Reklama

Z miłości nie tylko do muzyki

27/09/2013 09:37

Jesienią wokół nas więcej Chopina. Podróże Fryderyka po szlakach południowej Wielkopolski zawsze przypadały na tę porę roku. Od kilku lat o kaliskich pobytach kompozytora przypomina pamiątkowa tablica. Właśnie zakończyła się kolejna odsłona antonińskiego festiwalu, tradycyjnego święta melomanów. Chopina można przypominać na wiele sposobów, my wybieramy ścieżkę wiodącą przez biografie twórców związanych z naszym miastem

„On jest skrzypkiem, ona diva”
Margerita Trombini-Kazuro (1891-1979), profesorka warszawskiego konserwatorium, była wielokrotną jurorką Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina. Oficjalny biogram podpowie, że pianistka debiutowała w Rzymie; miała wtedy 20 lat. Nie należała zatem do cudownych dzieci, raczej do osób, które przez usilną pracę powoli szlifują formę. Studia w Warszawie, Rzymie, Berlinie i Paryżu u znakomitych profesorów, m.in. urodzonego w Kaliszu Henryka Melcera, pomnożyły talent i ukształtowały kolejnego świetnego pedagoga. Artystka koncertowała także nad Prosną, ale jej związki z naszym miastem były silniejsze i miały wymiar sentymentalny.
 Mama panny Margerity, Emilia, była trzecią córką Albina Dąbrowskiego, szanowanego nauczyciela matematyki Gimnazjum Męskiego w Kaliszu. Profesor, co nie należało do sytuacji rzadkich wśród osób zamożniejszych, jeden z pokojów swojego obszernego mieszkania przeznaczył na stancję dla uczniów. Wspomnienie mówi: „Pobyt w tym domu miał wszelkie cechy stosunku niemal rodzinnego. Atmosferę prawdziwej serdeczności wytwarzało kółko kolegów na tej samej stancji (…)”. Utalentowaną Emilię rodzice wysłali na nauką śpiewu do kapelmistrza opery warszawskiej, skrzypka Cezarego Trombiniego. Po raz pierwszy solistka, jeszcze pod panieńskim nazwiskiem, wystąpiła na stołecznej scenie w 1877 r. Kaliszanie trzymali kciuki za debiut krajanki: „Głos Jej sympatyczny, o szerokiej skali, mieliśmy sposobność podziwiać przed kilku laty, na jednym z wieczorków muzykalnych w sali koncertowej. Znawcy wtedy już przepowiadali młodej artystce świetną przyszłość. Z serca życzymy, ażeby proroctwo ich spełniło się w krótkim czasie”. Los chyba się uśmiechnął do panny, a na pewno przyniósł jej życie dostatnie; warszawskie Muzeum Teatralne przechowuje wachlarz artystki ze strusich piór.
 Chwilę przed swoim debiutem Emilia bawiła w Wenecji. Czy odbyła podróż już ze swoim oficjalnym narzeczonym? Warszawskie lekcje zakończyły się bowiem na ślubnym kobiercu; uczennica została żoną swojego nauczyciela. Odtąd Kalisz dość regularnie miał okazję słuchać popisów państwa Trombini, którzy często koncertowali razem. Swój wrześniowy urlop para zwykła spędzać u rodziców artystki nad Prosną. Jeden z występów odbył się 4 września 1881 r. w sali dawnego Korpusu Kadetów (dzisiaj Centrum Kultury i Sztuki). Informacje o tym wydarzeniu przetrwały głównie z powodu krotochwilnego, nieco złośliwego wierszyka, który ukazał się na łamach prasy: „Pan Trombini koncertami/ Zyskał sławę między nami. /On jest skrzypkiem, ona diva/Ona śpiewa, on przygrywa/Lecz za taką miłą dublę/Trzeba płacić po dwa ruble!”.
„Skończona” w stylu   
Córka tej pary, Margerita, przed kaliską publicznością zaprezentowała się po raz pierwszy w 1917 r., w święto św. Cecylii,  tj. 22 listopada, w tradycyjnym dniu inauguracji muzycznego sezonu. Melomani, nieufni w siły młodzieży, podobno do ostatniej chwili ociągali się z zakupem biletów, ale  „wrażenie gry młodej wirtuozki (…) przeszło wszelkie oczekiwanie (..) zaraz po pierwszym numerze nić sympatii nawiązała się bardzo widocznie i publiczność licznie zebrana wyrażała swój zachwyt gorącemi oklaskami”. Emilia Bohowiczowa, animatorka życia kulturalnego miasta i autorka recenzji, oceniając styl solistki, pisała o grze „skończonej”, czyli doskonałej w stylu, technice i tonie oraz skromnej powadze i słyszalnej czci (!) do odtwarzanego dzieła. W programie nie zabrakło utworów Chopina.
 Podobnie jak mama, Margerita również związała się z człowiekiem oddanym muzyce – Stanisławem Kazurą, profesorem i rektorem Konserwatorium Warszawskiego. W czasie II wojny światowej, do upadku powstania, profesor prowadził w stolicy tajne nauczanie. Do jego żony w tym czasie chodziła na lekcje przyszła gwiazda polskiej pianistyki Barbara Bukowska-Hesse. W jednym z wywiadów mistrzyni zostawiła następujący obraz: „Gdy wybuchło Powstanie, przebywałam z rodzicami w budynku konserwatorium na Okólniku. Przylegał z prawej strony do Zamku Ostrogskich. Dopóki Starówka się„ trzymała,  w wielkiej sali rozbrzmiewała muzyka. Profesor Kazuro grał na organach, jego żona [Margerita] na fortepianie, mój ojciec na skrzypcach. Występował z założoną przez siebie w czasie wojny orkiestrą kameralną. Ja też grałam (…)”. Wirtuozka zapamiętała swoją nauczycielkę przede wszystkim jako osobę, która dawała poczucie bezpieczeństwa.

