
Pamiętniki Józefa Szweda, kierownika szkoły w Żelazkowie w latach powojennych, zredagowane i wydane w 2020 roku przez córkę Teresę Nietykszę, stały się tematem dwóch wspomnieniowych spotkań w Żelazkowie i Opatówku.
Teresa Nietyksza, poetka, edytorka, odwiedziła Żelazków, miejsce lat młodości, by powspominać z mieszkańcami i najbliższą rodziną postać ojca, a przy okazji zaprezentować dzieło jego życia –„Odcinek”. Autobiografia Józefa Szweda wydana staraniem Stowarzyszenia Odra-Niemen we Wrocławiu i Towarzystwa Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko Podolskiej w Lublinie w ramach projektu „Historyczne ścieżki” natychmiast zawładnęła sercami żelazkowian. Osobowość cenionego nauczyciela, jego niełatwe losy zostały niejako odkryte na nowo i mogły ujrzeć światło dzienne dopiero w wolnej Polsce.
- Poruszył nas autentyzm relacji, wyjątkowo trudne dzieciństwo na wołyńskiej wsi, jego wzloty i upadki, wartości, którym dawał wyraz w realnym życiu i na kartach pamiętnika, ciepłe opisy ludzi i zdarzeń w żelazkowskiej przestrzeni. A wszystko to przedstawione w historycznym kontekście, od wspomnień dziadka Kajetana za panowania cara Mikołaja I, przez wojenne i rewolucyjne zawieruchy, po czasy budowania socjalizmu – podkreśliła inicjatorka obu spotkań Alicja Łuczak, prezes Stowarzyszenia Nasze Kaliskie, radna powiatowa.
W dowód uznania i zasług Rada Gminy Żelazków uhonorowała Józefa Szweda pośmiertnie, medalem „Honorowy Obywatel Żelazkowa”, a medal ten wręczyła Anna Sar, wicewójt i Arkadiusz Czerniej, radny Żelazkowa.
Spotkanie w Żelazkowie miało charakter sentymentalno – rodzinnej podróży w czasie. Pojawili się na nim członkowie rodziny: siostra Teresy Nietykszy, Krystyna Łoczewska i jej syn Paweł Łoczewski, prawnuczka Józefa Szweda Aleksandra Paściak z mężem Piotrem oraz dzieci nieżyjącego już Jana Kloca ( jedyny z domu, w którym mieszkał Józef Szwed, uniknął rzezi wołyńskiej, później żołnierz 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK), syn Jan Kloc z żoną Marią i Marianna Nadolna z d. Kloc. Licznie przybyli też mieszkańcy, uczniowie Józefa Szweda, potomkowie rodzin i postaci, przedstawionych w „Odcinku”, koleżanki z pracy Kazimiera Zielińska i Anna Główczyńska, sympatycy poezji pani Teresy Nietykszy. Natomiast w imieniu dyrektor Szkoły Podstawowej w Żelazkowie Izabeli Wawrzyniak życzenia i gratulacje przekazała polonistka Małgorzata Piorunowska.
Uzupełnieniem opowieści o Kierowniku były wystąpienia historyków, członków Stowarzyszenia Nasze Kaliskie. Sławomir Przygodzki opowiedział jak funkcjonował system oświaty w przedwojennej Polsce, a od Roberta Matczaka słuchacze dowiedzieli, że w Żelazkowie też miała miejsce mobilizacja ochotników do 203 pułku ułanów, który brał udział w wojnie polsko - bolszewickiej. Wzruszeń dostarczyły uczennice Zuzanna Woźniak, Zuzanna Stasiak i Justyna Kędzia recytując wiersze Teresy Nietykszy związane z Żelazkowem.
Na pytania co Józef Szwed pozostawił nam w testamencie wszyscy zgodnie wymienili : rzeźby orłów na bramie wjazdowej, obrazy, wiersze i piosenki, kronikę szkolną, „orkiestrę dętą” (trąbki własnoręcznie wykonane z papieru przez niego) , przedstawienia teatralne, występy na pierwszomajowe święta, współpracę z OSP i KGW.
Współorganizatorami spotkania była Biblioteka Publiczna Gminy (dyrektor Emilia Gwóżdź) i Sylwiusz Jakubowski, wójt gminy.
Drugie spotkanie odbyło się w Opatówku w Bibliotece im. Braci Gillerów we współpracy z Powiatem Kaliskim i starostą Krzysztofem Nosalem. Prowadziły je Alicja Łuczak i Małgorzata Matysiak, dyrektor bibliotekiwOpatówku. Zaproszenie przyjęli; poseł Mariusz Witczak, były senator Witold Sitarz, były senator, Daniel Sztandera, dyrektor biura senatora Janusza Pęcherza, radni powiatowi Robert Marszałek i Krzysztof Dziedzic oraz Stanisław Małyszko.
Teresa Nietyksza i moderatorki przybliżyły sylwetkę Józefa Szweda jako wybitnego, wszechstronnego nauczyciela i jego pamiętniki na tle wydarzeń historycznych. W trakcie nauki w Seminarium Nauczycielskim zaciągnął się do wojska, aby obronić Polskę przed bolszewicką nawałą, pracował w Gnojnie podczas wojny, zajmująco opisywał wielokulturowość i etnograficzne detale wołyńskiej wsi. Natomiast tragiczne losy Polaków zamordowanych we wsi Wola Ostrowiecka, pomimo upływu lat i wolności wypowiedzi wciąż pozostają dla rodzin tematem tak trudnym i bolesnym, że ani Jan Kloc w Żelazkowie, ani Teresa Nietyksza w Opatówku nie byli w stanie mówić o tym bez emocji.
Weselszy nastrój spowodowała opowieść o tym, że Józef Szwed uczył w gnojeńskiej szkole przyszłego aktora Wacława Kowalskiego, który później został nauczycielem i przyjaźnił się z rodziną Szwedów.
Ciekawostką jest to, że to jest druga bytność Teresy Nietykszy bytność w Opatówku, bo pierwsza to przyjazd na stację kolejową po dwutygodniowej podróży z Podlasia i przesiadka na wąskotorówkę w 1945 roku.
Wydarzenie podsumowują słowa Marty Wolarz, dyrektor Biura Rady i Promocji Starostwa Powiatowego w Kaliszu - Warto pokazywać tak wyjątkowych ludzi związanych z naszym regionem, warto przybliżać historię z perspektywy zwykłych, a jednocześnie niezwykłych ludzi. Niesamowita postać Józefa Szweda i inspirujące spotkanie z Panią Teresą Nietykszą zachęcają by natychmiast zanurzyć się w lekturę „Odcinka”.
Notka biograficzna Józefa Szweda
Urodzony na Wołyniu we wsi Wola Ostrowiecka w 1901 roku, rodzice Paweł Szwed i Rozalia z domu Kohut. Osierocony przez matkę w 1906 roku, a 1915 przez ojca zostaje przygarnięty przez ciotkę Karolinę na prośbę babci Ludwiki zwanej Rymaczanką. Po I wojnie światowej uczęszcza do 3- letniej szkoły ludowej, a w 1919 roku do preparandy w Chełmie, by wkrótce zdawać do Seminarium Nauczycielskiego. Kiedy nadciągnęła nawała bolszewicka wstępuje do wojska na ochotnika wraz z kolegami i szczęśliwie wraca do nauki. Seminarium kończy w 1926 i wkrótce rozpoczyna pracę na posadzie w Gnojnie jako kierownik i nauczyciel. W 1934 roku +żeni się z Ludmiłą Maszkiewską i rodzina wkrótce powiększa się o córki Krystynę - 1935 i Teresę (Renię) -1937.
W okresie okupacji pozostaje na stanowisku i pracuje ucząc w polskiej szkole udostępniając jednocześnie budynek po południu Ukraińcom.
Praca przebiega w miarę dobrze. Józef Szwed znając język niemiecki, sprytem i mądrością radzi sobie z okupantem. Niestety w 1943 otrzymuje tragiczną wiadomość, że 30 sierpnia rodzinna wieś Wola Ostrowiecka i pobliskie Ostrówki przestały istnieć, a mieszkańcy zostali bestialsko zamordowani przez niedawnych sąsiadów Ukraińców. Zginęła ciocia Karolcia, jej córka Maria, którą Szwed gościł w swoim domu, jej dziecko i pozostali krewni. Uratował się jedynie Janek Kloc- syn cioci Karoliny, późniejszy żołnierz 27 dywizji Piechoty Wołyńskiej ( To jego dzieci byli gośćmi w Żelazkowie).
W 1945 przyjeżdża Józef Szwed do Żelazkowa i tu od zera organizuje szkołę. Pełni funkcje kierownika i nauczyciela do roku 1966. Ściąga też do siebie Jana Kloca, który jako żołnierz AK musi ukrywać się ze swoją przeszłością. Jako emeryt pracował do 1970 roku.
(grz)
fot: Agnieszka Förster