Reklama

39. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych

28/11/2012 13:14

Prawdziwą gwiazdą 39. Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych okazał się Fin Iiro Rantala, choć – gdyby sądzić jedynie po długotrwałości braw i zainteresowaniu ze strony płci pięknej – takim objawieniem był Leszek Możdżer. Trzydniowa impreza zakończyła się w minioną niedzielę

Dziewięć koncertów to sporo. Podczas poprzednich edycji festiwalu zdarzało się, że niektóre z nich zacierały się w pamięci już następnego dnia, przysłaniane przez inne, bardziej wyraziste. Tak było zwłaszcza wtedy, gdy mieliśmy do czynienia z klasycznymi składami jazzowymi i równie przewidywalnym repertuarem. Zgodnie ze swoją nazwą, kaliska impreza jest festiwalem pianistów. Na scenie najczęściej towarzyszy im tylko sekcja rytmiczna. Jednak w tym roku tria nie stanowiły większości, a obok fortepianu, kontrabasu i perkusji widzieliśmy też i słyszeli trąbkę, saksofony, skrzypce, wiolonczelę, klarnet, flet i instrumenty klawiszowe (zabrakło chyba tylko jazzowej gitary, która w latach poprzednich niekiedy się pojawiała). Podobna była też rozpiętość stylistyczna – od klasycznych wzorów amerykańskich, poprzez jazzową lirykę, interpretacje utworów Bacha, Gershwina czy Komedy aż po eksperymenty i jazzową awangardę. Co sprawdziło się najlepiej? Jak zwykle – talent, praca i namiętność. Z niewielką domieszką poczucia humoru.
Dobrym tego przykładem jest wspomniany już Iiro Rantala, urodzony w 1970 r. w Helsinkach, wszechstronnie wykształcony pianista i kompozytor, swobodnie poruszający się zarówno po obszarach jazzu, jak i muzyki poważnej. Obok wirtuozerii nauczył się również pokory; pośrednim tego świadectwem są jego muzyczne hołdy składane takim artystom, jak Bill Evans czy Oscar Peterson. Dwie ze swoich najnowszych płyt poświęcił zresztą historii jazzu, którym interesował się już jako dziecko. Wątpliwości nie pozostawia nawet tytuł albumu, z którego materiał prezentowany był w sobotę na scenie kaliskiego Centrum Kultury i Sztuki – „My History Of Jazz”. – Rantala nie przestrzega żadnej konsekwencji chronologicznej, żongluje w zależności od kaprysu różnymi stylami i technikami gry na fortepianie. Wiedzie go fantazja, wyobraźnia i nieskrępowana inwencja – napisali organizatorzy festiwalu. W Kaliszu Finowi towarzyszyli szwedzki kontrabasista i wiolonczelista Lars Danielsson i polski skrzypek Adam Bałdych, który w sobotę zebrał osobne brawa. Jeśli dodamy do tego fakt, że „My History Of Jazz” miała w Kaliszu swoją koncertową premierę, satysfakcja będzie pełna.
Publiczności wyraźnie przypadł do gustu także niedzielny występ duńskiego duetu  Palle Mikkelborg (trąbka) – Thomas Clausen (fortepian). Znów spotkały nas popisy muzycznej erudycji i poczucia humoru. To ważne, by umieć i chcieć bawić się tym, co się robi, a to właśnie dawało się wyczuć we wspólnych improwizacjach Duńczyków, którzy w Kaliszu wystąpili po raz pierwszy, choć cały czas sprawiali wrażenie starych, dobrych znajomych.
Leszek Możdżer, na którego koncert najbardziej chyba czekano i najwięcej sobie po nim obiecywano, nie zawiódł, ale też nie zaskoczył – chyba, że jako zaskoczenie potraktowalibyśmy jego nieplanowany nocny występ w jednym z kaliskich pubów.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Andrzej - niezalogowany 2012-12-14 12:49:35

    Proponuję drobny Quiz-zagadkę dla czytelników. Kto zastąpił nieobecnego Larsa Danielssona podczas występu prawdziwej Gwiazdy Festiwalu, którą okazał sie Iiro Rantala?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Andrzej - niezalogowany 2012-12-14 12:44:11

    Wymieniony w recenzji szwedzki kontrabasista i wiolonczelista Lars Danielsson nie dojechał na Festiwal, w związku z tym nie było go na scenie w ogóle. Podziwiam odwagę recenzenta, która pozwala mu obwołać "wydarzeniem festiwalu" koncert, na którym nie był osobiście.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do