
Coraz więcej osób otrzymuje informacje o zajęciu wypłat i kont na poczet „zaległych” opłat za abonament RTV. Kwoty szokują. Za zaniedbania i błędy poprzedniego rządu i urzędów mają zapłacić obywatele. Problem dotyczy 3 milionów Polaków.
– Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi, dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia – tak w 2008 roku do niepłacenia abonamentu zachęcał sam Donald Tusk, ówczesny premier.
– Abonament przestałem płacić w 2009 roku – mówi pan Paweł, kaliszanin. – W tym roku skończyła mi się książeczka opłat, a nowej nie dostałem. Oczywiście opinia premiera Tuska też miała tu duże znaczenie. Zapowiedź zniesienia archaicznej, wywodzącej się jeszcze z komuny opłaty za posiadanie odbiornika wydawała się uzasadniona i bardzo prawdopodobna – podkreśla.
W sierpniu ub. roku pismo z Centrum Obsługi Finansowej Poczty Polskiej w Bydgoszczy niemal zwaliło go z nóg. Urząd wyliczył, że kaliszanin zalega ponad 1400 złotych z tytułu abonamentu RTV – 1300 złotych opłaty głównej oraz 137 złotych odsetek.
Postanowił nie poddawać się. W odpowiedzi, za poradami znajomego prawnika, wykazał bezzasadność roszczeń, powołując się na rozporządzenie ministra transportu z 25 września 2007 roku w sprawie warunków i trybu rejestracji odbiorników radiofonicznych i telewizyjnych.
– W świetle prawa poprzednia rejestracja mojego odbiornika straciła ważność, a nowej nie dokonano – ocenia.
Po miesiącu otrzymał kolejne pismo z poczty, tym razem z Centrum Obsługi Finansowej w Opolu, w którym urząd, powołując się na to samo rozporządzenie, dowodził, że fakt rejestracji odbiornika jednak miał miejsce. „Poczta Polska, chcąc wywiązać się z określonych w rozporządzeniu zobowiązań, wysłała do abonentów zawiadomienia o nadaniu indywidualnego numeru identyfikacyjnego określone w załączniku nr 2 do rozporządzenia, które stanowią dowód zarejestrowania odbiorników rtv i zastępują dotychczasowe dowody zarejestrowania odbiorników rtv w formie imiennych książeczek. Do abonentów zobowiązanych do wnoszenia opłat oprócz zawiadomienia o nadaniu indywidualnego numeru identyfikacyjnego dołączono 5 spersonalizowanych blankietów wpłat” – czytamy w urzędowym piśmie.
„Takie zawiadomienie o nadaniu indywidualnego numeru identyfikacyjnego nr... zostało wysłane do Pana w dniu 17.07.2008 roku. Korespondencja nie wróciła do nadawcy z adnotacją «adresat nieznany». [...] Prawodawca nakazał bowiem przesłanie, a nie doręczenie stronie powiadomienia. [...] Tylko zwrot listu zawierającego zawiadomienie mógłby dowodzić, że nie doszło do skutecznego zawiadomienia o nadaniu indywidualnego numeru”.
– Problem w tym, że żadnej informacji na temat mojego nowego indywidualnego numeru ani żadnych blankietów nie otrzymałem – upiera się pan Paweł.
W kolejnym piśmie zażądał od poczty dowodu potwierdzającego, że pismo o nadaniu numeru zostało wysłane i dotarło do adresata, czyli do niego. Bowiem zdaniem mecenasa Macieja Witkowskiego to warunek sine qua non dochodzenia roszczeń. – Poczta Polska jest podmiotem działającym jako przedsiębiorca, od którego należy wymagać wyższej staranności. Tym samym jeśli kierowała zawiadomienie, od którego zależały określone skutki prawne, winna takie potwierdzenie posiadać – ocenia prawnik.
– Jest oczywiste, że prawodawca, posługując się pojęciem przesłania, miał na celu zobligowanie Poczty Polskiej do SKUTECZNEGO doręczenia klientowi zawiadomienia o rejestracji, nie zaś jedynie samej czynności nadania przesyłki – przekonuje mecenas Witkowski.
