
Pracował praktycznie we wszystkich kaliskich kinach. Magia wielkiego ekranu pochłonęła go na 26 lat i dziś nie wyobraża sobie wykonywać innego zawodu. Pan Artur Chojnacki, który pracuje w kinie Helios, opowiedział nie tylko o swojej pracy, ale i o ostatni
ino Helios zaprosiło swoich widzów na sentymentalne, ostatnie seanse z taśmy 35 mm, dzięki czemu mogli oni poczuć magię klasycznego kina. W Kaliszu dzięki projektowi można było zobaczyć ponadczasowe „Cztery wesela i pogrzeb”. To był wyjątkowy dzień również dla pana Artura Chojnackiego, który jest jednym z niewielu kinooperatorów w naszym mieście. 26 lat temu, kiedy zaczynał swoją pierwszą pracę, właśnie w kinie, technologia taśmy 35 mm była używana na co dzień. – To taki powrót do korzeni dla mnie, mam ogromny sentyment do tej taśmy, bo jak coś się zaczyna robić i robi się przez lata, to człowiek się przyzwyczaja. Poza tym filmy z tej taśmy mają swój urok. Bo z jednej strony, jeśli chodzi o jakość, ostrość, dźwięk, to cyfrowa technologia jest 4- czy 5-krotnie lepsza, ale jeśli chodzi o głębię koloru, to na taśmie analogowej jest ona bardziej naturalna, podobnie zresztą mamy ze zdjęciami – mówi pan Artur i przyznaje, że stara taśma potrafiła jednak czasem spłatać figla. – Jeżeli taśma jest stara, może się zerwać. 20 lat temu zdarzało się, że w czasie seansu były po 3-4 przerwy, żeby taką zerwaną taśmę jeszcze raz założyć.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie