W styczniu na terenie Kalisza doszło do kilku fałszywych alarmów o podłożeniu bomb w budynkach Urzędu Miejskiego, a także w marketach. Czy osoba bądź osoby, które postawiły w stan alertu kaliskie służby, odpowiadają także za fałszywe alarmy w innych miastach Wielkopolski, a ostatnio nawet poza granicami województwa?
Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi, bo nieznany jest sprawca alarmów. Wydaje się, że już niedługo zostanie zidentyfikowany i trafi za kraty. Kaliska policja twierdzi, że trop prowadzi za granicę, ale nie wyklucza, że sprawca fałszywych alarmów pochodzi z naszego miasta. Pierwszy tegoroczny alert ogłoszono 5 stycznia, po informacji, że zostanie odpalony ładunek wybuchowego w centrum handlowym na Dobrzecu. Natomiast do nasilenia fałszywych alarmów doszło w ostatnich dniach ubiegłego miesiąca. 23 stycznia około godz. 13:40 do Urzędu Miejskiego w Kaliszu przyszedł mail, informujący, że w pomieszczeniu gospodarczym Urzędu podłożono ładunek wybuchowy, który ma eksplodować o godz. 14:00. W związku z tym, że z treści maila nie wynikało, w którym obiekcie miała być ukryta bomba, kierując się względami bezpieczeństwa pracowników i petentów zdecydowano się na przeprowadzenie ewakuacji w Ratuszu i budynkach znajdujących się na ulicach T. Kościuszki i al. Wolności (Villa Calisia). Łącznie ewakuowano około 400 osób. Policyjni pirotechnicy, a także przewodnik z psem do wykrywania materiałów wybuchowych nic nie znaleźli. Alarm okazał się fałszywy. Ostatni mail o podłożeniu ładunku wybuchowego w markecie przy ulicy Podmiejskiej dotarł 30 stycznia w godzinach popołudniowych. Tam również zarządzono ewakuację. Po przeszukaniu wszystkich pomieszczeń okazało się, że i w tym przypadku alarm był fałszywy. Podobnie jak dzień wcześniej, kiedy to kolejny raz zapowiadano odpalenie bomby w Urzędzie Miejskim.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie