Reklama

A kto z nami nie wypije…

24/04/2022 06:00

Treść zamieszczonej w naszym tegotygodniowym „Kalendarium” notatki mówiącej o tym ile to w Kaliszu pod koniec XVIII w. wytwarzano, pod różnymi postaciami, alkoholu sugerowałaby, że produkcja napojów ze sporą zawartością C2H5OH zdominowała inne gałęzie przemysłu, w każdym zakątku miasta czuć było woń alkoholowych trunków a i  niewiele pewno brakowało, że nawet poczciwą Prosną, miast czystej wody (no, czysta to ona pewno już od dawna nie była) płynęłaby ciecz, po spożyciu której kaliszanie mieliby kłopoty z pionizacją. No nie, tak źle (?) nie było, choć faktem jest, że produkcja alkoholi wszelakich miała się u nas całkiem dobrze. Popyt na produkt był niezmiennie spory, interes był dochodowy, a do zajęcia się tym biznesem zobowiązywała, jakby nie było, też przecież… tradycja (sprawdź sobie  Sz. Czytelniku przydomek Chrobrego – „Tragbier”  czy powód, dla którego Leszek Biały wymigał się od udziału w wyprawie krzyżowej)

  Zacznijmy od skromniejszych procentów.  Browarów – z reguły niewielkich – było sporo, dodatkowym atutem Kalisza była też całkiem dobra woda, która stwarzała nadzieję, że wyprodukowane tu piwo (a także znacznie mocniejszy napitek) będzie smakowało. I smakowało, oj smakowało… Tradycję warzenia piwa w Kaliszu rozpoczęła w 2 poł. XIII w. księżna Ludgarda. Odwiedzając nasze miasto, żona Przemysła II trafiła na czas suszy i nieurodzaju. Gdy mieszczki przyszły do niej po ratunek, rozkazała wytoczyć wóz z piwem na ochłodę. I choć goryczkowy napój niekoniecznie posmakował kobietom, dodane doń klejnoty księżnej oraz – przede wszystkim – nadany wówczas Kaliszowi przywilej piwny umożliwiły stawianie w mieście mielcuchów (przydomowych warzelni) i w ten sposób rozkręcenie piwnego biznesu. Wiek później w kronikach Kalisza znajduje się wzmianka o „słodownikach”. Rozwijały się też wokół Kalisza wsie służebne, których nazwy nierzadko kojarzyły się z piwem i winem: Piwonice, Chmielnik, Winiary.

  W krótkim czasie dzięki wzrastającemu popytowi szybko stał się to interes wielce dochodowy, któremu sprzyjały kolejne przywileje królewskie, w tym m.in. prawo propinacji. Wcześnie powstał cech piwowarów, który skutecznie bronił praw kaliskich producentów i ograniczał konkurencję z zewnątrz. W XVII i XVIII w. piwowarzy stanowili najsilniejszy cech, a ich przedstawiciele zajmowali poczesne miejsce we władzach miasta. Jeden z nich, zmarły w 1777 r. Kazimierz Podbodowicz był wówczas jednym z najbogatszych kaliszan – po swojej śmierci zostawił 6 kamienic, 2 domy, 3 browary, 1 plac pod budowę, a ponadto… 28 świń i 5 krów. Nie dziwota – zostawszy „królem kurkowych” posiadał przywilej wyrabiania piwa a dodatkowo godność zwalniała od podatków. Wcześniej nieco jeden z browarów posiadała żona Albina Fontany, a sam znany murator był członkiem Rady Miejskiej jako przedstawiciel cechu piwowarów. Warto zauważyć, że piwo stanowiło element niemal wszystkich wynagrodzeń wypłacanych w mieście (np. burmistrz-prezydent – dostawał aż 12 beczek tego napoju, cieśla za wybudowanie dwóch mostów dostał 10 beczek piwa i 2 garnce wódki). W latach 1748-85 22 piwowarów wyprodukowało łącznie 60 tys. beczek piwa, do tego 16,6 tys. garncy gorzałki (60 tys. litrów) i 787 garncy miodu pitnego. Policzmy: 1 beczka to 48 garncy, 1 garniec – 3,77 litra – czyli 1 beczka to ok. 170 litrów. Hmm.. W XVIII w. pojawiło się też sprowadzane z południa Europy sprzedawane przez „węgrzynów” – Macedończyków wino.  

  W 1612 r. wdowa Wincentowa zapisała z 240 zł pol. zabezpieczonych na browarze przy ul. Szkockiej (ob. ul. Rzeźnicza), należącego do małżonków Lipieńskich, po 15 grzywien na szpitale św. Trójcy oraz św. Ducha. Sporym jednak zagrożeniem dla producentów pozostawały… „siły nieczyste” i... Kościół. Karanie czarownic za „psowanie piwa” było dość powszechne, a kary bywały ciężkie, aż do spalenia winowajczyń na stosie włącznie. Pisaliśmy o tym przecież w Życiu Kalisza dwa tygodnie temu. Z kolei braciszkowie zakonni (a i bogobojne zakonnice) wyrabiali piwo bez żadnych ograniczeń, limitów i opłat „czopowego” – nałożonego przez Zygmunta I podatku od trunków. Piwo produkowali też franciszkanie, reformaci i bernardyni. W latach 1680-1682 produkcja piwowarów kaliskich wynosiła 5 372 beczek piwa, 360 garncy miodu i  586 garncy gorzałki, której produkcja wzrosła w tym czasie aż dziewięciokrotnie. „Palili ją garncem” właściciele szynków, a nawet krawcy i piekarze. Poza tym wielu mieszczan paliło (to bardziej eleganckie określenie niż dzisiejsze „pędziło”) wódkę, formalnie na własne potrzeby. Walczono natomiast z konkurencją żydowską. W 1777 r., powołując się na Uniwersał Rady Nieustającej, władze miasta pod naciskiem piwowarów i szynkarzy przyjęły uchwałę zabraniającą Żydom produkcji piwa, wina i wódki oraz sprzedaży win importowanych. Dziesięć lat później widocznie postanowienia tej uchwały „renegocjowano” w wyniku czego zezwolono starozakonnym na utrzymanie 4 szynków w zamian za zrzeczenie się przez nich praw do nabywania nowych domów. 

  W jednym z opisów Kalisza znalazła się niezbyt pochlebna opinia o samym mieście, ale za to całkiem pozytywna o kaliskim piwie i… – dziś powiedzielibyśmy – relatywistyczna o kaliszankach: Kalisz – ładna mieścina, chociaż nie obmurowany i brudno tam. Przecież piwo mają doskonałe i tanie. Tylko dzieweczki skąpe, za bogobojne. Ale jakoś się żyło.  Browary, a także szynki, gospody i karczmy wpisały się w obraz ulic Kalisza. Zapis z 1778 r. mówi, że od bramy Łaziennej ku klasztorowi franciszkanów tyle było mielcuchów, że nawet w jednym miejscu zamiast muru miejskiego był... parkan od mielcucha. W baszcie jezuickiej wybudowano ogromną, murowaną z kamienia i cegły, wyłożoną balami dębowymi kadź do produkcji piwa. Na niedługiej przecież ulicy Piekarskiej znalazły się trzy browary, na sąsiedniej Łaziennej – kolejne dwa. O skali produkcji alkoholi w Kaliszu w 1792 r.  piszemy w „Kalendarium” a z opisu miasta sporządzonego trzydzieści lat później wynika, że w 10 tysięcznym wówczas Kaliszu było aż 160 szynków i 23 oberże, działało 5 gorzelni i 5 browarów. Zlokalizowane one były głównie w okolicach Rynku, na ulicy św. Stanisława lub pod murami miasta. Ale rzecz ciekawa – na planie miasta z 1785 r. nie było jeszcze ulicy o nazwie Browarna. Za to w 1829 r. na Szkockiej (Rzeźniczej) sprzedawano dom „z mielcuchem, browarem, suszarnią, stayniami i wozowniami....” W dziesięć lat później inne ogłoszenie po raz pierwszy wymienia ulicę o nazwie „Piwowarska”. Z kolei w domu Kachelskich najpierw Stanisław Rodenthal handlował winem, głównie węgierskim i francuskim („szef poleca PT Publiczności „zieleniaczek” i „węgierskie miody”), a po nim otworzył tu w 1876 r. „bawarię” pod nazwą „Bufet Warszawski” pan J. Kaliski. 

  W połowie wieku XIX w. w miejsce wielu małych browarów zajmować zaczęły duże przemysłowe wytwórnie: Władysława Trąbczyńskiego w Tyńcu i potentatów tej branży – Daniela i Karola Weigtów, posiadaczy dwóch browarów w mieście (w tym bogato opisanym w publikacjach browarze na cyplu za mostem Kamiennym, którego piwnice obecnie kuszą grozą tajemną) i jednego w Tyńcu. Przez pewien czas funkcjonował też browar należący do J. Szliwy, a na początku XX w. pojawił się także skład piwa Haberbuscha na Wydorach (Lipowej). Do dzisiaj istnieje też budynek po dawnym browarze w Winiarach. Jego początki sięgają czasów Józefa Radoszewskiego, który pobudował ten browar około 1835 r.. Pół wieku później rozbudował go, wydzielając też jego część na gorzelnię, Karol Schlȍsser. Do czasów II wojny w Winiarach znajdował się jeszcze drugi browar, przekształcony później w zakłady przetwórstwa spożywczego Nowackiego (późniejsze słynne „Winiary”).

  Produkcja alkoholi w XIX i XX wiecznym Kaliszu miała miejsce nie tylko w browarach. Działały oto prężnie trzy duże destylarnie: Trąbczyńskiego w Winiarach, Frenkla na Nowo-Warszawskiej i, od 1867 r., destylarnia Izraela Tykocinera (który – skoro o nim wspominamy – ufundował ogrodzenie skwerku wokół synagogi) zlokalizowana także w pobliżu  mostu Nowowarszawskiego. Była to prężna firma o solidnym kapitale obrotowym, choć zatrudniała tylko 15 pracowników. We wrześniu 1939 r., po rozbiciu zbiornika w tej destylarni, płynący w stronę mostu ulicą alkohol chłeptali, leżąc na ziemi w swych eleganckich mundurach, niemieccy żołnierze. A pół wieku wcześniej na dochodowym biznesie postanowiło położyć rękę państwo (wówczas rosyjskie). Od stycznia 1898 r. wszystkie istniejące gorzelnie zobowiązane były sprzedawać swoje wyroby jedynie specjalnie utworzonym instytucjom państwowym, zwanymi zakładami monopolowymi i w ten sposób przy ulicy Łódzkiej (obecnie budynek PTTK przy boisku Prosny) wybudowano główny skład dla guberni kaliskiej i piotrkowskiej. 
Ale to już było i nie wróci (?) więcej. Po II wojnie wódkę w Kaliszu ci i owi produkują jedynie w ramach domowego rękodzielnictwa natomiast  honor browarnictwa regionu przez pewien czas ratował ostrowski browar Hirscha (der Hirsch to po niemiecku jeleń). Przedsiębiorstwo przetrwało dwie wojny, a po upaństwowieniu także czasy Peerelu. Pomógł w tym czynnik rejonizacji – na półkach kaliskich sklepów, zgodnie z rozdzielnikiem, musiało się znaleźć, często jako jedyne, piwo z pobliskiego Ostrowa. Ale i ta firma nie przetrwała w warunkach wolnego rynku. Zakład wchłonięty przez Kompanię Piwowarską SA (Lech) w 2001 r. został zamknięty. Złocisty napój leje się za to wartkim strumieniem – produkcja 20 mln butelek rocznie – w browarze „Jako” w pobliskim Kokaninie. Z firmą kojarzone jest kilka marek piw – z dystrybuowanymi w sporych ilościach w kaliskich sklepach „Złotym Łanem” i „Klasycznym” na czele, świadczy ona także specjalistyczne usługi związane z rozlewem i butelkowaniem piwa. Natomiast w samym Kaliszu jeszcze niedawno tradycje browarnictwa kontynuował – fakt, ze w wymiarze symbolicznym - –elegancko wkomponowany w (nie tylko piwny) pejzaż Kalisza maleńki browar na Złotym Rogu. Piwo tam podawane było produkowane – warzone i składowane  na miejscu a obejrzenie umieszczonych w piwnicy urządzeń stanowiło dodatkową atrakcję dla gości.  Użyłem czasu przeszłego – od pewnego czasu lokal jest zamknięty na cztery spusty, amatorzy tego „browara” muszą się obejść smakiem a Ludgarda znowu się pewnie w grobie z tego powodu przewraca… 
Piotr Sobolewski


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    KL - niezalogowany 2022-04-25 07:49:02

    Fajny, ciekawy historycznie artykuł

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do