
Pałace miejskie to tradycja stara jak pierwsze wielkie cywilizacje. Wiadomo, tam gdzie władza, pieniądze i wysoki status społeczny, tam domy w centrach miast od zawsze pyszniły się zdobnymi elewacjami, stanowiąc swoim wyglądam coś więcej od zwykłych czynszowych kamienic. Budowa, a właściwie przebudowa domu przy Rynku Głównym pod numerem 11 (dziś to ósemka) w roku 1820, otwiera piękną kartę klasycystycznych fundacji w grodzie nad Prosną. To także jeden z pierwszych nowożytnych pałaców w naszym mieście; chyba chlubny, skoro trafił na szereg „odkrytek” z widokami Kalisza przed 1914 rokiem
Purpurowa fundacja
Ludwika Chopinówna, siostra naszego wielkiego pianisty, tak wspomina pobyt w Kaliszu w trzeciej dekadzie XIX stulecia niejakiego Józia: O! Jakie to piękne miasto ten Kalisz. (…) To coś bardziej do Warszawy podobnego, jakie to domy! Pałace! Szerokie ulice! Co ludzi! Prawdziwie, żebym nie wiedział, że wyjechałem z Warszawy, tobym myślał, iż do niej wjeżdżam , tylko innymi rogatkami. Być może Józef o romantycznej duszy nieco podkolorował obraz naszego miasta, jednak faktem pozostaje, że na ogół zabudowy tamtego Kalisza, ilość zdobnych pałacowych fasad, była znacznie większa od stanu dzisiejszego.
W Kronice Miasta Kalisza pod datą 1820 roku, czytamy, że: Dom w rynku, w którym mieściła się Dyrekcja Skarbu przerobiono na dom mieszkalny biskupa kujawsko-kaliskiego. Osobą odpowiedzialną za roboty budowlane pod tym adresem był nowo wyświęcony biskup kujawsko-kaliski Andrzej Wołłowicz który postanowił przenieść swoją rezydencję z Włocławka na Stary Rynek w Kaliszu. Wcześniej dom ten, mieszczący się w eksponowanej części miasta, służył ważnym osobistościom, takim jak marszałek napoleoński Ludwik Davout i książę Józef Poniatowski. Z tyłu gmachu, zwanego odtąd pałacem biskupim, ulokowano stajnie i uliczkę służącą za podjazd dla powozu kaliskiego infułata. W czasie powstania listopadowego, które zbiegło się ze śmiercią bp. Józefa Szczepana Koźmiana, w pałacu mieszkał brat zmarłego, znany pamiętnikarz Kajetan. Nie były to czasy sprzyjające żałobnemu skupieniu. „Ileż bezbożnych i rozpustnych śpiewek, ile gróźb, ile bezecnych i bezwstydnych scen pod samymi oknami biskupiego pałacu sen przerywały” – pisze dziejopis. Z biegiem lat pałac ucichł. Następni gospodarze diecezji coraz rzadziej rezydowali w Kaliszu, w końcu na stałe powrócili do Włocławka. Opustoszała kamienica została przekazana Wojennemu Naczelnikowi Powiatu Kaliskiego. Zadaniem tych wysokich rangą carskich wojskowych było poskromienie buntowniczych Polaków. Po 1858 r. nieruchomość przeszła w ręce prywatne i stała się zwykłą czynszową kamienicą. Nowi właściciele przerobili dolne okna pałacu na „ozdobne sklepy”. W przyziemiu znajdowały się m.in.: piwiarnia (browarnia) Piwnica Gdańska i Klub Ruski, gdzie carscy oficerowie i urzędnicy grali w karty. Część parteru zajmowała apteka Stanisława Hildebrandta. Jej kolejny gospodarz Aleksander Bryndza urządził ją „prawdziwie z europejskim komfortem”. Bryndza szczycił się nie tylko sprzedawanymi w aptece kumysem i kroplami Russyana, ale również medalem „za gorliwość”, otrzymanym z rąk samego cara Aleksandra III.
Dawny pałac biskupów spłonął, jak całe śródmieście, w 1914 r.
Mury pałacu biskupów przy kaliskim Rynku były nieco starsze niż jego fundacja z 1820 roku. Jak podaje Iwona Barańska w swojej pracy poświęconej architekturze Kalisza w dobie Królestwa Kongresowego: Dom pod nr 11 był dwupiętrowy, z oficyną. Z oficyną. Został wzniesiony około 1796 roku (…) W tym czasie Rząd Pruski kupił pusty plac (pozostałość po pożarze Kalisza w 1792 – przyp. red.) i wystawił tu dom przeznaczony na siedzibę Dyrekcji Skarbu. Budynek wyszedł z biura projektowego Franciszka Reinsteina, wybitnego przedstawiciela klasycyzmu w historii sztuki polskich. Budynek dla purpuratów był jednym z większych w zabudowie rynkowej Kalisza do 1914 roku.
Mury na portrecie miasta
Początkowo, władze kościelne, planowały kupić na siedzibę diecezji nieruchomość położoną przy alei Wolności (wówczas alei Józefiny) pod nr hipotetycznym 566 wybudować rezydencję biskupią od nowa. Ostatecznie (zapewne wobec konieczności cięcia kosztów) purpuraci musieli zadowolić się adaptacją już istniejącego gmachu. Nieruchomość przy Głównym Rynku 11, Reinstein przebudował w większym stopniu wewnątrz, niż zewnątrz. Przede wszystkim, zmieniono rozkład pomieszczeń oraz rozbudowano oficyny z zapleczem gospodarczym. Nieznany jest z wyglądu widok gmachu przed 1820 rokiem, w związku z czym nie jesteśmy w stanie określić w jakim stopniu Reinstein zmienił styl architektoniczny fasady budynku. Na fotografii odbitej w atelier Jana Haftkiego szeroka, 7-osiowa elewacja frontowa gmachu biskupiego akcentuje północną pierzeję Rynku, znaną skądinąd z wielu innych szacownych nazwisk – Sobolewów, Nieszkowskich, czy Tschinklów. Na balustradzie balkonu na pierwszym piętrze pałacu, zapewne w czasach kiedy rezydowali tutaj purpuraci, wywieszano herb aktualnie rezydującego tutaj biskupa, tak jak robi to chociażby każdy biskup Rzymu do dnia dzisiejszego. Dzisiejsza kamienica pod numerem 8, stojąca w miejscu opisywanej 11-tki, zdradza pewne podobieństwo do swojej poprzedniczki. Wystarczy policzyć osie w obecnej fasadzie i porównać je z projektem Reinsteina i starymi fotografiami, by stwierdzić, że dzisiejsza kamienica zawiera wypalone w 1914 roku mury przybytku biskupów kaliskich. Proszę też uwierzyć na słowo, że piwnice w ósemce zadziwiają. Potężne mury zatrzymały wielką historię tego miejsca pod warstwami patyny czasu.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Teraz pałac biskupa jest na Wojska Polskiego/Widok , gdzie pierwotnie miał być dom pomocy. Ale oni to lepszy sort i muszą mieszkać w pałacach. Nuncjusz obcego państwa poświęcił. Tylko na czyją chwałę?
Głupoty piszesz Nie było żadnych planów na ten budynek który od dłuższego czasu jest w posiadaniu diecezji kaliskiej
Wynocha do watykanu