Przyjaciel Wyspiańskiego
Henryk Opieński (1870-1942) należy do rzeszy nieco zapomnianych polskich kompozytorów, skrzypków i muzykologów. Dzisiaj możemy sobie go wyobrazić jako wszechstronnie wykształconego Europejczyka, ze swobodą poruszającego się zarówno w świecie artystycznym, jak i naukowym. Z krakowskiego Gimnazjum św. Anny pozostała mu dozgonna przyjaźń ze Stanisławem Wyspiańskim. W Pradze na życzenie rodziców studiował chemię, w Paryżu i Berlinie, po spotkaniu z Ignacym Paderewskim, grę na skrzypcach, teorię muzyki i kompozycji. Za granicą obronił doktorat, jednocześnie koncertując i utrzymując stały kontakt z krajem. Jaki zatem bieg wypadków spowodował, że podczas odsłonięcia pomnika Fryderyka Chopina w Paryżu, 17 sierpnia 1902 r., właśnie Opieński reprezentował Kaliskie Towarzystwo Muzyczne?
 Związki kompozytora z miastem nad Prosną były wielorakie i głębokie. Jego dziadek Antoni był naczelnikiem komory celnej w Szczypiornie, ojciec Józef, zesłany na Sybir powstaniec styczniowy, kończył kaliską szkołę. Do Królestwa nie było już powrotu; rodzina musiała budować nowy dom w Galicji.
 W czasie studiów u międzynarodowych sław, drogi Henryka w ostatniej dekadzie XIX w. zaczęły jednak coraz częściej skręcać ku Kaliszowi. Oficjalną przyczyną tych wycieczek były poszukiwania zabytków muzycznego folkloru południowej Wielkopolski, właściwym powodem przyjazdów okazał się inny skarb – Anna Franciszka z ziemiańskiej rodziny Krzymuskich. Narzeczeństwo tych dwojga trwało 6 lat i zaowocowało bogatą korespondencją, nieprzerwanie kontynuowaną po zawarciu małżeństwa. Uczucia rozpisane na setki listów – zabytek zanikającej sztuki epistolarnej – układają pejzaż Młodej Polski i czasów późniejszych (Anna umarła w 1923 r.). Oryginalnym świadectwem miłości i przyjaźni są portrety narzeczonych, zachowane w zbiorach polskich, pędzla Stanisława Wyspiańskiego.
 Ślub tych dwojga, poprzedzony zapowiedziami w katedrze Notre Dame w Paryżu, odbył się 11 kwietnia 1900 r. o 6 po południu w kaliskim kościele św. Mikołaja. Zaangażowany w animację lokalnego życia kulturalnego, kompozytor wielokrotnie koncertował i wygłaszał prelekcje w siedzibie Kaliskiego Towarzystwa Muzycznego. Szczególnie bliska była mu twórczość Chopina, któremu poświęcił kilka publikacji, w tym monografię. W 1908 r. Opieński wziął udział w specjalnym koncercie KTM na rzecz budowy pomnika wielkiego Fryderyka w Warszawie.

Przy staroświeckim fortepianie
Kolejny rodzajowy obrazek. Niewielka wioska Poturzyn w guberni lubelskiej, początek XX w. W tutejszym dworze pani Woyciechowskiej, wdowie po Tytusie Woyciechowskim, przyjacielu Chopina z lat szkolnych, do fortepianu zasiada kompozytor Tadeusz Joteyko, od niedawna dyrektor Kaliskiego Towarzystwa Muzycznego. Siedziba słynie z bogatej kolekcji dzieł sztuki; urodę miejsca podbijają wspomnienia o wizycie Fryderyka w tych stronach (lipiec 1830 r.). Kaliski gość gra na starym fortepianie marki Pleyel, instrumencie z czasów romantyka. W „sentymentalnych oparach wspomnień” powstanie jeden z utworów Joteyki. Krytyk napisze: „Jest to rzecz bardzo piękna, pełna myśli jasnych i melodyjnych (…) oto słychać w nim odgłosy z łąk i pól naszych”. Egzaltacja ówczesnych tekstów pomieszana z pompatycznością dzisiaj może wywoływać uśmiech, ale nie w taki sposób były one odbierane przez współczesnych. Skreślona w kilku słowach relacja z pobytu w Poturzynie, zamieszczona w kaliskiej gazecie, towarzyszy zapowiedzi koncertu. Kult Fryderyka, obok literatury narodowych wieszczów, był ważnym elementem edukacji i kształtowania postaw Polaków pod zaborami. 
Tekst powstał na podstawie wypisów źródłowych przygotowanych przez Mirosława Przędzika oraz ustaleń Andrzeja Androchowicza (tegoż, Związki mniej znanych kompozytorów z Kaliszem w XIX i początkach XX w., w: „Rocznik Kaliski”, t. XXXII, Kalisz 2006).

Anna Tabaka,
Maciej Błachowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do