„Poczta Polska SA nie została zobligowana do wysyłania korespondencji w postaci zawiadomień o nadaniu indywidualnego numeru identyfikacyjnego oraz zawiadomień o powstałych zaległościach listem poleconym, w związku z tym przesyłki te kierowane są do adresatów listem zwykłym. W konsekwencji nie ma możliwości przesłania kserokopii nadania powiadomienia, jak i również potwierdzenia przyjęcia zawiadomienia” – przyznaje urząd.
Niezwykłe! Dokument, który (jak widać) rodzi określone, bardzo poważne skutki prawne i finansowe, jest przesyłany zwykłym listem, który łatwo może trafić do kosza ze stertą ulotek.
– List polecony jest poważnym dokumentem, którego przyjęcie lub nieprzyjęcie jest udokumentowane. W przypadku listu zwykłego nie ma gwarancji, że trafił do adresata czy z powrotem do nadawcy – twierdzi znajomy listonosz.
Ale Poczta Polska nie ma sobie w tym przypadku nic do zarzucenia.
Uwierzyli Tuskowi
– Byłbym może nie w porządku, gdyby mój przypadek był odosobniony – dywaguje pan Paweł. – Zapomniałem, zgubiłem blankiety, nie chciałem płacić „haraczu” itd. Ale pamiętać należy, że w takiej sytuacji są ok. 3 miliony osób w Polsce. A to stawia moją sprawę w zupełnie innym świetle. Do pewnego czasu, do 2008, 2009 roku, nie było problemu z niepłaceniem abonamentu. Wszyscy płacili. I nagle co się stało? Przestali płacić, bo się tak zmówili, choć – jak twierdzi Poczta – dostali informacje o kontach? To bzdura. Ktoś popełnił błąd, ale państwo usankcjonowało bezprawie i konsekwencje spadają na obywateli – kwituje.
Zwraca uwagę na kolejny aspekt zagadnienia, czyli okres, po którym KRRiTV zareagowała na problem niepłacenia abonamentu. – Jeśli tego typu problem, czyli brak płatności za fakturę, przekroczenie terminów, pojawia się w relacjach między podmiotami gospodarczymi, reakcja jest natychmiastowa. Sam prowadziłem firmę i miałem z takimi sytuacjami do czynienia. Oczywiście brak płatności nie musi wynikać ze złej woli, natomiast często z zapomnienia, zgubienia dokumentu czy nawet tego, że nie dotarł on do adresata. Natomiast w przypadku abonamentu pierwszą informację o tym, że przesyłano na mój adres jakiś numer konta, na który mam płacić abonament, otrzymałem po 7 latach, kiedy moje niby-zobowiązania urosły do prawie 1800 złotych!
Jeśli posiadacz telewizora nie płaci 5 lat i dłużej, średnia wartość zobowiązań wynosi ponad 1600 złotych.
Odpowiedzialność za problem w dużej części spada również na byłego premiera Donalda Tuska, autora nieodpowiedzialnej wypowiedzi, która utwierdziła miliony Polaków w przekonaniu, że nastąpią zmiany w sposobie finansowania telewizji publicznej, w związku z czym abonamentu nie powinni płacić. – Nie wyobrażam sobie, aby utrzymywać ten niesprawiedliwy i kosztowny system. Dlatego zwracam się do właścicieli mediów, do dziennikarzy i do liderów partii opozycyjnych, aby z jak najlepszą wolą pomogli nam wypracować model optymalny, tzn. przyjazny dla obywatela. To jest dla nas pierwotny punkt wyjścia, z tej drogi na pewno nie ustąpimy – przekonywał Tusk.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Reklamacje i rachunki wysłać do Tuska może POmoże ?
Kto wierzył największemu kłamcy z PO niech płaci z odsetkami cwaniaki POwiaki !!!!!!!!!Rachunki wysłać Tuskowi.
Jak można płacić za coś czego nie chcę oglądać ? A w telewizorze mogę oglądać rodzinne zdjęcia !
I bardzo dobrze, niech karają, ja płacę cały czas. A Pan Paweł to jakis nieporadny, że nie potrafił zdobyc nr konta ta które miał płacić :)