Reklama

Wyczyny hrabiego

25/05/2012 10:28

W 100-lecie pierwszego przelotu nad Kaliszem

Jak wyglądali tamci ludzie i tamta okolica? Wystarczy zmrużyć oczy i prawie, hmm… prawie wszystko się zgadza. Na zdjęciu z 1912 r. hrabia Michał Scipio del Campo stoi koło swojego jednopłatowca w otoczeniu licznie zgromadzonej publiczności. W tym samym roku śmiałek zawita do naszego miasta. Sto lat temu kaliszanie po raz pierwszy zobaczyli unoszący się nad ziemią samolot

To, co nie udało się nam, udało się Bronisławowi Krakusowi. Ten znany sportowiec i hobbysta, animator wielu oryginalnych przedsięwzięć wyłowił z mnogości informacji pilota, który jako pierwszy zawitał do Kalisza drogą powietrzną. Kiedy pisaliśmy o przylocie z 30 sierpnia 1913 r. Duńczyka Jensena („Aeroplan nad Kaliszem”), wydawało się, że to jemu należy oddać palmę pierwszeństwa. Inni wskazywali na niemieckiego zwiadowcę z sierpnia roku pamiętnego. Wszyscy się myliliśmy. Pierwszego wzlotu nad Prosną dokonał Polak, hrabia Michał Scipio del Campo.

Przy pogodnym niebie
Miasto nasze dozna niezwykłych wrażeń – ekscytowała się „Gazeta Kaliska” z 1912 r., zapowiadając przylot hrabiego w maszynie systemu Breliot. Pokazy wyznaczono 18 i 19 maja. Sobotnia aura nakazała odłożyć popisy, za to niedzielne słońce przyciągnęło tłumy żądne niebywałych widoków. Chociaż rozpoczęcie wzlotów naznaczone było na godzinę 6 [po południu], już od piątej tłumy Kaliszan ciągnęły w stronę łęgu majkowskiego i jeśli na placu jarmarcznym było widzów około 2000, to liczba bezpłatnych spektatorów na łęgu dobiegła do kilkunastu tysięcy – relacjonował dziennikarz. Jak dopowiada Krakus, przyglądając się mapie Kalisza z 1910 r., na miejscu dawnego placu jarmarcznego w przyszłości staną zabudowania Runoteksu (to tutaj rozegrano pierwszy w Kaliszu mecz piłkarski, urządzano wystawy rolnicze i również tutaj w 1913 r. lądował Duńczyk Jensen). Po drugiej stronie stała rzeźnia, a dalej rozciągał się zielony teren łęgu. Aby z bliska zobaczyć lotnika i jego aeroplan, trzeba było zapłacić: droższy bilet kosztował 1,5 rubla, tańszy rubla, a wejściówka 50 kopiejek. Chętnych do zobaczenia nadzwyczajnej atrakcji jednak nie brakowało. Widzów przybywało z każdą minutą aż w końcu napierająca publiczność zmodyfikowała plany. Z powodu tłumów, zbyt małego terenu, a co najważniejsze nieco zepsucia się t.zw. śmigła, pan Scipio zmuszonym był rozpocząć wzlot nie na placu jarmarcznym, lecz poza nim, na łęgu, i dla-tego po kilkakrotnem wypróbowaniu motoru aeroplan wyprowadzono poza plac na łęg, poza bydłobójnię. Ztąd [!] śmiały lotnik, po przejechaniu 300 metrów na kółkach, wzniósł się w powietrze, z początku na 30 metrów, zwiększając wysokość do 300 metrów poszybował w stronę dworca kolejowego. Po okrążeniu dworca kolejowego pilot skierował maszynę z powrotem nad łęg majkowski i kreśląc w powietrzu kręg, „ładnie planując, wylądował w tem samym miejscu, zkąd wyruszył”. Emocji dodał niefortunny cyklista, który „nie zważając na ostrzeganie podjechał pod aeroplan. Hr. Scipio jednakże potrafił go ominąć i uchronić od nieszczęścia”. Kaliszanie przyjęli hrabiego burzą oklasków, „okazując mu swój podziw dla jego odwagi i zręczności”.

Z ziemi włoskiej do…
Dzielnym lotnikiem o oryginalnie brzmiącym nazwisku chwalą się dwie floty, polska i rosyjska. Michał Scipio del Campo przybył do Kalisza prosto z Łodzi, gdzie kilkakrotnie urządzał podniebne pokazy, ale miał już za sobą kilka innych wyczynów. Urodzony w 1887 r. w Rajkach pod Berdyczowem (Ukraina), był potomkiem Włochów, którzy przybyli do Polski wraz ze świtą królowej Bony Sforzy. Rzutkość i predyspozycje intelektualne pozwoliły młodzieńcowi studiować metalurgię na Politechnice w Sankt Petersburgu, a następnie termodynamikę we Francji, gdzie wyjechał po rewolucji w Rosji. Nad Sekwaną odnalazł swoją największą pasję; fantazja nigdy go nie opuszczała. Wraz  z kolegami skonstruował szybowiec, który podniesiono na holu z motocyklem. W lipcu 1910 r. w Aeroklubie Francuskim uzyskał Dyplom Pilota nr 210. Na wschód Europy powrócił jako zdobywca kilku nagród w mityngach lotniczych. Wykonywał loty pokazowe m.in. nad Moskwą i Turkiestanem. Ciesząc się zasłużoną sławą, dołączył do grona instruktorów pierwszej na ziemiach polskich szkoły lotnictwa i wytwórni samolotów, założonej w 1910 r. przez księcia Stanisława Lubomirskiego na Polach Mokotowskich w Warszawie.  Awiata produkowała dwa typy maszyn: Farman-Aviata na licencji niemieckiej firmy oraz francuskie brelioty. Scipio oblatywał także pierwszy całkowicie polski samolot konstrukcji Stanisława Cywińskiego i Czesława Zbierańskiego, zbudowany w warsztatach Awiaty. W tym samym 1911 r. hrabia podjął nieudaną próbę zdobycia przestrzeni pomiędzy Warszawą a Sankt Petersburgiem. Niezrażony porażką, pokonywał podniebne szlaki dalej, wielokrotnie latając nad polskimi i rosyjskimi miastami. Dlaczego pojawił się w Kaliszu? – Być może zadecydowały względy rodzinne – uważa Krakus – bo w „Gazecie Kaliskiej” z marca 1914 r. znalazłem informację o śmierci 84-letniej mieszkanki Tyńca Emilii del Campo Scipio. Jak widać, nie tylko my lubimy czytać stare gazety.

Po stu latach
Dzisiaj w Kaliszu i powiecie kaliskim na paralotniach lata kilku licencjonowanych pilotów. 3 lipca 2007 r. trzech z nich: Mirosław Kowalczyk, Mieczysław Holajda i Mirosław Nowicki pokonało trasę do Kostrzyna nad Odrą i wspólnie z kaliską sztafetą cyklistów zostali zaprezentowani przez Jurka Owsiaka na dużej scenie Przystanku Woodstock. W sobotę, 19 maja, o g. 18 większe grono zapaleńców, w 100-lecie historycznego przelotu Scipio del Campo nad Kaliszem, wystartowało przy ulicy Owsianej. Wyznaczona trasa honorowała szlak pioniera: łęg majkowski (Majkowska i dalej szpital), dworzec kolejowy, Trasa Bursztynowa (Scipio musiał nad tym terenem lecieć) i powrót na łąki przy Owsianej. Długoterminowa prognoza pogody sprawdziła się, zapewniając paralotniarzom dogodne warunki do wyprawienia podniebnych urodzin.
A hrabia? W czasie I wojny światowej pracował w szwedzkim koncernie termotechnicznym. W 1932 r. powrócił do Polski i zamieszkał w Warszawie. Po 1945 r. przeniósł się do Katowic, gdzie jako inżynier termodynamik prowadził budowę pieców metalurgicznych. Znając biegle kilka języków, pracował także jako tłumacz. Do lotnictwa powrócił jako działacz Aeroklubu Śląskiego w Katowicach. Został pochowany w Katowicach na cmentarzu ewangelickim przy ul. Francuskiej. – Z racji jego wyczynu odważyłby się go nazwać pierwszym kaliskim awiatą – mówi Bronisław Krakus, inspirator kaliskich urodzin z paralotniarzami.
Michał Scipio del Campo o niepospolitym umyśle ciągle inspiruje; jest wspominany nie tylko przez nas. Warto zajrzeć na blog Moniki Zakrzewskiej (Blog Roku 2011 w kategorii kultura: http://cosiedziwisz.blogspot.com/2009/12/scipio-del-campo.html). Obrazek zaczyna się tak: „Śnił mi się dziadek”…
A na fotografii, od której zaczęliśmy i którą reprodukujemy, prawie wszystko się zgadza: ten sam bohater główny, ten sam samolot, tłum ludzi i czas – rok 1912. Tylko miasto, gdzie ujęto pilota, nie leży nad Prosną – to Częstochowa. Pyszny jednopłatowiec, prawda?

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do