
W niedzielę 26 listopada na wyremontowanej w tym roku głównej scenie Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu, chwilę przed północą, wybrzmiały ostatnie akordy zagrane przez zespół wybitnego, charyzmatycznego perkusisty Billy’ego Cobhama, znanego m.in. ze współpracy z Milesem Davisem. Koncert zwieńczyły owacje na stojąco. Niedzielnego wieczoru był to już drugi koncert, który został w ten sposób wyróżniony przez kaliską publiczność
Kilka kwadransów wcześniej słuchaczy oczarował duet Leszek Możdżer – Adam Bałdych. Muzycy wykonali przedpremierowo kompozycje ze wspólnego albumu „Passacaglia”, którego premiera przewidziana jest na 26 stycznia 2024 r. Pianista, zgodnie z zapowiedziami, zagrał nie tylko na dwóch fortepianach o różnym stroju, ale również na pianinie wyprodukowanym w dawnej fabryce Calisia. Ostatni dzień festiwalu rozpoczął występ Borderlands Trio, formacji specjalizującej się w muzyce improwizowanej.
Tegoroczny Festiwal rozpoczął się od „mocnego akcentu”. W czwartek 23 listopada odsłonięto rzeźbę „Piano-Forte” autorstwa Krzysztofa M. Bednarskiego, która stanęła przed macierzą festiwalu – budynkiem CKiS przy ul. Łaziennej 6. Następnie po świetnym solowym recitalu fortepianowym Macieja Tubisa odbyło się premierowe wykonanie kompozycji „Rzeźby na septet jazzowy i orkiestrę” – przygotowanej specjalnie na jubileusz Festiwalu przez młodego kompozytora, Kacpra Smolińskiego. Utwór ten, wykonany przez muzyków jazzowych (pianistkę Kasię Pietrzko, saksofonistę Macieja Kądzielę, gitarzystę Jakuba Mizerackiego, skrzypka Tomasza Chyłę, basistę Romana Chraniukia, perkusistę Adama Zagórskiego oraz Kacpra Smolińskiego, który gra na harmonijce ustnej) wraz z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Kaliskiej pod batutą Rubena Silvy, zrobił niesamowite wrażenie na uczestnikach koncertu.
Na piątkowy wieczór organizatorzy przygotowali dla festiwalowych gości kolejną niespodziankę – premierę jubileuszowego albumu Jazz in Calisia, przedstawiającego zdjęcia wykonywane podczas Festiwalu na przestrzeni 50 lat. Również w piątek na głównej scenie odbyły się trzy koncerty: austriackiego tria PRIM, kwartetu Piotra Wyleżoła oraz ukraińskiego pianisty na stałe mieszkającego w Stanach Zjednoczonych – Vadima Neselovsky’ego, który wraz z trio Mriya Ensemble wykonał przejmujące kompozycje inspirowane trwającą wojną.
Sobota przyniosła nieoczekiwaną zmianę kolejności koncertów. Wieczór rozpoczęło trio Marcina Wasilewskiego wraz z Henrykiem Miśkiewiczem i Adamem Pierończykiem, które zgodnie z programem miało wystąpić jako ostatnie. Następnie niezwykle brawurowo zagrał duet pianistyczno-perkusyjny Sendecki & Spiegel. Wieczór zamknął norweski saksofonista Marius Neset wraz ze swoim energetycznym kwintetem.
Oczywiście, zgodnie z tradycją, po ostatnich – piątkowym i sobotnim – koncertach w klubie festiwalowym, mieszczącym się w dawnej fabryce fortepianów Calisia, odbyło się trwające do godzin porannych jam session.
Tegoroczny festiwal należy uznać za bardzo udany. Mimo iż organizatorzy postawili przed sobą trudne wyzwanie, rozszerzając festiwal o dodatkowy dzień koncertowy oraz aranżując szereg wydarzeń towarzyszących, wszystkie przedsięwzięcia udało się perfekcyjnie dopiąć. Kaliski festiwal jako jeden z nielicznych odbywa się nieprzerwanie od 50 lat. Patrząc na zaangażowanie organizatorów, ale i również wyjątkowe zainteresowanie identyfikujących się z tym wydarzeniem gości, można przypuszczać, iż przez kolejne 50 lat w listopadzie nadal będzie słychać w Kaliszu jazz.
Tekst i fotografie:
Szymon Ratajczyk
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
okej ale w pierwszym akapicie trzeba rozwinąć MFPJ a nie że trzeba po guglach szukać