozkapryszony megaloman”, zarzucając mu chciwość i zachłanność na władzę. Lista zarzutów była dłuższa. Jedni mieli mu za złe, że był socjalistą, inni – że zmieniał wyznania jak rękawiczki. Reputacji nie poprawiało mu również jego życie osobiste i to, że porzucał kobiety swojego życia dla następnych. Endecy widzieli w nim zarówno socjalistę, jak i człowieka bez zasad moralnych, a do tego – dyktatora. – Pod koniec XIX wieku wielu ludzi chciało uchodzić za postępowych i stawało się socjalistami. Taki był klimat epoki. Józef Piłsudski socjalizmem był zauroczony, ale tylko do 1904 roku. Potem traktował socjalizm już tylko interesownie, „wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku Niepodległość”. Owszem, wierzył w socjalizm, ale w zupełnie innym wydaniu, narodowym i patriotycznym – twierdzi Piotr Wiertelak. Jego ocena obozu piłsudczykowskiego jest wieloznaczna, ale taka sama jest ocena obozu endeckiego. – Endecy byli ludźmi inteligentnymi, ale inteligencję tracili w dwóch momentach: gdy mówili o Żydach i gdy mówili o Piłsudskim – ironizuje, cytując jednego z historyków. Uważa, że życiem marszałka rządziły trzy duchy. Pierwszym był duch Napoleona. Dla marszałka była to postać – jak powiedzielibyśmy dziś – kultowa. To nawet mało powiedziane. Jego stosunek do wodza Francuzów był niemal bałwochwalczy. Jak twierdzi P. Wiertelak, Piłsudski świetnie znał biografię Bonapartego, kluczowe momenty jego życia i związane z nimi daty. Pewne swoje działania celowo podejmował w rocznice ważnych wydarzeń z życia Napoleona. Drugim duchem był Wielki Książę Konstanty. – Gdy Piłsudski mieszkał w Pałacu Namiestnikowskim, bał się, że gdy zgasi światło, ujrzy jego ducha. Dlatego spał przy zapalonych światłach – przypomina prelegent. Trzecim duchem, tym razem opiekuńczym, była Matka Boska, przede wszystkim Matka Boska Ostrobramska, ale także Matka Boska Częstochowska, której znak nosił w klapie (co było gestem powtórzonym później przez Lecha Wałęsę).
Znaki i symbole
Znakami, symbolami, przeczuciami i przepowiedniami nacechowane było całe życie marszałka. Tak było już w okresie jego młodości i przymusowego pobytu w głębi Rosji, gdy Cyganka przepowiedziała mu, że „będzie carem”. To epizod znany, który niektórzy skłonni są traktować wyłącznie jako anegdotę. W życiu J. Piłsudskiego były jednak i inne, mniej znane zdarzenia, które można by potraktować jako „objawienia”, „dotknięcia prawdy” czy akty prorocze. Piłsudski chętnie i z pasją układał pasjanse. Po jednym z takich samotnych posiedzeń nad kartami, a było to w roku 1930, powiedzieć miał do jednego ze swoich współpracowników: „Słuchaj, za 10 lat Polski już nie będzie”. Wczesną wiosną roku 1935, a więc niedługo przed śmiercią marszałka, kolejny z jego podwładnych usłyszeć miał: „Daję Polsce jeszcze cztery, najwyżej pięć lat, potem Polski nie będzie”. – Do 1930 roku Piłsudski był bardzo aktywny. Wierzył w swój geniusz i krytykował Polaków za to, że nie rozumieją rytmu dziejów. Mówił nawet, że nie są godni posiadania własnego państwa. To prawda, że był megalomanem, ale miał też prawo do mówienia o sobie w superlatywach. Tego co robił, nie robił dla pieniędzy. Najlepszy dowód, że niczego się nie dorobił, podobnie jak premier Wincenty Witos. To byli ludzie bezinteresowni i ideowi. Walerego Sławka, przyjaciela Piłsudskiego i premiera rządu, nie było stać na utrzymanie dwupokojowego mieszkania w Warszawie. W efekcie musiał wynająć kawalerkę – mówi P. Wiertelak.
Piłsudski, który tak trafnie przewidywał przyszłość, musiał też mieć przeczucie własnej śmierci. Do tego zresztą nie potrzeba było przeczucia. Stan zdrowia marszałka pogarszał się długo, lecz nieubłaganie. – Proces rozpadu jego osobowości rozpoczął się w 1933 roku. W tym samym roku na krakowskich błoniach odbywała się wielka rewia kawaleryjska w 250 rocznicę bitwy wiedeńskiej. Piłsudski był na tej rewii obecny. Kazał wtedy arcybiskupowi Adamowi Sapiesze sprowadzić się do krypty wawelskiej. Tam powiedział Sapiesze: „Mam nadzieję, że tu spocznę”. Wiosną 1935 roku wydawał swoim współpracownikom ostatnie dyspozycje. Bał się spojrzeć w przyszłość. Bał się odpowiedzi na pytanie, co będzie z Polską? Mimo że w życiu niczego się nie dorobił, pogrzeb miał bardzo bogaty, a hołdy składano mu przez tydzień – podkreśla prelegent.
Wizję śmierci J. Piłsudskiego miało – wieczorem 12 maja, gdy to się stało - wielu jego przyjaciół i znajomych a nawet przeciwników politycznych, m.in. Kazimiera Iłłakowiczówna i generał Józef Haller. Znała go zresztą cała Europa, choć zagranicą – podobnie jak w kraju – jedni go szanowali, a inni potępiali. Po dokonanym przez J. Piłsudskiego w roku 1926 przewrocie majowym Benito Mussolini wyrazić miał o nim opinię krytyczną i lekceważącą. Wódz faszystowskich Włoch stwierdził podobno, że Piłsudski w tamtym momencie nie miał własnej wizji państwa i dopuścił się przemocy bez jasnego planu na przyszłość. Inaczej zachował się Adolf Hitler, który w 1939 roku nakazał swoim żołnierzom, by salutowali, gdy w drodze do Warszawy będą przechodzili przez Sulejówek. Jak twierdzi P. Wiertelak, otwartym pozostaje pytanie, czy Hitler zdecydowałby się zaatakować Polskę w roku 1939, gdyby marszałek jeszcze wtedy żył i sprawował realną władzę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie